Ponieważ św. Józef jest patronem rękodzielników, ufam, że dzisiejszy post, pisany w wigilię jego święta, zainteresuje wiele blogerek.
Mam też i ja swoje zobowiązania. Uważni Czytelnicy bloga zapewne pamiętają, że moja kochana Babcia nosiła to imię, a jej mąż Józef był na dodatek cieślą i do dzisiejszego dnia w naszej okolicy zachowało się kilka chat zbudowanych jego ręką po wielkiej powodzi w 1934 r.
Babcia bolała na tym, że młode mamy nadają dzieciom nowoczesne, dziwaczne imiona, a odchodzi się od starych imion.
Józia zmarła 23 lata temu i nie doczekała czasów, gdy do wielkich łask powróciły dawne imiona: Jaśki, Franki, Antosie, Zosie, więc i na Józie być może przyjdzie kolej.
Św. Józef jest również patronem Kościoła powszechnego, rodzin, ojców,sierot, cieśli, drwali, robotników i rzemieślników.
Jest także uważany za patrona dobrej śmierci. Skutecznie oręduje w sprawach sercowych.
W ikonografii przedstawiany jest z Dzieciątkiem Jezus na ręce, z lilijką w dłoni, a jego atrybutami są narzędzia ciesielskie, warsztat stolarski, kij wędrowca, lampa, winorośl.
Lilie św. Józefa są przepiękne, ale trudne w uprawie.
Kult św. Józefa sprawił, że ponad 300 miejscowości wzięło swoją nazwę od jego imienia, a prawie 300 parafii w Polsce obrało go za swego patrona.
W naszym kraju, kult świętego rozwija się od XI w.
Żadna reforma kalendarza kościelnego nie przeniosła wspomnienia tego Świętego poza czas Wielkiego Postu.
Co więcej, w polskiej tradycji, w dzień św. Józefa robiono przerwę w poszczeniu i nawet zawierano w tym dniu śluby.
Tradycje związane z dniem świętego Józefa były szczególnie ważne na wsiach.
W dniu jego święta, zgodnie z przysłowiem " Na Józwa przez pole bruzda" zaorywano jedną bruzdę ziemi, choćby nawet leżał śnieg.
W sposób symboliczny, rolnicy składali prośbę do św. Józefa, by błogosławił na czas siewów i innych prac polowych. Przy dobrej pogodzie wysiewano też groch i koniczynę, bo kolejne przysłowie głosi " uważajcie gospodarze, święty Józef groch siać każe".
Z tym Świętym wiąże się tradycja naprawiania bocianich gniazd w wigilię św. Józefa, by pomóc ptakom,które przynosiły szczęście domowi.
Pamiętam jak przed laty, mój syn Kamil, wówczas uczeń LO, zapewniał swoją polonistkę, że 19 marca przylatują bociany:-))) co do dziś wspomina jako miły przerywnik lekcji prowadzonych przez bardzo wymagającą, ale świetną nauczycielkę, Panią Marię.
W tym dniu wspominam moją babcię ( dziadka nie znałam) i jej wielką cześć do świętego Patrona, która wyrażała się codzienną modlitwą przed małym obrazkiem Świętego, zawieszonym nad łóżkiem babci. Stary obrazek przechowuję jako cenną rodzinną pamiątkę.
Do naszego Gimnazjum uczęszcza młodzież również z parafii p.w. św. Józefa w Zalipiu i tradycją tej wioski jest wielkie święto- odpust, w tym dniu żadne z dzieci z tej miejscowości nie przychodzi do szkoły. Na szczęście mamy dzieci z trzech innych parafii, więc lekcje odbywają się normalnie.
A ja wypatruję bocianów, do których mam wielki sentyment, bo są takie polskie, takie nasze i nie wyobrażam sobie polskiego krajobrazu bez bocianich gniazd, rosochatych wierzb i łąk pokrytych żółtym kwieciem mniszka...
Rychłej wiosny na polach i w sercu Wam życzę...
Z przyjemnością przeczytałam wpis, tyle informacji o Józefie :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie :-)
Witaj Krysiu w sobotni poranek:-)
UsuńBasiu najdroższa, Twoje wpisy czyta się jak rekolekcje- uwielbiam taki styl. Ze wzruszeniem czytam wspomnienia o Twojej Babci Józi. Wyobraź sobie, znam wiele młodych ludzi, którzy nadają swoim dzieciom imiona: Wanda, Franciszek, Józef też był chrzczony w zeszłym roku na Paschę... Przychodzi czas na imiona biblijne. Moda? Szpan? Czy rzeczywiście zaczynamy tęsknić za Edenem?... Serdeczności życzę o nieustającej opieki św. Józefa nad Tobą i twoimi bliskimi, a nade wszystko zdrówka, Kochana <3
OdpowiedzUsuńPost bliski memu sercu, bo mój ojciec miał na imię Józef i też był cieślą, a obraz ze św, Józefem wisiał nad łóżkiem moich rodziców! Jak widzisz Basiu, wiele nas łączy, nie tylko imię. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńBasieńko, życzę Ci nieustającej opieki świętego Józefa, o którym tak pięknie napisałaś. Na pewno znasz książkę Dobraczyńskiego "Cień Ojca" - pięknie przedstawił tam postać tego świętego.
