Lubię przyglądać się ludziom...Gdy byłam znacznie młodsza, niektóre zachowania innych, bardzo mnie irytowały. Dziś, część z nich zaliczyłabym do nieszkodliwych dziwactw:-)
Cóż takiego zatem kryje się pod tą nazwą? Każdy ma inny system segregowania takich " niecodzienności". Bo jak inaczej nazwać pewną przypadłość, która sprawia, że smażonego karpia, w pysznej panierce mogłabym zajadać nawet w lipcowe upały?
I nie ma to nic wspólnego z genami, choć prawdę mówiąc moja babcia Józia przed blisko stu laty poszukiwała w pewne upalne południe solonego śledzia z beczki, ale jej " smakowy wyskok" usprawiedliwiał odmienny stan.
A ja karpia przygarniam bez takich okoliczności.
Jeśli już mowa o ciążowych smakach, to owszem, zjadałam prosto z drzewa ledwie zawiązane jabłka i śliwy, ale to były tylko dwa krótkie etapy w życiu. A karp, to karp:-) Zawsze jest smaczny...
Nałogowego czytania do dziwactw nie zaliczam, choć znam osoby, które tak o czytaniu myślą...
Jest okazja, więc polecam rzecz bardzo ciekawą.
Mała dziewczynka Róża, niemowa w dzieciństwie, zostaje w dorosłym życiu malarką, świetną portrecistką, ale jak na XIX- wieczną artystkę przystało, boryka się z wieloma nieszczęściami i trudnościami, jedynie malarstwo ją motywuje i zachowuje przy życiu.
Jej tajemnicze życie znalazło ciąg dalszy w XXI w, bo jej portrety intrygują współczesnych.
Polecam wartką akcję idącą dwutorowo, nie tylko tym, którzy malują:-)
A jeśli o obrazach mowa, to kolejną chatkę prezentuję- takie było zamówienie.
Miłości do kwiatów też do dziwactw nie zaliczę, bo jakże się nie zachwycić taką azalią?
Tym pięknym zdjęciem dziękuję Wam wszystkim za ogrom serdecznych życzeń urodzinowych, niech się spełnią...
Bardzo jestem ciekawa Waszych " dziwactw", będę wdzięczna, jeśli tymi nieszkodliwymi podzielicie się w komentarzach pod tym postem. A może będzie jakaś nagroda dla jakiegoś " dziwaka".
Teraz mi się przypomniała " Kaczka dziwaczka":-)
Nawet księżyc zachowywał się dziwnie w ostatnich dniach i był tak olbrzymi, że pozwolił się sfotografować komórką:-)
I tym stwierdzeniem kończę posta pozdrawiając Was wcale "nie- dziwnie"!
No, chyba każdy z nas ma swoje dziwactwa. Moim największym dziwactwem jest chyba komplikowanie rzeczy prostych i ponoć mam do tego talent. Znalazłoby się jeszcze kilka ale nie przystoi o nich pisać tak publicznie :))) I u nas wczoraj był taki księżyc, w dodatku był prawie czerwony - piękny widok.
OdpowiedzUsuńSerdeczności Basieńko.
To skomplikowane dziwactwo:-)
UsuńJak wszyscy hihi. Ja jestem dziwna hihi... Piękny obraz:-)
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńOj, Basiu ja również lubię karpie, i niekoniecznie tylko w Boże Narodzenie.Wubiegłym tygodniu też go zrobiłam w panierce i ze smakiem wraz z mężęm zjedliśmy.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o dziwactwa , to pewnie je każdy ma, mniejsze czy większe. Moim dziwactwem jest chyba to, (jak twierdzą domowi obserwatorzy), że nie umię odpoczywać biernie, wszystko robię szybko, i o dziwo nic nie jest zrobione byle jak, ale dośc dokładnie. No cóż, tak już mam i szkoda mi czasu. Już wszystkim zapowiedziałam, że ja tak szybko się na tamten świat nie wybieram (ha, ha, ha), bo mam tyle jeszcze do zrobienia.
