Luty przywitał nas ciepło i słonecznie.
A Gromniczna powinna być mroźna i śnieżna bo: "Jak słońce jasno świeci na Gromnice, to przyjdą wielkie mrozy i śnieżyce".
Na pocieszenie dorzucę inne przysłowie: "Maria pogodna, będzie jesień dorodna".
Które się sprawdzi? czas pokaże.
Święto Matki Bożej Gromnicznej jest mi bardzo bliskie z racji tradycji i głębokiego szacunku dla świecy poświęconej w Dniu Oczyszczenia Najświętszej Marii Panny- obecnie Ofiarowania Pańskiego.
I kojarzy mi się z moją Babcią i innymi babciami z sąsiedztwa, które mimo podeszłego wieku, szły w tym dniu gromadnie do kościoła, bo nie wyobrażano sobie, by ktoś, kto jest " na chodzie", w tym dniu nie poświęcił gromnicy. Babciom nie straszne były mroźne poranki, szły zakutane w grube, kraciaste chusty, a każda z nich w ręku dzierżyła pięknie przyzdobioną gromnicę, znak żywej wiary w opiekę Matki Bożej. O tym święcie pisałam wielokrotnie na swoim blogu i tak jak kobiety z mojej wioski każdego roku poświęcam gromnicę, ale zamiast mrozów trzaskających jest łagodne ciepło, a iść nie trzeba pieszo bo każdy dysponuje samochodem. Pozostały jednak te same setki płomyków palących się na przystrojonych gromnicach i świadomość, że zima przekroczyła połowę.
Pamiętając o blogowym cyklu pamiątkowym, postanowiłam zamieścić zdjęcia starych medalików, które w różnorodny sposób trafiły do naszego domu i są łącznikiem z bardziej lub mniej odległymi czasami kiedy to medalik zakupiony na odpuście, bądź podczas pielgrzymki do pobliskiego sanktuarium, był często jedyną ozdobą wiejskiej kobiety.
Funkcja ozdoby nie była najważniejsza ( choć kobiety zawsze chciały mieć na szyi coś ładnego), bowiem poświęcony medalik, zawieszony na łańcuszku był oznaką wiary, której nikt nie manifestował, ale też nikt się nie wstydził. Nosiło się go więc często " na wierzch" czyli wykładając go na noszoną odzież.
Niektóre z zachowanych medalików należały do nieżyjących już kobiet z mojej rodziny, a ten najbardziej zniszczony, wykopał mój mąż podczas uprawy georginiowego pola. Zapewne, któraś z niewiast zgubiła go podczas pielenia, a przysypany ziemią, został odnaleziony dopiero po wielu latach. Nigdy się nie dowiem, do kogo należał...
Medaliki były wykonane z tanich materiałów. Wiejskie kobiety nie stać było na srebro, a o złocie nie było mowy, wszak mieszkały w takich chatkach.
Zainteresowanych tematyką starych medalików i historii z nimi związanych odsyłam do wspaniałego bloga prowadzonego przez Szarą Sowę http://wkregusakrum.blogspot.com/
W tych chatkach wychowywało się kilka pokoleń, a zadaniem babci było codzienne, poranne śpiewanie Godzinek ku czci Maryi. Babcie śpiewały " zacznijcie wargi nasze chwalić Pannę Świętą, zacznijcie opowiadać cześć jej niepojętą" podczas porannej krzątaniny, zapalania w piecu, przygotowywania skromnego śniadania, zanim inni zdążyli przetrzeć oczy.
Nic dziwnego, że tę piękną, śpiewaną modlitwę, choć bardzo długą, wszyscy znali na pamięć.
Ze wspomnień o zimowej bieli w dawnych czasach powstał kolejny obraz z serii zalipiańskich chatek.
A ja żegnam się z Wami ciepłym zachodem słońca dziękując za kolejny darowany mi dzień ...
Pięknie to napisałaś. U nas dziś było ciepło 9,5 stopnia, acz mokro. To nie wiem jak z tymi przysłowiami. Fakt, że pogoda bardzo nietypowa. Ale co kilkadziesiąt lat, taki rok się trafia, wbrew wszelkim teoriom. ;)Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńI u nas tak ciepło .
UsuńMrozów to się raczej już nie spodziewam, wiec chyba to przysłowie się nie sprawdzi, chociaż ze śniegu bym się jeszcze ucieszyła :). Piękna kolekcja medalików. Faktycznie kiedyś każdy miał przynajmniej jeden. Teraz nawet u bardzo wierzących rzadko widać. Prześliczny obraz. Pozdrawiam serdecznie :*
OdpowiedzUsuńWśród moich znajomych, również młodych, widzę na szyi medaliki nawet często.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWarto wspominać przysłowia i kultywować tradycje, ale wiadomo nie od dziś, że nie zawsze się one sprawdzają. Albo tak jak w powiedzeniu - Na dwoje babka wróżyła, będzie deszcz, albo słońce 😊
OdpowiedzUsuńPięknie napisałaś i śliczny obraz wymalowałaś!
