K+M+B 2016 -Christus mansionem benedicat 2016, czyli niech Chrystus mieszkanie błogosławi
Święto Trzech Króli czyli Objawienia Pańskiego.
Kredę poświęcę, wszak to nadal jedno z ważnych narzędzi mojej pracy.
Wiersz L. Staffa niech posłuży dobrym rozmyślaniom, a Autorce tytułowych słów poświęcam część moich dzisiejszych refleksji.
A oto kilka zwyczajów dziś już zapomnianych:
Król Jan Kazimierz miał zwyczaj, że w uroczystość Objawienia Pańskiego
składał na ołtarzu jako ofiarę wszystkie monety bite w roku ubiegłym.
Święconym złotem dotykano całej szyi, by uchronić ją od choroby.
Kadzidłem okadzano domy i nawet obory, a w nich chore zwierzęta. Przy
każdym kościele stały od świtu stragany, na których sprzedawano kadzidło
i kredę. Kadzidłem wierni okadzali swoje mieszkania. Mirra
to żywica drzewa Commiphore, a kadzidło - to żywica z różnych
drzew, z domieszką aromatów wszystkich ziół.
W dawnej Polsce w domach pod koniec obiadu świątecznego roznoszono
ciasto. Kto otrzymał ciasto z migdałem, był królem migdałowym. Dzieci
chodziły po domach z gwiazdą i śpiewem kolęd, otrzymując od gospodyni
"szczodraki", czyli rogale. Śpiewało się kolędy o Trzech Królach. Czas
od Bożego Narodzenia do Trzech Króli uważano tak dalece za święty, że
nie wykonywano w nim żadnych ciężkich prac, jak np.: młocki, mielenia
ziarna na żarnach; kobiety nawet przerywały przędzenie.
W święto Objawienia Pańskiego czyli w uroczystość Trzech Króli przed moimi oczyma przesuwają się misyjne obrazy.
Minął rok od śmierci Autorki wspaniałego bloga i książki pod tym samym tytułem http://lavieestbelleijatez.blogspot.com
" La vie est belle- życie jest piękne, czy pod górkę, czy z górki, a wszystko zależy od tego, jak patrzymy na to, co nam się w życiu przydarza. Każdy z nas jest piękny pomimo wszelkich wad, które mamy, a bez których nie bylibyśmy takimi, jakimi jesteśmy,
i mamy co robić, aby być jeszcze piękniejszymi i aby nasze życie było jeszcze bardziej belle..." To słowa s. Judyty, do której nieustannie wpadałam by posilić się duchową strawą.
Trzymam w ręku Jej książkę, z dedykacją i czytam pełne poczucia humoru, słowa o Jej misyjnej dwunastoletniej pracy w Kamerunie
" będzie co opowiadać w niebie..."
Judyta była szczęśliwa do końca i jestem pewna, że nadal jest szczęśliwa.
A to właśnie Królowie Judytki.
Na Rajskiej Wyspie pracuje nasz Przyjaciel z lat licealnych o. Ryszard Wajda pochodzący z naszej parafii. W Papui Nowej Gwinei jest od trzydziestu lat i tam z radością głosi Dobrą Nowinę.
A w Boliwii nasz kolejny parafianin ks. Kazimierz Stępniowski ewangelizuje od wielu lat dobrocią serca i uśmiechem. Misyjne zdjęcia zaczerpnęłam ze stron misyjnych. Dodam, że obaj Misjonarze kilkakrotnie odwiedzali podczas urlopów naszą szkołę, a młodzieży udało się nawiązać kontakt z tamtejszymi dziećmi.
Wszystkim Misjonarzom, którzy podjęli trudną pracę życzę radości z każdego, nawet najmniejszego okruchu dobra.
A Was pozdrawiam ze zmrożonej wioski:-)
Jakże mnie wzruszyłaś wspomnieniem Judyty!
OdpowiedzUsuńJak ona musi się cieszyć w niebie, ze to co pisała wciąz jest ważne...