Basiu, Twój kolejny obraz pięknie oddaje urok chatki w ogrodzie i miłość do natury. Pozdrawiam serdecznie
To mamy dużo wspólnego, bo ja też szybko, bez odpoczynku biernego, zawsze mam mnóstwo do zrobienia, no i ten karp- miło mi Elu, że tyle nas łączy:-)
UsuńBasiu, kazdy ma jakies swoje dziwactwa wazne ze tak jak piszesz sa one nieszkodliwe. Czytalam te ksiazki z wielka przyjemnoscia:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTak!
UsuńDroga Basiu, a kto nie ma dziwactw? Jeśli nikogo nie krzywdzą, to mamy prawo je mieć.:)
OdpowiedzUsuńMam sporo:
Na przykład, kiedy mam trochę czasu, wyrzucam ubrania z szafy na kanapę i układam je powtórnie, zastanawiając się, które na przykład spakowałabym na wakacje...
Lub o każdej porze roku, nasz "zielony pokój" ma inny wystrój, dopasowany odpowiednie dodatkami i w odpowiedniej kolorystyce. Moje koleżanki mówią: Że Ci się chce...
Ach sporo mam tych dziwactw...
Pozdrawiam Cię cieplutko!!!
To pokojowe dziwactwo bardzo mi się spodobało!
UsuńUbrania wiecznie układam, a zaraz potem znaleźć nie mogę:-)
Basiu, a kto ich nie ma? kilkoma się podzielę.....wodę,soki piję tylko w szklance, literatce- to "coś " ma być cienkie nie może to być kubeczek, nie postawię buta na stole, bochenka chleba nie położę odwrotnie,ogórki wysiewam zawsze w poniedziałek.....w mieszkaniu wystrój dobieram do pory roku, dość już bo jest tego sporo........pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńDusiu, ogórki poniedziałkowe mi się podobają:-)
UsuńWiększość z tych rzeczy o których piszesz, lub komentują Twoje znajome, dla mnie jest rzeczą normalną. Mając męża wędkarza, ryby w tym karpia jadamy bardzo często, dziwna sprawa, bo na Wigilię zawsze musimy kupić :)Bierny odpoczynek, to niemożliwe, zawsze musi być coś w łapkach :) Bardzo często " jak mnie najdzie " to przestawiam meble w różnych pomieszczeniach, zbyt długo nie mogą stać w jednym miejscu :) Najlepsze na koniec. Chyba wiesz ( ? ) , że zawodowo maluję figurki ( zabawki ) drewniane, w trakcie pracy muszą stać idealnie równo, jak któryś " wyjrzy " z szeregu zaraz jest przestawiony. Nie raz zdarzyło mi się, że przewracały się jak domino, bo chcąc przesunąć coś odrobinkę, wywoływałam ten efekt. Ogólnie zawsze i wszystko ustawiam idealnie w rządkach i kolumnach, nie tylko malowanie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ja uporządkowana zbytnio nie jestem, ale jak mi ktoś nie dosunie poprawnie firanki to mnie drażni!!!
UsuńNie cierpię całkiem białego papieru toaletowego...hahahahah...nejlepiej kolorowy albo we wzorki! i co, rozśmieszyłam?:-) Buziaki!
OdpowiedzUsuńSuper, to wyznanie poprawiło mi humor!
Usuńa u mnie papier musi sie rozwijać zawsze od góry nigdy od dołu ;p
Usuń😁
UsuńTo zdjęcie księżyca - rewelacyjne. Ponoć znowu taki wielki będzie dopiero w przyszłym roku.
OdpowiedzUsuńMyslę, że z wiekiem mamy szansę nabrać tolerancyjności dla takich nieszkodliwych "dziwactw" - choć to co opisałaś to chyba nie jest żadne dziwactwo...
Ja mam tak, że nieraz zdarza mi się czytać kilka książek naraz. Jedna leży przy łóżku, inna w salonie... I nie znoszę picia herbaty w szklance (w domu w ogóle nie używam szklanek do herbaty, tylko czasem jedną do mierzenia ilości mąki) - na co dzień kubek (byle nie za gruby) albo najlepiej filiżanka. ;) I trzecia rzecz: należę do osób, które lubią patrzeć na to, co im się podoba - stąd u nas stoi i wisi wiele starszych i nowszych zdjęć i rozmaitych pamiątkowych przedmiotów. Niestety wymagają odkurzania, ale bez nich dom wydawałby mi sie pusty. Zatem minimalizm w urządzaniu wnętrz nie dla mnie...
