Matka Boża Gromniczna kończy czas śpiewania kolęd, cieszenia się obecnością kolorowej choinki i licznych świateł wokół domu.
W tym dniu zanosimy do kościoła gromnice by je poświęcić na pamiątkę Ofiarowania Pańskiego, bo taką nazwę nosi to święto w kalendarzu świąt kościelnych.
Odkąd pamiętam, gromnica była ważnym przedmiotem w domu, zapalanym w czasie ogromnych burz i nawałnic, a także towarzyszącym rodzinie skupionej przy łóżku umierającego domownika.
Każdego roku poświęcam gromnicę, a w tym będzie inaczej, bo na ten dzień przypada nam kolejny pogrzeb w bliskiej rodzinie.
Te, zbyt częste, odejścia w ostatnim czasie, ciągle uczą nas pokory wobec spraw i faktów, które przerastają człowieka.
I znów z czymś się nie zdążyło, znów czegoś zabrakło, znów nas śmierć zaskoczyła. Chyba musimy nauczyć się myśleć, że dzisiejszy dzień może być ostatnim, dla każdego, bez wyjątku.
Gromnice, które posiadam należały do Osób, których już tu, na ziemi, nie ma. Są cenną pamiątką, przywołują obrazy z dawnych lat, gdy kobiety z mojej wsi brnęły przez wysokie zaspy do kościoła, by oddając cześć Matce Gromnicznej, uczestniczyć w obrzędzie poświęcenia gromnic.
Z ciekawością kilkuletniego dziecka przepytywałam babcię, dlaczego te groźne wilki skupiły się wokół Matki Bożej na obrazku namalowanym na świecy. Babcia opowiadała mi wówczas, że tam, gdzie wilki zagrażają ludziom ( a podróżowało się pieszo lub na saniach), pojawia się Maryja z zapaloną gromnicą i rozprasza groźne zwierzęta, broniąc ludzi. Bardzo się bałam tych bestii i nawet podejrzewałam, że mogą mieć mieszkanie za naszym kuchennym kredensem:-) Kiedy w końcu powiedziałam o tym mojemu kochanemu Tacie, odsunął kredens i pokazał mi, ze żadnych zwierząt tam nie ma. Zapewnił mnie również, że obroni mnie przed wszystkimi zagrożeniami...Pamiętam tamte lęki i nigdy nie lekceważę dziecięcych obaw, które w umyśle małego dziecka urastają do monstrualnych rozmiarów.
Tradycyjne parafinowe świece są ostatnio zastępowane świecami z pszczelego wosku. Taką świecę dostałam przed kilku laty od Kogoś, kto już zapala świece w wieczności...
Przed odkryciem parafiny i stearyny świece były wykonywane głównie z
pszczelego wosku (i łoju zwierzęcego). Woskowe świece były dostępne
wyłącznie dla wyższych sfer. Dopiero w XIX wieku zaczęto stopniowo
wprowadzać świece parafinowe, które znane są nam do dziś. Zdecydowanie zdrowsze są świece z naturalnego wosku pszczelego. Wosk pszczeli to wydzielina z gruczołów woskowych pszczół.
To „ produkt uboczny” powstały przy wytwarzaniu miodu. Podobnie jak inne
produkty pszczele, ma wiele cennych właściwości. Jest znany i stosowany
od co najmniej 4,5 tys. lat. Aby wyprodukować 1 kg wosku pszczoły
zużywają około 3,6 kg miodu. Świece woskowe odświeżają i jonizują powietrze. Płonąca świeca jest nie
tylko źródłem światła, ale także produktem o cennych właściwościach
leczniczych. Przede wszystkim woskowe świece likwidują szkodliwe zapachy
naturalne i sztuczne, w tym zapach dymu tytoniowego. Świece odświeżają
również powietrze, a co najważniejsze, nasycają je przyjemnym miodowym
aromatem. Produkt ten ujemnie jonizuje powietrze, co oznacza, że
neutralizuje negatywne promieniowanie urządzeń elektrycznych i
elektronicznych. Dodatkowo jony te łagodzą alergie, astmę, choroby
górnych dróg oddechowych i płuc. Zapach świec woskowych korzystnie
wpływa na samopoczucie i działa uspokajająco. Świece z wosku pszczelego
spalają się bezdymowo i nie uwalniają żadnych szkodliwych substancji.
Ponadto dają jasne, ciepłe i przyjemne światło. Świece woskowe powinno
palić się od 15 do 60 minut dziennie. Cenię sobie woskowe świece, a jako ciekawostkę prezentuję woskowe figurki z szopki.