OdpowiedzUsuńBocianów i ja wypatruję - zawsze w drodze do pracy mijam ich gniazda i mam nadzieję, że lada chwila się zapełnią.
Uściski serdeczne.
Na pewno, już pojawia się coraz liczniej Różyczka, czyli Róża, prócz tego Tadeusz, Franciszków w okolicy Warszawy jest sporo. Hanie, Halinki... moda powraca :D No to my prawie prawie z tradycją :D Chciałam się złapać za grabie to wezmę łopatę ale mąż postanowił zrobić dzisiaj budkę lęgową dla ptaków, ciekawe czy wie jaki jest dzisiaj dzień czy to może geny cieśli w nim się odezwały i stąd taka decyzja? Muszę go zapytać i opowiem mu o dzisiejszym dniu. Ściskam CIę bardzo mocno :D
OdpowiedzUsuńJozef, piekne imie, moj syn ma na drugie po dziadku, chociaz czasami zaluje ze nie na pierwsze, chcoiaz gdby urodzil sie 19 a nie 18 marca, to kto wie:)Tutaj w Stanach Joseph jest bardzo poularnym imieniem dla chlopcow. tez kocham bociany , bo kojarza mi sie z Polska:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBasiu bardzo ciekawy post, miło było poczytać i jeszcze więcej dowiedzieć się o Twojej babci. Moje obie babcie były Zosie, a jedna z babć męża była Henryka. Też mam sentyment do takich imion :)
OdpowiedzUsuńUdanego weekendu :)
Basiu tak ładnie napisałaś o św. Józefie, o samym imieniu i o kilku tradycjach.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, że bociany zawsze będą nam się kojarzyły z naszym pięknym krajem.
Pozdrawiam
Bardzo dużo ciekawych informacji:))) Mam słabość do św. Józefa, bo to imię mojego taty, który już nie żyje. Wciąż czuję jego opiekę i św. Józefa także:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię być u Ciebie, przypominasz o rzeczach ważnych, a często zapomnianych niestety. Dobrych dni:)))
Basiu z ciekawością przeczytałam Twój dzisiejszy wpis :)
OdpowiedzUsuńChyba juz nadszedł czas na Józie, bo ze sześc tygodni temu znajomym urodził się właśnie Józio (po trzech córkach!).
OdpowiedzUsuńUrokliwy ten ornat.
Myślę, że spodobałoby Ci się u św Józefa w Kaliszu. Bardzo ciekawy jest tamtejszy obraz św. Rodziny. http://www.swietyjozef.kalisz.pl/Sanktuarium/3.html
Nie byłam w Kaliszu, ale znam obraz i sanktuarium z różnych publikacji, może kiedyś i tam zawędruję- chciałabym...
UsuńJózków jest bardzo dużo Basiu. Najczęściej są to starsi panowie,ale dzieciaki też się zdarzają,chociaż rzadko. No cóż Stalin sprofanował to imię. Ja darzę wielkim sentymentem imię mojego dziadka Feliksa,zwłaszcza,że oznacza szczęśliwy,ale ludziom kojarzy się z krwawym Feliksem Dzierżyńskim. Nic na to nie poradzimy,jest dużo ładnych,polskich imion,im starsze,tym chętniej teraz nadawane,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że takie piękne, sentymentalne wspomnienia macie i że dzisiejszy post tylu Osobom sprawił radość.
OdpowiedzUsuńZnowu wiele ciekawych rzeczy się dowiedziałam, bo nie słyszałam o tych tradycjach i przesądach. A do tego to wszystko dopieszczone pięknymi zdjęciami.
OdpowiedzUsuńCo do bocianów to też się cieszę, że Polska to taki ich kraj :-)
Basiu, osoba św. Józefa jest naprawdę niesamowita. Ale więcej o tym jutro u mnie na blogu :). U nas w jednej z parafii w mieście też będzie jutro odpust z okazji św. Józefa. No i mojemu dziadkowi oraz jego synowi, a jednemu z braci mojej mamy też było na imię Józef. Co więcej, mojemu tacie też miano tak dać na imię, ale w Urzędzie dziadek się rozmyślił... Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBociany już przyleciały ! :-)Józef to piękne imię i wróży piękne serce :-)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie piszesz i z chęcią czytałam :) A bocian u mnie już się pojawił, wiec wiosna tuż tuż :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam Komentatorki.
