Moja
Babcia nazywała je kocim wrzaskiem, zrywała gałązeczki, do worka
wkładała grabki i łopatkę i szła pieszo na cmentarz porządkować ziemne
groby Bliskich. Wyczyszczony z traw nagrobek, wysypywała piaskiem, a po
obrzeżach wbijała gałązeczki owego kwiecia, zaś na środku czyniła z nich
krzyżyk. Potem zapalała malutkie świeczki, okrągłe, metalowe
pudełeczka, które rzecz jasna, szybko się spalały. To były jedyne ozdoby
nagrobne, ale Babcia zanosiła całe naręcza modlitw za dusze bliskich
Zmarłych dając nam lekcję na przyszłe lata.
Patrzyłam z podziwem na efekty pracy Babci, którą niezmiernie kochałam i ten obraz oraz przywiązanie do parafialnego cmentarza pozostały we mnie na zawsze.
Moja Babcia i nie tylko Ona, zapewne łamie głowę na tamtym świecie nad absurdami ludzi z tego świata...Nie mam ochoty na kolejne wysuwanie " dowodów za i przeciw", bo nie temu służy mój blog, a innych miejsc poruszających złożoną tematykę jest w sieci mnóstwo, więc opowiem dziś o innych sprawach.
Podczas moich spacerów z domowymi Wnukami, nasz trakt ( droga publiczna) wiedzie przez piękny lasek liściasty, który niegdyś był własnością Józka, tego " od sadu". Las mieni się w październiku wszystkimi kolorami jesiennej palety, więc tak samo jak wiodłam tam Konradka, tak wiodę teraz Kubusia by zaszczepić w nich umiłowanie piękna najprostszego. Każdej jesieni spotykałam tam p. Gienka podczas grzybobrania. Gieniu był miłośnikiem i znawcą grzybów i często odwiedzał " Józków las", za zgodą nowej właścicielki, która nie życzy sobie obcej stopy na terenie jej leśnej posiadłości. W woreczku zawsze pyszniły się grzyby, a ja ucinałam sobie chwilę rozmowy z P. Gieniem, wszak pochodził z wioski, w której uczyłam przez 15 lat czując się tam jak w jednej, wielkiej rodzinie. Niedawno, znajoma powiedziała mi, że Gieniu zmarł nagle na początku pandemii, wcale nie z jej powodu, ale przez całe zawirowanie, jego pogrzeb przeszedł niepostrzeżenie. Pomna zakazu wstępu do prywatnego lasu, zauważyłam ten oto okaz podgrzybka tuż przy drodze. Posłużył mi jako lekcja poglądowa dla Kubusia, jako odrobinka smaku dla jednego z domowników, a nade wszystko, jako pretekst do modlitwy za Gienia i napisania o nim wspomnienia. Był jednym z tych ludzi, którzy mają mądrość ludową, silną wolę i zwyczajną ludzką życzliwość. Zaczekam, aż będzie można wejść na cmentarze, by zapalić światełko, bo modlitwy, na szczęście, nikt mi nie zakaże. A gdyby wprowadzono zakaz wejścia do lasu ( był już taki), mam do dyspozycji przydomowy lasek.
Zdążyłam ( przewidując nieobliczalność niektórych decyzji) przystroić groby Bliskich wcześniej, zapalić światła i przejść w zadumie cały nasz parafialny cmentarz z wdzięczną pamięcią wspominając całe rzesze Znajomych. Nigdy nie mijam obojętnie starych nagrobków i każdego roku zamieszczam na swoim blogu, kolejne z nich...Smutno mi, że w tych szczególnych dniach nie mogę stanąć przy grobach Bliskich, ale nic nie zmienię swoim smutkiem.
Myślę, że przyroda, jedyna towarzyszka w tych dniach, będzie zanosić nasze tęsknoty do nieba.
A to właśnie " Józków sad" w oddali, w jesiennej szacie, bo i on jest zawsze na trasie naszych spacerów.
Wraz z cicho szeptanymi modlitwami, wspomnieniami, podziękowaniami, nasze słowa ulatują do nieba z liśćmi, które zamiast spadać, kołysane wiatrem, szybują wysoko...