Nie ma wilków, na moim ostatnio namalowanym obrazie, wystawionym na licytację na rzecz Grzegorza.
Pojawiły się natomiast łagodne mewy, które szybują pod rozświetlonym niebem. Może " złowią" jakiegoś Darczyńcę.
W kilka zaledwie minut, księżyc ustąpił pola słońcu:-) taka między nimi panuje zgoda.
A sarenki lubią najbardziej poranne " wypady na stołówkę":-)
Do następnego " zaczytania".
Basiu- Ty masz chyba mnóstwo takich bezcennych pamiątek! Obraz wspaniały- tak mi się smutno zrobiło, bo świat zamknięty przez pandemię a te ptaki takie wolne...... Buziaki!
OdpowiedzUsuńPiękne skojarzenie Ewuniu.
UsuńWyrazy współczucia Basiu.
OdpowiedzUsuńPiękny, wzruszający post. Przesyłam uściski.
Dziękuję Ewuniu.
UsuńBardzo dużo ciekawych informacji o pszczelim wosku. Bardzo ładny obraz z mewami- oddaje klimat morski. Piękne widoczki. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWidziałam jak u Ciebie pięknie.
UsuńBasiu pamietam ten obraz z Matką Boską Gromniczną , który mi wysłałaś, mój były zniszczył go a ja mam tylko fotografię. Ale to nic, moc Jej Miłosci została i jest ze mną.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością namaluję Ci inny Maryjny obraz jeśli zechcesz. A Twoją chustę ciagle z radością noszę.
UsuńObraz z ptakami bardzo mi sie podoba i tekst o świecach takze. Nie miałam pojęcia o tak pozytywnym działaniu świec woskowych. Bardziej intuicyjnie lubiłam dotąd palić świece, ale jak widać intuicja mnie nie myliła!:-)
OdpowiedzUsuńTe woskowe warto często zapalać.
UsuńCudowny tekst Basiu. Piękny obraz.
OdpowiedzUsuń:)
Dziękuję Izo
UsuńKiedy jedzie się leśną drogą z Ulucza do Borownicy, za potokiem na skraju lasu jest kapliczka "Matka Boska z wilkami"; bardzo staranne wykonanie, kapliczka wtopiona w pogórzański krajobraz, wymurowana z kamienia z potoku, przykryta drewnianym daszkiem z gontu, a dojście mostkiem zabezpieczonym żerdziami; to jedna z moich ulubionych dróg. O, tak, pszczeli wosk ma dobroczynne działanie na człowieka, a zapach ... jak wchodzę do domku pszczelego męża, to wdycham przesycone nim powietrze z lubością:-) mama przynosiła poświęconą gromnicę z kościoła, i nam dzieciom, przypalała leciutko końcówki włosów na kształt krzyża, z przodu, z tyłu i nad uszami, do tej pory pamiętam swąd palonych włosów:-) pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTego zwyczaju nie znałam. A kapliczce zrob zdjęcie przy okazji i bardzo proszę przyślij mi bo takiej nigdy nie spotkałam.
UsuńWspółczuję z powodu odejścia bliskiej osoby. W ostatnim czasie my też pożegnaliśmy dwie osoby, nie z rodziny ale bliskie nam bardzo. Ciekawy tekst o świecach woskowych. Obraz piękny. Bardzo serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCoraz więcej naszych Bliskich odchodzi...
UsuńPięknie malujesz, Basiu , sercem :) My kupiliśmy w tym roku duże świece gromniczne i wieczorem idziemy je poświęcić :) Ciekawie piszesz o świecach z wosku :)
OdpowiedzUsuńTo pięknie że kultywujecie tę chrześcijańską tradycję.
UsuńWłaśnie, też nie wiedziałam o właściwościach świec. Tak pieeknie piszesz... Chcielibyśmy być tak wolni jak te ptaki. Piękny obraz. Ściskam.
OdpowiedzUsuńPtaki są uosobieniem wolności ale często za nią płacą...
UsuńPiękne pamiątki. Tak jak napisałaś, Twoi bliscy teraz zapalają gromnice w wieczności. Bardzo ciekawie napisane o świecach woskowych, chętnie poczytam o nich więcej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Warto poszperać. Dziękuję za odwiedziny.
UsuńBasiu bardzo fajny post. Piękny obraz, szkoda, że my nie możemy być wolni jak te ptaki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
A jednak trochę z nich mamy ...
UsuńBasiu, piękny i wymowny obraz. Ptaki jako symbol wolności, beztroski i oderwania od ziemskich trosk.
OdpowiedzUsuńŚciskam.
