Niech będzie inaczej:
Dzisiejszego posta będzie pisał mój syn Kamil - pasjonat starych samochodów, motoryzacji i dawnej techniki!
Ma pisać tak, żeby było interesujące dla wszystkich Czytelników!
Zdjęcia z ciekawego wypadu też będą, a więc zaczynamy!
Od dawna chciałem odwiedzić to szczególne miejsce. Był to niepewny, pochmurny poranek. Kalendarz podpowiadał, że mamy 13 sierpnia 2013 roku. Jak się później okazało - data wcale nie była pechowa. Gdy zegarek wskazał godzinę 7:00 wyruszyliśmy z mamą, a celem naszej wyprawy było Muzeum Motoryzacji i Techniki w Otrębusach k/ Warszawy. Mieliśmy do pokonania kilkaset kilometrów w różnych warunkach drogowych od miejskich korków począwszy, na szerokiej drodze ekspresowej, kończąc. W końcu, po około 4 godzinach jazdy dotarliśmy na miejsce.
Zaczęliśmy od zaparkowania naszego "obrzydliwie współczesnego" pojazdu obok prawdziwej gwiazdy placówki muzealnej. Przedstawiam ciężarówkę Daimler z początków ubiegłego stulecia:
Jeszcze przed wejściem na pierwszą
halę możemy podziwiać pierwszy powojenny samochód polskiej produkcji
(niestety nie była to nasza konstrukcja). Warszawa M20, jeszcze z
pierwszych lat produkcji, z charakterystycznym "garbem" w tylnej części
nadwozia.
Kolejnym ważnym dla nas Polaków samochodem jest ten oto Star 660 Papamobile przygotowany na pierwszą pielgrzymkę Ojca Świętego Jana Pawła II do Polski. Oryginał powstał w rekordowo krótkim okresie dwóch miesięcy. Szkoda, że nie przetrwał do dzisiejszych czasów. Nam pozostało jedynie podziwiać replikę.
Spoglądam na umieszczoną za szklaną gablotą prawdziwą perłę motoryzacji polskiej. Sokół 1000 - bo o nim mowa - był najbardziej reprezentacyjnym motocyklem polskiej konstrukcji. Zaprojektowano go i wdrożono do produkcji na kilka lat przed wybuchem II wojny światowej. Napędzał go niesamowity 2-cylindrowy silnik widlasty o mocy 22 KM. Była to wówczas moc niezwykle wysoka i gwarantowała osiągnięcie prędkości 100 km/h. Dzisiaj to niewiele, ale w latach 30-tych XX wieku droga asfaltowa w wielu miejscach była czymś abstrakcyjnym i nieznanym, a osiągane realne prędkości były dużo niższe. Przetrwało jedynie kilkanaście egzemplarzy, a osobnik na zdjęciu poniżej jest jednym z nich. To prawdziwy biały kruk.
Towarzyszka mojej podróży również znalazła pojazd idealny dla siebie. Oto Mama i "jej" Mercedes w niezwykle żywych kolorach:
Samochód ze zdjęcia poniżej zawiera to, co najpiękniejsze we włoskiej motoryzacji - czyli styl. Oto odpowiedni przedstawiciel tej dziedziny - Maserati:
Kolejnym ważnym dla nas Polaków samochodem jest ten oto Star 660 Papamobile przygotowany na pierwszą pielgrzymkę Ojca Świętego Jana Pawła II do Polski. Oryginał powstał w rekordowo krótkim okresie dwóch miesięcy. Szkoda, że nie przetrwał do dzisiejszych czasów. Nam pozostało jedynie podziwiać replikę.
Spoglądam na umieszczoną za szklaną gablotą prawdziwą perłę motoryzacji polskiej. Sokół 1000 - bo o nim mowa - był najbardziej reprezentacyjnym motocyklem polskiej konstrukcji. Zaprojektowano go i wdrożono do produkcji na kilka lat przed wybuchem II wojny światowej. Napędzał go niesamowity 2-cylindrowy silnik widlasty o mocy 22 KM. Była to wówczas moc niezwykle wysoka i gwarantowała osiągnięcie prędkości 100 km/h. Dzisiaj to niewiele, ale w latach 30-tych XX wieku droga asfaltowa w wielu miejscach była czymś abstrakcyjnym i nieznanym, a osiągane realne prędkości były dużo niższe. Przetrwało jedynie kilkanaście egzemplarzy, a osobnik na zdjęciu poniżej jest jednym z nich. To prawdziwy biały kruk.