I w tych pamiątkach jesteśmy podobne, siadam i patrzę na ścianę wypełnioną zdjęciami, na aniołki na pólkach, szydełkowe serwetki, obrazy...a czasami ścieram kurze:-)
UsuńA ja lubię kolorowe rajstopy do stroju dobrane, kawę piję w różnych filiżankach od pory dnia zależnych, z podwiniętymi nogami na fotelu siadam, lubię ciszę wokół siebie, kanapki na małe kawałki kroję i do śniadania nie siądę zanim kuchni nie posprzątam. Ot takie nieszkodliwe dziwactwa. Domek o Zalipiu mi przypomniał a księżycowe zdjęcie zauroczyło. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKolorowe rajstopy bardzo mi się pidobają. Kiedyś miałam nawet żółte 😂
UsuńBasiu kolejna piękna chatka i zapachniało wiosną.
OdpowiedzUsuńCo do dziwactw, cóż jestem wielowątkowa do bólu,równocześnie mam zaczętych klika prac,równocześnie czytam dwie trzy książki,dobierając je tak by były w różnym klimacie,kawę pijam tylko w swoim kubku,oczywiście z czarnym kotem,jak jestem gdzieś i piję kawę to nie bardzo mi smakuje.
Kupuję sukienki na tzw " zaś " ,wiszą w szafie, a ja biegam w spodniach :D
Uzbierało by się jeszcze więcej,ale zostawiam miejsce dla innych.
Serdeczności ślę Basieńko.
To same miłe dziwactwa.
UsuńBasiu, pachnie mi ten karp ale poczekam na piatek.Mam dziwactwa zwiazane z hobby.Moge godzinami ogladac w sklepach tkaniny, dotykac a nawet wachac i marzyc, co ja bym z nich uszyla.Moge w sklepach z butami i z torebkami spedzic pol dnia, i nie obchodza mnie miny niezadowolonych ekspedientek , ze nic nie kupuje tylko dotykam, badz przymierzam.Ksiazki, ktore pokazujesz mam, przeczytalam je juz ponownie i zapewne znow do nich kiedys wroce.Pozdrawiam milo.)
OdpowiedzUsuńTy pięknie szyjesz więc się nie dziwię.
Usuńnie wiem czy to można nazwać dziwactwem ale zawsze mam zaczęte kilka robótek drutowo- szydełkowych,a palenie w piecu co to cały rytuał, musze mieć wszystko poukładane w piecu wg kolejności, prawie pod linijkę :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Basiu
Ja często palę w piecu ale byle szybko coś tam nawrzucam byle się paliło 😊
UsuńW odmiennym stanie miałam dziwactwa i natręctwa. Podobał mi się zapach pasty do butów. Tort z kremem zagryzałam ogórkiem kiszonym.
OdpowiedzUsuńSuper smaki 😊
UsuńBasiu karpia nie jadam,choć Twój wygląda apetycznie :)
OdpowiedzUsuńCo do dziwactw to trochę tego jest,np:
Zawsze muszę mieć czyste buty,po pracy zwłaszcza teraz o tej porze roku,biore ścierkę wiadro z wodą i moję buty wszystkich domowników,potem osuszam,wycieram podłogę w przedpokoju,układam ładnie buciki w rządku i wtedy mogę zająć się czymś innym :) to takie jedno z moich dziwactw,choć nie wiem,ja po prostu lubię mieć porzadek :)
Serdeczności przesyłam.
Nawyk z butami bardzo chwalebny .
UsuńTen domek, gdyby nie te drzwi z lewej strony i nie te kwiaty na ścianach, byłby taki jak miała moja babcia.Nawet studnia przed domem była, tylko z czasem zamieniono na pompę.