Basiu, tez czytałam bloga siostry Judytki. To było wzruszające świadectwo wiary... To już rok? Cieszę się, że o niej napisałaś i że otrzymałaś egzemplarz książki z jej dedykacją.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę Dobrego Nowego Roku :-)
Judyta jest napewno szczęśliwa:)
OdpowiedzUsuńBasiu trzymaj sie cieplutko
Pozdrowienia:)
Nie znałam tego bloga:(
OdpowiedzUsuńMiłego jutrzejszego świętowania:)
Szerzenie Ewangelii w takich krajach to nie lada wyzwanie, ale jednocześnie twórcza praca. Trudne i ciekawe wiodą życie, niech im się wiedzie jak najlepiej. Do s.Judyty dotarłam dzięki Tobie, cudowną była kobietą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Basiu bardzo serdecznie.
To smutne, że tak młoda i energiczna osoba pełna pasji i miłości do ludzi musiała odejść... Bardzo wzruszyłam się historią siostry Judyty, odtąd będę myślała o niej w modlitwach, ale myślę, że dobrze jej w niebie wokół Naszego Pana... Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam po królewsku,piękny wpis
OdpowiedzUsuńPiękny wpis, dziękuję.
OdpowiedzUsuńAż trudno uwierzyć, że już rok nie ma z nami Siostry Judytki.
OdpowiedzUsuńWspominam w modlitwach naszych misjonarzy. Pracują w bardzo trudnych warunkach a nigdy się nie skarżą. Święci, bohaterowie.
Pozdrawiam serdecznie:)
Zgadzam się święci bohaterowie.
UsuńKiedy byliśmy na Dominikanie, poznaliśmy wspaniałego duchownego.
Piękny post Basiu. Ciągle się zbieram, żeby do Ciebie napisac, ale Ty wiesz, że to trudne...
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Bardzo mnie wzruszyło wspomnienie o Judycie...Gdy o niej pomyslę wierzyć mi się nie chce, że jej nie ma. A tyle w niej było poczucia humoru, wspaniałych wspomnień, umiłowania piękna i tęsknoty za zwykłym zyciem...
OdpowiedzUsuńWzruszająca historia. Pozdrawiam Basiu serdecznie :)
OdpowiedzUsuńI ja znałam blog Judyty. To ona najpierw zaglądnęła do mnie a później ja do niej. To smutne co napisałaś, ale ona jest już szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie świątecznie, bo to już dawno po nieszporach więc mamy już Święto.
Wierzę, że Judytka spogląda na nas z troską.Pozostawiła tyle dobra, że wciąż żyje w swoich słowach. Jak dobrze, że ten blog nadal istnieje, tyle tam mądrości...
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego WSZYSTKIM MISJONARZOM ,blog Judyty czytałam pięknie prowadzony i wzruszający serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaciekawiły te zwyczaje związane z 6 stycznia. Naprawdę bardzo ciekawe. Nasza parafia wspiera zaś Madagaskar i tamtejsze dzieci. Misyjne kolędy, zbiórki, kilka lat temu nawet nasz ksiądz proboszcz został fundatorem jednego z kościołów w Ankarefo. Coś takiego to świetna sprawa! Do mojego gimnazjum te przyjeżdżają właśnie misjonarze i opowiadają o swoich przygodach i celach. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńP.S. Dziękuję Ci jeszcze raz za książkę! :)
Wiesz Basiu to takie wszystko właściwe ,taka kolej rzeczy,ale nam jest tak trudno się pogodzić z nieuniknionym .
OdpowiedzUsuńLubiłam zaglądać i podczytywać bloga siostry Judyty,w mojej pamięci pozostanie ,jej apetyt na życie,jej spojrzenie na otaczający nas świat,jej zawsze uśmiechnięta twarz...
Ile trzeba mieć miłości do drugiego człowieka,jak głęboką wiarę,by dzielić się nią z innymi ludźmi...
Basiu wszystkiego dobrego życzę Tobie na cały rok.
Pozdrawiam noworocznie oraz świątecznie
OdpowiedzUsuń(zastanawiając się co właściwie jest na tym ostatnim zdjęciu... hm)
Wzruszająco, pięknie, nostalgicznie Basiu. Pozdrawiam Cię serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za dobre słowa.