Basiu, czytam Twój piękny post, oglądam cudne zdjęcia i łzy mi lecą po policzkach. Ja nie wyobrażam sobie Wszystkich Świętych i Zaduszek bez odwiedzenia grobu Rodziców, bez zapalenia świec, bez posiedzenia na ławeczce przy mogile, bez cichej modlitwy, właśnie tam, na cmentarzu, nad ich grobem. Wiem, że modlitwa najważniejsza, nie miejsce. Wiem, że we wtorek mogę już pojechać na cmentarz do nich. Wiem, że zdrowie jest ważne... ale smutno mi bardzo. Ułożę dla nich krzyżyk z ostatnich kwiatów z mojego ogrodu. Pamiętam ten zwyczaj. Sama układałam krzyżyki z takich białych suszków, małych kwiatuszków, których nazwy nie znam, ale w babcinym ogródku rosło ich sporo.
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno.
To pewnie były suchołuski.
UsuńDziwne będzie w tym roku święto Wszystkich Świętych.
OdpowiedzUsuńTa dziwność była zupełnie niepotrzebna...
UsuńTwój post Basiu jaki szczery i prawdziwy. Smutny czas dla nas wszystkich. Pozdrawiam cieplutko ☘️🍄☘️🍄☘️🍄☘️🍄🥰
OdpowiedzUsuńOgromnie smutny.
UsuńBasieńko, ja rozumiem wszystko, bo i sama jestem za przestrzeganiem zasad bezpieczeństwa. Ale na cmentarzu, który nie jest obiektem zamkniętym?! Toż przeczcież w galeriach i marketach ludzie mogą się gromadzić bez ograniczeń, a na wolnym powietrzu już nie. Nie rozumiem toku rozumowania niektórych ludzi. Najbardziej szkoda mi brata, który dziś właśnie miał przyjechać specjalnie na grób Taty. Tak, ja wiem, że modlić się za zmarłych powinniśmy codziennie, nie tylko w uroczystość Wszystkich Świętych i przecież wielu z nas tak właśnie czyni. Ale jest jeszcze coś takiego jak tradycja, ważna cząstka naszej tożsamości. Świat powoli staje na głowie, niestety.
OdpowiedzUsuńTulę mocno do serca.
Jeszcze pozwolę sobie zacytować wiersz nieżyjącej już pani Stanisławy Pudełkiewicz, naszej lokalnej poetki, pt. "Modlitwa na krawędzi"
UsuńDo byle czego w strachu przyczepiona
na bardzo śliskiej zawisłam krawędzi
widzę jak w kipiel grzechu i nieszczęścia
z furią obłędu wiek dwudziesty pędzi
Ty także wisisz on wisi i oni
każdy sam sobie a wszyscy bezbronni
każdy z wyrokiem na krawędzi czeka
na straszny finał – ziemi człowieka
Boże! Gdzież jesteś? Ostatnie pytanie
wybucha z piersi rozszalałych męką
jeśliś Jest – połóż koniec tym udrękom
i oczom naszym pokaż drogę Panie
I do skowronkowej pieśni szczerego słuchania
do zachwytów nad rosą na zbożowym łanie
do wieczorów gdy z sercem dzwon wieczorny się zdzwania
i do tych prostych radości racz powrócić nas Panie
A od tych mądrości co niosą zagładę
wybaw nas Panie!
Dziękuję Ci Małgosiu za ten piękny wiersz- modlitwę, jakże głęboką w swej treści...
UsuńPiękny wiersz...
UsuńLubię Twoje posty. Potrafisz przybliżyć dawne czasy, opisać ludzi, emocje. Znowu żyjemy ciężkich czasach, ale mam nadzieję że damy radę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Basiu:)
Potrzeba nam wiele sił.
UsuńBasiu, chyba intuicyjnie przeczułam, że w tym ważnym dniu nie będę mogła zapalić światełka na miejscu spoczynku moich Rodziców, Dziadków oraz Ani.
OdpowiedzUsuńByłam dwa tygodnie wcześniej, kiedy w miarę dobrze się czułam.