OdpowiedzUsuńLubię wszelkie ryby, karpia też bez względu na porę roku, najlepiej pokrojonego w dzwonko wymoczonego w soku z cytryny i usmażonego :) Co do moich dziwact to: Nie jadam mięsa w piątek(według niektórych to dziwactwo),muszę omijać sklepy z książkami, jeśli wejdę to zapominam o całym świecie.Na spacerze w lesie dotykam drzew,choć jedno muszę objąć i najlepiej brzozę.Kocham koty,ale mam tylko jednego. Barszcz biały gotuję z ziemniakami, według mojego teścia to dopiero dziwactwo jest:) Mam zawsze kilka różnych prac ręcznych w tym samy czasie rozpoczętych. Mój mąż mówi,że ciagle mnie się bałagan trzyma. Ja twierdzę, że to nieład artystyczny jest i zawsze wiem gdzie co mam :) Oglądam się na ulicy za osobami jeśli mają coś co mi się podoba(ubranie)buty ani torebki mnie nie ruszają. Raz szłam chyba z kwadrans za jedną dziewczyną i liczyłam słupki we wzorze na jej swetrze. Chyba już do leczenia się nadaję :/
W mojej rodzinie nie jada się mięsa w piątki ze względów religijnych. Barszcz biały z ziemniakami przyrządzała babcia śle była to jedyna potrawa, której nigdy nie polubiłam.
UsuńNa sam widok zdjęcia tego karpia dostałam ślinotoku.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się 😊
UsuńW pelni podzielam karpiowe dziwactwo. To ryba kojarzaca sie z Wigilia, ale bardzo ja lubie i nie ograniczam sie do Swiat aby ja konsumowac.
OdpowiedzUsuńJa też:-)
UsuńJa tam myślę że każdy z nas ma jakieś dziwactwa... sama nie wypiję kawy ze szklanki. No chyba że z takiej termicznej, designerskiej;))))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Pozdrawiam Aguś.
UsuńDla moich rówieśników zawsze byłam dziwna, bo lubiłam matematykę...
OdpowiedzUsuńTo i ja jestem dziwna:-)
UsuńDziwactwa dla innych dla nas mogą być normą...najważniejsze jak wspomniały dziewczyny nikomu nie szkodzić...moim dziwactwem jest... ciekawość świata, lubię poznawać nowe miejsca i nowych ludzi i pomimo upływu lat lubię być w ruchu, nie znoszę monotonii i koloru czarnego, dla mnie świat powinien być pomalowany na zielono:)
OdpowiedzUsuńPrzy zielonym się odpoczywa.
Usuńczy ja mam dziwactwa?pewnie tak,jak mówią mi bliscy cała jestem dziwna....ale taką siebie lubię
OdpowiedzUsuńI tak trzymaj Eluniu:-)
UsuńPewnie uznałabyś to za dziwactwo, że nie lubię ryb, a najgorsza pokuta , to śledź w śmietanie. Nie zjem dobrowolnie! Dla wielu osób moim największym dziwactwem jest zbieranie lalek. Cóż każdy ma jakieś. :)
OdpowiedzUsuńMoja Mama nie lubiła ryb i w Wigilię przeżywała katusze.
UsuńA zbieranie lalek to taka sama pasja jak zbieranie innych przedmiotów, równie dobra.
Oj, ja to mam mnóstwo dziwactw, Basieńko. Jestem uzależniona od słodyczy i mogłabym je jeść o każdej porze dnia i nocy. Nigdy nie noszę spodni i nie mam w szafie ani jednej pary. Nie lubię pisać czarnym długopisem, preferuję wyłącznie niebieski. Przy śniadaniu lubię rozwiązywać krzyżówki. Czytam nawet w toalecie (dlatego mam tam zamontowaną mocną żarówkę). Może tyle wystarczy:)
OdpowiedzUsuńI mam nadzieję, że bardzo nie podpadnę, jeśli wyznam, że nie lubię karpia:)
Możesz być spokojna Małgosiu, szanuję wolność u ludzi:-)))A słodycze nas łączą:-)
UsuńW spodniach czasami chodzę, ale nie kocham ich miłością szaloną:-)
Bardzo ładne i smakowite te Twoje dziwactwa :) Sama nie wiem, czy jakieś mam, bo jestem bardzo ciekawska nowych rzeczy. No chyba, że dziwactwem można nazwać szaloną miłość do kwiatów. Nie mam już miejsca na parapetach, ale kiedy widzę w sklepie storczyka, to ciężko jest mi się powstrzymać przed zakupem. A może to tylko moja uparta natura. Muszę wreszcie opanować sztukę mega hodowli tych roślin i doprowadzić to tego, żeby kwitły, jak w katalogu :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam storczyki Bożenko, ale trochę mnie ostatnio mniej lubią. Wejdź proszę na bloga kasia1821, zobaczysz jakie tam kwitną kwiaty, to blog o kwitnących cudach natury, warto tam bywać.