I ja pozdrawiam Małgosiu
UsuńPrzepiękny jest Twój obraz z mewami. Zawsze chodziłam na wieczorną Mszę święta z gromnicą. U mnie kościół jest zamknięty ponieważ księża-zakonnicy są na kwarantannie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
To smutne gdy kościół zamknięty.
UsuńBasiu lubię czytać Twoje posty, tyle w nich wiedzy o której nie miałam pojęcia. Zdjęcia jak zawsze świetne . Podobają mi się również te woskowe figurki z szopki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To tez upominek od nieżyjącej już Osoby.
UsuńWyrazy współczucia Basiu. Tulę serdecznie i łączę się w bólu.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne pamiątki i cudna szopka. Pozdrawiam cieplutko.
Ciocia do końca zachowała pogodę ducha. To siostra mojego Taty.
UsuńWyrazy współczucia. To trudny czas dla wszystkich, bo częściej przychodzi żegnać bliskich.
OdpowiedzUsuńU nas zawsze gromnice były z wosku, bardzo lubię zapach palącej się woskowej świecy. Pozdrawiam serdecznie .♥
Bliscy odchodzą. A my z wiekiem coraz bardziej to zauważamy
UsuńBasiu jesteś skarbnicą wiedzy, bardzo lubię czytać Twoje posty :) U mnie niestety nie zachowała się żadna gromnica z mojego chrztu, ani rodzeństwa ,w czasie pożaru wszystko się zniszczyło, ale ja mam gromnice z chrztu mojej córki i jestem tak nauczona, moja babcia tak robiła, że w czasie burzy zawsze zapalam i ustawiam na parapecie:)
OdpowiedzUsuńObraz z mewami jest śliczny, mam nadzieję że znajdzie właściciela :)
Serdeczności Basiu przesyłam.
I mnie się zdarzało podczas ogromnych burz palić gromnicę. A obraz ma już nabywcę i to mnie cieszy, bo każdy grosz jest potrzebny choremu Grzegorzowi.
UsuńObraz z mewami prześliczny! Ogromnie mi się podoba, nie dziwię się ,że już poszedł w czyjeś dobre ręce.
OdpowiedzUsuńPogrzeb mojego Taty był właśnie 2 lutego... Gromnica, z którą chodził do kościoła paliła się ostatni raz przy Nim, kiedy odszedł. Chyba już mi się zawsze będzie tak kojarzyć - stopi do tej pory taka wypalona, ze spływającymi łzami wosku (czy stearyny, pamiętam tę świecę z dzieciństwa jeszcze).
Uświadomiłam sobie, że po mnie pewnie nie zostanie gromnica, bo moja świeca (komunijna) już jest bardzo krótka. Ale może po prostu kupię nową - i to z prawdziwego wosku?
Kup nową, a komunijną zostaw na pamiątkę. Bliscy zostają w sercach, gestach, wydarzeniach...
UsuńBasiu, u Ciebie zawsze jest tak pięknie nostalgicznie, wspomnieniowo, bardzo kultywujesz przeszłość, z przyjemnością można się ogrzać tym ciepłem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie.:)
Ogrzewaj się proszę, bo zima atakuje:-)
UsuńWitaj już w lutym Basiu
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten wpis. Matki Boskiej Gromnicznej, to dla mnie szczególne święto. Jest jednym z moich dwóch ulubionych. W tym roku o nim nie wspominałam, ale jest tyle tematów, które nieustannie kiełkują, a tylko czasu i .... brak
Pięknie malujesz także słowem. I zawsze poruszasz moje serce. Dziękuję
Ciepła Tobie życzę i do kolejnego napisania
Ty jesteś kopalnią pomysłów.
UsuńPiękny obraz!
OdpowiedzUsuńW tym roku byłam z najstarszym późnym wieczorem na mszy 2 lutego i widok płomieni w ciemności na ulicy był naprawdę niesamowity... i wymowny.
Wyobrażam sobie ten nastrój.
UsuńU nas też śnieg leży jak przystało na to święto :-) Uściski :-) piękny obraz !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Marzenko.
UsuńWszystkiego dobrego życzę Tobie i bliskim i bardzo Ci współczuję z powodu odejścia bliskich Ci osób.
OdpowiedzUsuńMam dwie woskowe, naturalne świece, które czasem lubię sobie zapalić... zapach jaki się wtedy z nich unosi jest wręcz magiczny.
OdpowiedzUsuńGromnice są przepiękną tradycją, tak się cieszę, że nie zapominasz o nich tutaj, że i one mają tu swój ślad, swój kącik...
Są dla mnie bardzo ważne.
Usuń