A teraz nie dość, że cmentarze zamknięte, to jeszcze mamy przecież z M. covida.
Jest mi ciężko, ale została mi opcja modlitwy w domu.
Mam nadzieję Basiu, że już lepiej z Waszym zdrowiem.
UsuńSłuchaliśmy tych informacji o tym, że decyzja zostanie podjęta pod koniec tygodnia i też pospieszyliśmy się z wizytą na cmentarzu. Teraz grobów ziemnych coraz mniej, wszystkie kryte płytą ale pamiętam zwyczaj przystrajania grobów i te małe, blaszane znicze. Teraz groby strojniejsze ale czy modlitwa żarliwsza? Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńI ja dopełniłam wcześniej tych czynności podejrzewając władzę o kolejny nieuzasadniony krok.
UsuńPiękne wspomnienia, piękne stare cmentarze. Najpiękniejsze w ciszy. zapaliła znicze rano w piątek, będą się paliły wiele godzin. Pozostaje modlitwa i pamięć.
OdpowiedzUsuńW ciszy słychać melodię własnego serca.
UsuńMam nadzieję, że Twoje zdrowie już lepiej skoro spacery wchodzą w grę!
OdpowiedzUsuńPiękny musi być ten cmentarz (bardzo lubię spacerować po cmentarzach i odczytywać stare nagrobki...)
W moim dzieciństwie stawiało się gliniane znicze, pamiętam, że Rodzice wybierali zawsze takie bardzo proste i przez to eleganckie. Zwyczaj głośnej wspólnej modlitwy przy grobach bliskich trwa w nas do tej pory....
W poniedziałek jestem umówiona na wizytę u ortopedy, bo kolano boli niesamowicie. Opiekuję się Kubusiem, więc muszę zacisnąć zęby i kuśtykam.
UsuńBasiu, jak się cieszę, czytając Twój post. Witam Cię po przerwie. <3 To dziwne, ale zawsze, kiedy czytam Twoje słowa, ja czuje się jakby nieco w innym świecie, takim jakimś mi bliższym niż ten nowoczesny. Ja wręcz uwielbiam czytać Twoje wspomnienia, nawet smutne, bo, mimo że mnie smucą, to czerpię z nich naukę. Wzrusza, jak wspominasz Pana Gienia. Dziwne to będą dni, ale co zrobić. Takie to dziwne czasy, ciężkie i tak dziwne, ale nie możemy zatracić w sobie radości. Jakoś nie wiem, co napisać, a coś chciałabym. Zwyczajnie Basiu posyłam Ci duży uścisk, ogromnie, ależ to ogromnie Cię cenię. <3
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę Agusiu, że lubisz u mnie bywać, bardzo się cieszę.
UsuńJakie to smutne. Mi też jest bardzo smutno z tego powodu...ze jutro nie będziemy mogli stanąć przy grobie, pomodlić się. Smutne aż się płakać chce.
OdpowiedzUsuńSmutne ogromnie...
UsuńA ja dzisiaj z samego rana pojechałam na cmentarz do mamy. Całe szczęście resztę cmentarzy odwiedziliśmy w ubiegła niedziele i poniedziałek. Mnie już nawet nie jest smutno czy przykro, jestem wściekła. Czuję się upokorzona, takie mniej niż 0. :(
OdpowiedzUsuńTak nie było nawet w czasach niewoli i reżimu, nikt nam nie bronił oddać hołdu Zmarłym, nie pojmuję logiki " władców".
UsuńWzruszający post Basiu. Życzę Ci zdrowia i sił tak bardzo potrzebnych, by przetrwać te trudne czasy w jakich nam przyszło żyć.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję.
UsuńPiękne są nagrobki na Waszym parafialnym cmentarzu, zabytkowe i niepowtarzalne.
OdpowiedzUsuńWspaniałe są zdęcia, zwłaszcza pajęczyny.
Serdecznie pozdrawiam :)
Pajęczyny o poranku to cudo natury.
UsuńRóżne czasy przeżyłam ale po raz pierwszy nie mogę pojechać na groby bliskich. Najważniejsze jednak jest to, co mamy w sercu. Wzruszający post Basiu, potrafisz pięknie pisać i poruszać czułe struny.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno.