UsuńCzłowiek bez swoich dziwactw byłby nudny i jakby wycięty z szablonu. Jak manekin a nie człowiek. Człowieczeństwo to nasze słabości, to nasze dziwactwa a nawet fobie i obsesje.To to, czym możemy i chcemy sie pochwalic, ale takze i to, co nas zawstydza i wolelibyśmy to ukryć.
OdpowiedzUsuńPróbuję sobie uświadomic jakie mam dziwactwa i w tej chwili przychodzi mi do głowy tylko jedno - nie cierpię, kiedy krzesła przy kuchennym stole są wsunięte pod stół. Zawsze je odsuwam. Wręcz odruchowo. Pytam Cezarego a on uswiadamia mi, że nie lubię jeśc odgrzewanych, dwudniowych zup (a zawsze nagotuję wielki gar i przecież trzeba to zjesć, żeby się nie zmarnowało!:-)
Pozdrawiam serdecznie, Basiu!:-)
Zupy mogę odgrzewać, ale ziemniaki z poprzedniego dnia mi nie smakują:-)
UsuńKarpia uwielbiam o każdej porze roku ,więc łączę się z Tobą tym "dziwactwem":)))
OdpowiedzUsuńMoim natomiast jest konieczność wypicia filiżanki kawy i zjedzenie ciasteczka o godz 11.00:)jak z jakichś powodów nie daję rady jestem nieszczęśliwa,zła,wręcz zołzowata:))))no i jeszcze,książki czytam tylko w łóżku:)chociaż to podobno niehigieniczne :)ale nigdzie indziej czytanie mi po prostu nie idzie,a zważywszy ile książek czytam wychodzi,że dużo czasu spędzam w łóżku:)))a to wcale nieprawda:))))po prostu czytam szybko:)pozdrawiam:)
To jeszcze się łączymy Bożenko tym czytaniem w łóżku:-)
UsuńKażdy ma z nas jakieś dziwactwa. Przed wyjściem z domu zawsze sprawdzam czy nie zostawiłam czajnika na gazie czy wszystko powyłączałam, sprawdzam czy mam telefon, portfel, to są już trochę małe natręctwa :)). Co do karpia to nie za bardzo za nim przepadam, głownie z powodu dużej ilości ości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Moja koleżanka z pracy robi zdjęcia by nie wracać po kilka razy gdy ją ogarnie niepewność!
UsuńKarpia uwielbiam o każdej porze roku:) Myślałam o swoich dziwactwach. Jest ich kilka. Mianowicie nie usnę jak nie włożę stoperów do uszu. U mnie jest bardzo cicho, przecież mieszkam na wsi, a mimo wszystko stopery muszą być! Jeszcze przesadzanie drzew, jeśli nie zdążą być już duże, to kilka razy szukam im dobrego miejsca. Każde wybrane jest dobre, ale może to następne będzie lepsze? Tak też "chodziły" róże. Magnolia, póki nie zmężniała przesadzana była cztery razy:) Teraz, po raz trzeci będzie przesadzona morwa:) Wymaga stałej pracy i cierpliwości to moje dziwactwo:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Te stopery byłyby konieczne w miejskim bloku:-)
UsuńNo to jest nas wiele. Moi bliscy i znajomi wiedzą o tym, że najsmaczniejszą potrawą świata dla mnie jest smażony karp. Jak tylko jestem na zakupach w pobliskim mieście (bo tylko tam mogę kupić świeżego) zawsze wracam z karpiem. To już rytuał. Inne dziwactwa? jest ich kilka. Zawsze robię kilka rzeczy na szydełku lub drutach równocześnie, bo inaczej mnie nudzą. Nigdy nie siedzę bezczynnie, bo muszę zająć ręce lub umysł i wiele innych. Domek uroczy i ten księżyc...Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńI ja nie znam bezczynności!