OdpowiedzUsuńA na ostatnim zdjęciu jest fragment skutego lodem oczka wodnego, w którym wiele razy była wyrąbywane poidełko dla ptaków bo stali bywalcy tam przybywają.
piękne wspomnienie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
To chyba jakiś taki czas... swoim chłopcom czytam książkę napisaną przez księdza i opisującym życie na misji w Afryce czy raczej samą Afrykę i jej mieszkańców. Tego typu książki są warte przeczytania dzieciom czy jak za trudne, to opowiedzenie ale przede wszystkim pokazanie zdjęć. Współczesne dzieci są za mało związane ze światem duchowym a nawet ten świat cielesny jest zbyt przez nich niedoceniany wręcz ignorowany. Ściskam Cię bardzo, bardzo mocno dziś, w dniu tak wyjątkowym :)
OdpowiedzUsuńWzruszające. Pozdrawiam Zosia
OdpowiedzUsuńWzruszające. Pozdrawiam Zosia
OdpowiedzUsuń..w Twojej parafii rodzą się wspaniali ludzie....
OdpowiedzUsuńBasiu - twój blog to uczta duchowa. I dbanie o wartości, tradycję. Nieocenione. Pozdrawiam ciepło. Ewa
OdpowiedzUsuńOd lat podziwiam pracę misjonarzy. Jak wiele osób wspieramy duchowo i finansowo nasze dziecko adopcyjne w Kamerunie, piszemy do siebie z siostrą Bożeną...za każdym razem jestem pełna podziwu dla ich siły i wytrwałości. Jak tak sobie poczytam, to jakie maleńkie są nasze problemy....Europo, Europo, quo vadis? chciałoby się powiedzieć...:(((
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego Basiu:)
OdpowiedzUsuńW Nowym 2016 Roku życzę ci kochana – dużo zdrówka, pomyślnosci oraz nieustającej weny twórczej – buziaki ślę Marii
Wspaniali ludzie niestety najszybciej odchodzą, może dlatego,że zrobili już to co ma sens. Piękne kontrastowe zdjęcia. U nas mróz, a tam gorące słońce, aż się cieplej zrobiło, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńwzruszająca historia, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO que nos faz amigos é essa capacidade de sermos muitos, mesmo quando somos dois.
OdpowiedzUsuńPe. Fábio de Melo
Obrigada querida por compartilhar comigo 3 anos do Algodão Tão Doce!!!
Um doce abraço, Marie.
pięknie napisane
OdpowiedzUsuńWitaj Basiu. Siostra Judyta zapewne z nieba śle uśmiechy i od swoich podopiecznych i do Ciebie.
OdpowiedzUsuńPamiętam z dzieciństwa i młodości grupy kolędnicze. Niestety, to zwykle ja jako Śmierć ścinałem drewniana kosą głowę Herodowi, albo też jako Herod odprawiałem Trzech Mędrców (wówczas Królów ) w poszukiwaniu Dzieciątka . Wtedy jeszcze telewizornia nie zajmowała nam - młodzieży tyle czasu. To były wspaniałe czasy. Pozdrawiam, Tomasz
Szkoda, ze odeszły czasy kolędowania.To były piękne tradycje. Jak widzisz Tomaszu, wszystkie role są potrzebne:-)Teraz masz piękne wspomnienia.
OdpowiedzUsuńWszystkim Gościom życzę pięknych dni...
Zawsze się dziwiłam skąd w misjonarzach taka siła,żeby wyjechać,myślałąm a moze to chęć przeżycia przygody,ciekawość świata,ale ostatnio poznałam niesamowitego młodego księdza,który zyje w Afryce.Dużo opowieści o jego życiu,pomocy tym ludziom ale głownie niesieniu wiary jako sensu życia,radości życia.Byłąm pod wielkim wrazeniem....zupełnie zmieniłam spojrzenie.Teraz już wiem jacy to odważni i wielcy ludzie.Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńJa co jakiś czas zaglądam na blog Judyty, lubię powspominać i cieszę się, że nie został usunięty. Bardzo wzruszający jest Twój post i dziękuję za to. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiękny, wzruszający post !!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Basiu !
Taki prawdziwy wiersz Staffa. : )
OdpowiedzUsuńHello from Spain: a grat story. I just discovered your blog and I like the variety of topics that you write. Right now I have a blog dedicated to Barbie dolls that I invite you to visit: http://all4barbie.blogspot.com.es/ If you want we keep in touch. I already made me a follower of your blog.
OdpowiedzUsuńNie zdążyłam poznać bloga Judytki. Przygotowałaś Basiu piękny post, pięknie wspominasz blogową koleżankę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Ten blog istnieje nadal, a mądrości w nim zawarte są zawsze aktualne!
OdpowiedzUsuń