Towarzyszka mojej podróży również znalazła pojazd idealny dla siebie. Oto Mama i "jej" Mercedes w niezwykle żywych kolorach:
Samochód ze zdjęcia poniżej zawiera to, co najpiękniejsze we włoskiej motoryzacji - czyli styl. Oto odpowiedni przedstawiciel tej dziedziny - Maserati:
Muzeum pełne jest niesamowitych, często kultowych pojazdów. Wiele z nich dostępnych było jedynie dla wąskiego grona odbiorców i tak też pozostało do dzisiaj. Znajdują się tam pojazdy ówczesnych rządzących, aktorów i innych znanych osobistości jak ten oto ZIS 110 należący niegdyś do Władysława Gomułki.
Znajdziemy tu również inne ciekawostki z dziedziny techniki. Mnie najbardziej zaciekawił znak informujący o granicy Polski. Zapewne jeszcze sprzed II wojny światowej.
Wyprawa do tego niesamowitego miejsca dostarczyła nam wielu niezapomnianych wrażeń. Nie można niestety zamieścić wszystkich zdjęć, a uwierzcie mi - mamy ich całkiem sporo. Czas wizyty nieubłaganie dobiegał końca. Gdy czasomierz wskazał godzinę 14:00 wyczerpani wyruszyliśmy w drogę powrotną. Nie było to jednak niechciane zmęczenie. Ja i Mama jesteśmy przekonani, że warto było odwiedzić tę niewielką podwarszawską miejscowość. Kolejne interesujące miejsca z pewnością czekają na swoich gości. Pora zakończyć krótką opowieść o motoryzacji tamtych czasów.
Serdecznie pozdrawiam.Kamil.
A ja znalazłam jeszcze super gimbusa dla mojego gimnazjum:-)
Wszak początek roku szkolnego niebawem- czas zacząć przygotowania:-))))))
Warszawa - garbus ... samochód, który wywołuje we mnie ciepłe wspomnienia. Mój tato miał taka właśnie Warszawę, kolor bordo. Cudna była po prostu... a ile osób mogło się do niej zmieścić!!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ten post przywoła wiele miłych wspomnień!
UsuńBaardzo ciekawa wycieczka i ciekawie opowiedziana
OdpowiedzUsuńDziękuję Basiu!
Usuńfajne zdjęcia:))
OdpowiedzUsuń... i miejsce...
UsuńAle by się uczniowie cieszyli z takiego autobusu!
OdpowiedzUsuńWycieczka musiała byc świetna ;)
Na pewno, a w zasadzie to nasze dwa gimbusy podobne- przynajmniej w kolorze!
UsuńA gdzie nasza sławna SYRENKA:)))A MIKRUS?:))nie było ich na wystawie?:))Och Basiu:)wakacje powinny trwać 10 miesięcy a szkoła 2:)))ileż pięknych miejsc jeszcze odwiedzili byście z synem:))
OdpowiedzUsuńByły Bożenko, ale nie mogę dać wszystkich zdjęć żeby post nie był przydługawy.
UsuńA z wakacjami masz rację, moi uczniowie mówią to samo:-))))))
Jak miło czasem przenieść się w odległe czasy i powspominać.
OdpowiedzUsuńUwielbiam wspomnienia, historię i powroty w przeszłość!
OdpowiedzUsuńSuper wycieczka :)
OdpowiedzUsuńIstotnie, zachęcam...
UsuńLubię poznawać nowe miejsca, niestety mam mało możliwości... może kiedyś!
Wspaniała relacja, prosimy więcej takich reportaży :)
OdpowiedzUsuńBasiu, Ty i Pan Mercedes jesteście dla siebie stworzeni:-) Koniecznie zainwestuj:-) Choć pewnie łatwiej będzie o gimbusa:-)
OdpowiedzUsuńPiękna relacja, solidny kawałek historii motoryzacji (ach, ten Sokół!, mój Dziadek posiadał przedwojenny egzemplarz, jeszcze długo był na chodzie, szkoda, że potem umarł w stodole. Jeszcze jakieś trzydzieści, czterdzieści lat temu nie ceniono takich rzeczy, szkoda), wspaniałe zdjęcia. Dziękuję Gościnnemu Pisarzowi:-)
Zatrudnię jeszcze tego " pisarza":-)
Usuń