UsuńMy też mamy swoje dziwactwa. A czy jest ktoś kto ich nie ma?
OdpowiedzUsuńGrunt to by nie szkodziły ani nam ani pozostałym :)
A domek przecudnie malowany.
Dopóki nie szkodzą, niech sobie będą:-)
UsuńCo dla jednych jest dziwactwe dla drugich normalnością 😍😍😍😍
OdpowiedzUsuńA masz rację , karp jest pyszny przez cały rok. Mam to szczęście, że go bardzo lubimy i na dodatek mieszkamy blisko , gdzie możemy je kupić prosto zestawu.
Zapomniałam dodać, że czytałam i była zachwycona
UsuńKarp ze stawu- mniam.
UsuńWitaj Basiu
OdpowiedzUsuńJak zawsze dziękuję, za dobre słowo, które u mnie zostawiłaś. Słodycze też lubię, niestety z czekolady i glutenu musiałam zrezygnować. Niestety większość pyszności posiada te składniki.
Oczywiście warto zawsze być sobą i taka staram się być, ale jednak są chwile, kiedy trzeba założyć maskę. Gdybym tego nie robiła, to zraziłabym do siebie wszystkich, których kocham, lubię. A zmieniać się nie mam zamiaru i to właśnie ze względu na moje moje dziwactwa, które lubię, a których inni pewnie nie.
Karpia jadam. Jednak ani go nie lubię, ani nie zachwycam się. Książki i kwiaty - bez nich podobnie jak Tobie byłoby mi trudno. Ale to nie są dziwactwa przecież.
Dziwactwem wg innych jest to, że:
- muszę mieć gorącą herbatę i zupę ( a jak to jest kapuśniak, to mój dla innych jest zdecydowanie za kwaśny)
- lubię wstawać przed świtem i zachwycać się ciszą dookoła
- nigdy się sama z sobą nie nudzę
- na wakacje jeżdżę w to samo miejsce
- tak jak ostatnio pisałam nie jadam czekolady....
Mogłabym wymieniać jeszcze więcej, ale....
Za propozycję z aniołem dziękuję. Czy jednak nie będzie to dla Ciebie kłopot? Muszę jednak powiedzieć, że moja gromadka chętnie przyjmie kolejnego, może wiosenno-zielonego towarzysza.
Przez ten pospiech, brak czasu dopadło mnie zmęczenie i nie mogę sobie z nim poradzić. Mam nadzieję, że Twoje dni biegną spokojniejszym tempem i masz więcej czasu dla siebie.
Śnij wiosenny wiatr i krokusy na zielonej górskiej polanie
Nawet w największe upały zupa, kawa i herbata musi być mocno gorąca.
UsuńPrzypomniałaś mi o kolejnym "dziwactwie" - nie pijam kawy z wyboru
UsuńKarpik palce lizać !! Swoje dziwactwa mogłabym wymieniać długo...chyba najbardziej dziwne wynikają z posji do fotografowania. Kiedyś żeby sfotografować piękną ćmę położyłam się na trawie a moi sąsiedzi do dzisiaj wspominają to wydarzenie...! Niektóre moje dziwactwa pojawiły się w dojrzałym wieku a z innych wyrosłam. Jednym słowem to temat rzeka ale przeczytałam komentarze i widzę że jestem w zaszczytnym gronie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Dla fotografii jestem w stanie wiele uczynić:-)np wybiec w pantoflach w mroźny dzień, bo słońce cudnie wschodzi.
UsuńKażdy posiada swoje dziwactwa, ale to właśnie dzięki nim człowiek jest wyjątkowy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
Masz rację.