OdpowiedzUsuńJa zawsze się modlę do św. Józefa, aby chronił mnie i moją rodzinę od wszelkich nieszczęść i o dobre, dostatnie życie. Pozdrawiam cieplutko Basiu i zapraszam do swojego kącika! :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię Maks, wziąwszy pod uwagę Twój młody wiek, nie stracisz na tym na pewno.
UsuńA ja żałuję, że zmieniono sposób obchodzenia odpustów. Kiedyś przenoszono obchód na najbliższą niedzielę i wtedy w każdej parafii obchodziło się je uroczyściej, bo wierni z okolicznych parafii też się przyłączali. Pamiętam z dzieciństwa,gdy byłam na wakacjach u babci, że chodziliśmy na odpusty do sąsiednich parafii, czasem wędrowaliśmy po kilka kilometrów, aby wziąć udział w uroczystościach. Także jeździliśmy do krewnych, kiedy w ich parafii był odpust.
OdpowiedzUsuńBocianów jeszcze nie widziałam, ale od tygodnia siedzę w domu z zapaleniem gardła. Choć u nas mówiono "Na Zwiastowanie przybywaj bocianie" czyli 25 marca. Pozdrawiam serdecznie.
W wielu okolicznych parafiach odpusty są przenoszone na niedzielę, ale Zalipie zachowało zwyczaj konkretnego dnia, a dziś wypada właśnie niedziela i będą świętować podwójnie.
UsuńJak zwykle bardzo ciekawy post, ilustrowany pięknymi zdjęciami :)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńPodobno w kilku miejscach widziano już bociany, wiosna coraz bliżej.
OdpowiedzUsuńPięknie i ciekawie opisujesz Basiu nasze rodzime tradycje, zawsze dowiaduję się tu czegoś nowego.
Miłej niedzieli kochana!
Ciekawe opowieści snujesz, Basiu. Rzeczywiscie, kiedyś imię Józef było bardzo popularne, Lubię zdrobnienie Józio, Józia. Brzmi to tak tkliwie i ciepło jak Basia!:-)
OdpowiedzUsuńKilka z imion, które po dłuższym czasie niebytu znów stało się modne. Mam nadzieję, że i Józef powróci do łask. Basiu, jak zwykle wspaniały post. Nie miałam w rodzinie nikogo o tym imieniu. szkoda.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Ciekawe rzeczy piszesz, takie o których słyszy się coraz rzadziej. Ja też kocham bociany i ubolewam nad tym, że w naszej okolicy jest ich tak mało...Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńU Ciebie zawsze coś ciekawego można przeczytać i to bardzo lubię. Nie wyobrażam sobie polskiej wiosny bez bocianów :)
OdpowiedzUsuńUbogacasz nas Basiu swoimi postami.O tradycji zaorania skiby ziemi nie wiedziałam. W moich rodzinnych stronach (lubelskie ) nie znano tego. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBociany są symbolem Alzacji :) i to prawda jeszcze nie przyleciały ... Żurawie są , bocianów jeszcze nie
OdpowiedzUsuńZatem czekamy na bociany:-)a potem będzie wiosna:-)
OdpowiedzUsuń:) bardzo lubię tego świętego tym bardziej, że kojarzy mi się z moim dziadkiem:) u mnie też wiosna... nareszcie:)pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńMój ojciec miał na imię Józef:-)
OdpowiedzUsuńZalipie mamy w majowych planach, po drodze na Jamną; pozdrawiam serdecznie, Basiu.
Miałam lilie i potwierdzam są bardzo trudne w uprawie. Już mi całkiem wyginęły.
OdpowiedzUsuńCzyż święci są po to ażeby zawstydzać ? :-)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o lilie to faktycznie nie są najłatwiejsze w uprawie. Powrót dawnych imion mnie też cieszy. Bardzo ciekawy post, tyle informacji...
OdpowiedzUsuńZnam Basiu młodego Józefa, może nie zatem tak źle z imieniem Józef wśród młodzieży:)
OdpowiedzUsuńCiekawa notka.Miło się czytało.Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję Basiu - dzięki Tobie staje się bogatsza :)
OdpowiedzUsuńMoja córka, Basiu, darzy szczególnym nabożeństwem św. Józefa. Musiałem dla niej skopiować "św.Rodzinę" Murilla, a teraz zamówiła sobie kopię obrazu "Śmierć św Józefa". To taki cichy, ale bardzo ważny święty, który na kartach "Ewangelii" chyba nie zabrał ani razu głosu. Zapraszam na mój blog "Przedśpiew" - tym razem o pszczołach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię Tomaszu za umiejętność kopiowania- to trudna sztuka.
OdpowiedzUsuńCórka dobrze wybrała.
Bardzo proszę, podaj adres Twojego bloga, bo w żaden sposób nie mogę go znaleźć.
Ciekawy tekst i niezwykłe wspomnienia. Mi już udało się zobaczyć bociany, pewnie do Ciebie też niedługo przylecą!
OdpowiedzUsuń