I ja takiej sytuacji nie przeżyłam, nikt z nas...
UsuńOdwiedziłam swoje groby w niedziele i w tygodniu, razem z naszą babcią; przejechaliśmy dziś okolicznymi wioseczkami, ludzie dyskretnie przemykają na cmentarze, zanoszą kwiaty, znicze, bo któż im zabroni? musieliby przy każdej bramie straże postawić. Gdy byłam dzieckiem, ojciec przynosił z lasu stos świerkowych gałęzi, mam robiła wieczorem wieńce, w domu pachniało igliwiem, i jeszcze kwiaty bibułkowe, czasami maczane w stearynie, żeby nie rozpuściły się na deszczu, było skromnie. Zdrowia i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTrzeba przemykać, bać się policji, choć nic się złego nie zrobiło. Nigdy tego nie zaakceptuję!
UsuńWitaj snującą się nostalgią dookoła Basiu
OdpowiedzUsuńJa także nie poruszam niektórych tematów u siebie. Dlatego bardzo lubię zaglądać do Ciebie i razem z Tobą wędrować ścieżkami Twojej małej Ojczyzny. Z łezką w oku zanurzam się w każdych Twoich wspomnieniach, tak czasem podobnych do moich.
A wiesz, zanim tu zajrzałam, zaczęłam szukać liścia klonu, aby na skrzydłach wiatru przesłać Ci parę słów... Nie pierwszy raz to się zdarza.
Pozdrawiam uśmiechającym się za oknem wyjątkowym księżycem, nazywanym blue moon
I ja posyłam liść przyjaźni...
UsuńWitaj wieczorowo Basiu
UsuńA list się już pisze. Oczywiście, trzeba mu trochę pomóc
Pozdrawiam listopadową melancholią
Dołączam do Ciebie i Twoich pór roku dokładnie o północy :) Teraz pora spać, ale jutro ( a właściwie dzisiaj) posiedzę u Ciebie dłużej. Coś mnie tutaj przyciągnęło i kazało zostać, więc zostaję, żeby sprawdzić co ;) Tymczasem pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa Twoich przemyśleń, napisz proszę.
UsuńJuż wiem, to ta rwa kulszowa, która nas dopadła w tym samym czasie ;). W życiu jest tak, że czasami spotykamy kogoś i od razu czujemy się w jego towarzystwie dobrze, swobodnie i zachowujemy się, jakbyśmy znali się od dawien dawna. Ja poczułam coś takiego, jak przeczytałam Twój ostatni komentarz na blogu Maksa, a będąc dzisiaj na Twoim blogu poczułam się jak w domu :) Podobne wartości, podejście do różnych tematów, praca z dziećmi, z którymi pracuję już 38 rok i nawet geodezja ;) tylko tutaj nie ja, ale syn jest geodetą. Cieszę się, że trafiłam tutaj do Ciebie i dziękuję bardzo za wizytę tam "za moim oknem". Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńTak jakoś nostalgicznie się zrobiło. Ten czas nie jest dobry dla nas. My jednak musimy silni być. Przetrwamy ten czas. Życzę zdrowia.
OdpowiedzUsuńTo bardzo trudny czas.
UsuńJa przez cały rok, co tydzień odwiedzam groby swoich bliskich. Intuicja podpowiedziała mi, by już w środę je udekorować i zapalić lampki. Współczuję tym, którzy nie mieli takiej możliwości. Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńI ja zrobiłam to wcześniej. Teraz można się " wszystkiego" spodziewać.
UsuńBasiu!
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się czytając Twój przepiękny post. Przez dwa tygodnie byłam uziemiona przez chorobę (nie Covid). W czwartek po powrocie do domu, przeczuwając zamknięcie cmentarzy od razu pojechaliśmy do Rodziców i Dziadków aby zapalić światełka, zostawić świeże kwiaty. Obecna sytuacja pozostanie na długo w naszej pamięci. Hmm, w takich momentach i takich czasach pojawiają się apokaliptyczne nastroje i przewidywania. Wierzę, że będzie pięknie i normalnie.