UsuńPrzeczytałam wszystkie komentarze i przy niektórych uświadomiłam sobie, że też mam dziwactwa. Chociaż nigdy tego tak do tej pory nie nazwałam. Ale są , to i dobrze, bo moje. Poranną kawę pijemy z mężem ciągle w tych samych filiżankach. Ale herbatę dla siebie, w ciągu dnia robię co jakiś czas w innym kubku. A że mam ich sporo to mam w czym wybierać. Lubię je oglądać w sklepie ale powstrzymuję się przed zakupem nowego - bo gdzie go postawię! Jestem niezadowolona gdy na wieczór nie mam zajęcia dla rąk. Bo jak można gapić się w telewizor i bezczynnie siedzieć. Jak nie mam nic na drutach albo przyszywania zapięć do broszek to i prasowanie jest dobre. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie mieszkamy blisko siebie, bo bym chętnie prasowanie podrzucała:-)
Usuńhehe, Wiesz Basiu, wygląda na to że moim dziwactwem jest teraz zdrowo się odżywiać, ćwiczyć tai chi i medytować, hehe. Pewnie jak ta malarka, pozbawiona pewnych umiejętności, stała się genialna w malowaniu. Ja nie mogąc normalnie żyć między ludźmi bo wszystko boli, mogę się oddać innym zdolnościom, hehe Uściski serdeczne :-)
OdpowiedzUsuńWażne, żeby te dobre zajęcia umieć znaleźć dla każdego.
UsuńWolę nie wspominać o swoich dziwactwach. Mam ich sporo.
OdpowiedzUsuńA co do karpia. Nie jem ryb słodkowodnych a na Wigilię (dla siebie) zawsze kupuję dorsza.
Pozdrawiam serdecznie:)
Właśnie znów kupiłam karpia.
UsuńPrześliczna chatka! :) Też jestem nałogowym czytaczem, lubię książki. A co do moich dziwactw to zbieram lalki. Niektórzy uważają, że to jest dziwactwo. :)
OdpowiedzUsuńJa myślę, że to fajna pasja.
UsuńJednego Twojego dziwactwa nie podzielam, miłości do karpia. Nie lubię jego smaku. Moje największe dziwactwo, to zbiór dzwoneczków z miejsc w których byłam :)
OdpowiedzUsuńTo też miła pasja.
UsuńBardzo ładna chatka i wszystko jest urocze.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)
Dziękuję Haniu.
UsuńByłam pewna, że pisałam u Ciebie Basiu komentarz, przychodzę zobaczyć odpowiedź... a tu komentarza brak :))) Straszna gapa ze mnie, musiałam napisać i jakimś cudem nie wysłać :D
OdpowiedzUsuńW takim razie napiszę tylko, że i ja kocham obserwować ludzi, a karpia uwielbiam o każdej porze roku :D A do karpia lubię chrupać soczystą rzodkiewkę :)))
Ściskam serdecznie, Agness <3
Ta rzodkiewka mi się podoba.
UsuńKochana każdy ma swoje. Mniejsze lub większe :-) ja nie lubię karpia ale kocham kwiaty i książki :-)
OdpowiedzUsuńTo miłe.
UsuńI dlatego świat jest taki piękny, dziwactwa go po prostu upiększają. Sama mam kilka i właśnie czytam książkę o Róży.Świat be z pasji i książek byłby nudny, wiec niech tak pozostanie 😊
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Alina
Nawet tu mamy przegląd różnych dziwactw.
UsuńŚliczny obrazek Basiu. Ja też bardzo lubię ryby,chociaż częściej wybieram łososia lub pstrąga. Będąc w ciąży śledzia przegryzałam landrynką. Do swoich dziwactw mogę zaliczyć to, że nie znoszę zapachu jabłek. Mogę je nawet jeść, ale bez obierania. Obrane jabłko lub pozostawiona skórka przyprawia mnie o mdłości, ból głowy itp. Często płyny do mycia szyb lub szampony do włosów mają ten zapach i wtedy mam problem, łącznie z duszeniem się.Drugim dziwactwem jest to, że to lubię prać, obojętne, ręcznie, w pralce wirnikowej, czy w automacie. Nawet po cesarce sama prałam pieluchy, a mąż żalił się,że nie daję mu szansy po przyjściu z pracy. Za to prasowanie tak nie cierpię, że wolałam uszyć nowe spodnie, niż uprasować uprane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńIwonko, te spodnie pobiły wszystko:-)))
UsuńCieszę się Basiu, że Ci poprawiłam humor. Dodam tylko, że łatwiej mi było zaprasować kanty w spodniach, które jeszcze nie były zszyte w kroku.
UsuńAh, to moim dziwactwem jest, że ja wcale karpia nie lubię! Zeszłej Wigilii nawet nie spróbowałam:)
OdpowiedzUsuńZnam wielu takich 😁
Usuń