Ślę Ci moc serdeczności:)
Ta wiara jest nam wszystkim bardzo potrzebna.
UsuńJakie piękne nagrobki na Waszym cmentarzu. Ja również byłam na grobach wcześniej. Trudno. Modlić się za bliskich można wszędzie. Jak minie zakaz zrobię to jeszcze nie raz na cmentarzu. Pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuńSmutne, że nie możemy żyć normalnie.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTeż się obawiałam tego, że we Wszystkich Świętych będzie problem z wejściem na cmentarz, dlatego odwiedziłam go jeszcze w zeszłą sobotę. Wierzę, że modlitwa zostanie wysłuchana wszędzie, nie tylko w miejscu wiecznego spoczynku zmarłych. Na przykład trzy razy w tygodniu staram się odmawiać różaniec w intencji dusz w czyśćcu będących, Komunię Świętą też przyjmuję w intencji zmarłych drogich mojemu sercu. I tylko czasem zastanawiam się, czy po mojej śmierci będzie ktoś, kto zmówi za mnie choć jedną modlitwę...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Bądź pewna, że będzie. Swoimi modlitwami zapewniasz sobie tę ciągłość. Jest wielu ludzi, którzy przystają przy "obcych " grobach i zanoszą modlitwę.
UsuńBasiu-pięknie
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńPandemia przewróciła wszystko do góry nogami. Też przewidziałem ten zakaz, dlatego wcześniej odwiedziłem groby bliskich, miałem więcej czasu niż zwykle, żeby "porozmawiać" z Tatą. Nie wiem, czy ta decyzja coś wniesie, bo od wtorku cmentarze i tak przeżyją oblężenie... Piękne słowa i wspomnienia Basiu, jak ja lubię z nimi płynąć. Pozdrawiam serdecznie i ślę dużo zdrowia! ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję również
UsuńTaki nietypowy smutek nasz połączył. Nie indywidualny nad grobami bliskich, ale żal, że tego uczynić nie możemy w sposób tradycyjny. No cóż. Ten rok, oby tylko on, jest wyjątkowy. Ciekawe czym jeszcze nas przez te 2 miesiące zaskoczy. Nadzieja na lepsze jest taka nikła...
OdpowiedzUsuńZdrowia , Basiu i może da się jeszcze wykrzesać, mimo tego wszystkiego, pogody ducha :)
My już przeżyłyśmy życie, ale nasze dzieci, wnuki...boję się myśleć...
UsuńBasiu jak zawsze pięknie i nostalgicznie napisane. Też mi smutno że nie mogłam dziś zapalić zniczy na grobach bliskich - rodziców, barta i teściowej. Ale cos przeczuwałam i już w czwartek wszystko zawiozłam. A w piatek wieczorom w ulewnym deszczu zdążyłam jeszcze wymienić wkłady na świeże. W sumie i tak się w niedzielę w ten dzik tłum nie wybierałam, ale jednak żal że podeptali i zabrali nam naszą tradycję. A wydawało się, że żyjemy w wolnym , demokratycznym kraju... niestety oststnie wydarzenia pokazują że chyba jednak nie,
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję że na Boże Narodzenie będzie już dobrze, czego Tobie i sobie życzę.
Pozdrawiam
Obawiam się, że kolejne święta zostaną zakute w łańcuchy. A młodzi przyzwyczają się do wegetacji i walki o przeżycie!!!
UsuńBasiu!
OdpowiedzUsuńNawet, gdy smutek i inne trudne emocje zagnieżdżą się w sercu, to tutaj u Ciebie człowiek zawsze odnajdzie życiową mądrość i ukojenie...
Dziękuję Ci za to.
Miło mi.
UsuńPiękny kolejny post Kochana nam zamieściłaś. Dziękuję. Trudno mi i smutno wobec tego co się teraz wokół dzieje. Musimy to jakoś przetrwać wspierając się nawzajem. Modlitwa ukoić nasz niepokój. Bądź zdrowa Basiu. Miłego dnia
OdpowiedzUsuńModlitwa dodaje nam sił.
Usuń