Pozdrawiam Alina
Masz rację.
UsuńŚwiece stawiano podczas burzy w oknie by uchronić dom . Zimy już chyba nie będzie znam przysłowie "przyszedł luty podkuj buty" bo w lutym bywały ślizgawice . Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPisałam i tym w ubiegłych latach, więc nie chciałam się powtarzać.
UsuńZ dzisiejszą aurą to przysłowia się już nie spełniają. Raczej mało prawdopodobne, że będą mrozy i śnieg tej zimy, chociaż mogą być w marcu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Czasami marzec płata figle 😃
UsuńPiękny post! Ludzie żyjący w takich chatach na pewno byli szczęśliwsi niż w obecnych willach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Basiu:)
Na pewno!
UsuńMam ogromną słabość do starych domów... ach... serce mi się kraje jak tak się starzeją... Coraz częściej mówię do męża, że dawniej było lepiej... to życie rodzinne było lepiej poukładane i zaplanowane niż obecnie. Czym jestem starsza tym wyrażniej to widzę. Piękny obraz... przepraszam, że tak skaczę i piszę chaotycznie ale ja zawsze mam wiele przemyśleń po przeczytaniu twojego posta.
OdpowiedzUsuńSerdeczności ślę dla Ciebie i całej rodziny :)
W tych tematach masz rację. Dziś ludzie nie mają dla siebie czasu !
UsuńPrzysłowia dotyczące zimy w tym roku mają się kiepsko jak i sama zima. Pewnie pojawi się na Wielkanoc. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTego się obawiam !
UsuńUwielbiam przysłowia, wiele z nich się sprawdza, ale przy obecnym tempie zmieniającego się klimatu, niektóre niestety wypadną z obiegu :/
OdpowiedzUsuńKocham stare domy, mają w sobie duszę i historię ludzi, którzy w nich żyli. Strasznie mi smutno, że wiele z nich niszczeje. W tej chwili właśnie rozbierana jest wielka, drewniana stodoła, obok mnie, która ma dobrze ponad 100 lat. To jedyna stodoła, która uchowała się przez te wszystkie lata, teraz i ona zniknie :(
Pozdrawiam serdecznie, Agness:)
Mnie też zawsze żal takich rozbiórek !
UsuńUrocze chatki, wzruszajace wspomnienia z przeslosci i historie o medalikach. Zdjecie traw na tle zimowego nieba jest nadzwyczaj piekne.
OdpowiedzUsuńTeż lubię to zdjęcie.
UsuńPiękne pamiątki Basiu.:) U mnie w parafii przed pierwszą mszą są śpiewane godzinki. W domu też czasem je podśpiewuję. Lubię czytać o dawnych czasach i podobają mi się wiejskie chaty, które pokazujesz. Pozdrawiam serdecznie Basieńko.:)
OdpowiedzUsuńU nas też przed pierwszą mszą św ale ja chodzę na następną czyli na 9
UsuńBasiu, cudowna chateńka! Piękne są te Twoje obrazy, zazdroszczę talentu. Mnie ostatnio nachodzą refleksje, że człowiek powinien być wdzięczny za każdy dzień i cieszyc się z tego co ma.
OdpowiedzUsuńTrzeba dziękować za każdy dzień
UsuńPoranne godzinki- pamiętam jak Mam śpiewała......piękne wspomnienia pozostają pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńTo te najpiękniejsze chwile.
UsuńPiękny, sielski klimat w tych starych fotografiach. Niestety najczęściej te chatki, które pamiętają często nasze własne historie, pozostały tylko na fotografiach, aż żal... Nie wszyscy uwieczniali na fotografiach czy obrazach, a pamięć nasza zawodna. Ja też nie mam fotek domu babci, niestety...
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o pogodę, no cóż... dziś u nas leje.... :(
Fotografuję wszystkie stare chatki, które spotykam na swojej drodze.
UsuńU mnie też ciepło, Basieńko. Świat oszalał, pogoda oszalała i już nawet te stare przysłowia się nie sprawdzają.
OdpowiedzUsuńGodzinki mam nagrane i zawsze jadąc do pracy słucham i śpiewam.
Ściskam.
To pięknie Małgosiu.
UsuńZnam Godzinki na pamięć, nawet nie wiem gdzie i kiedy się ich nauczyłam. Ale śpiewać niestety nie ma gdzie i z kim, a samej jakoś tak nieswojo... Mam tylko trzy medaliki, z czego na co dzień noszę tylko szkaplerz karmelitański, a dwa pozostałe to od święta. A co do znajdowania medalików, to kiedyś brat mamy będąc na zgliszczach ich rodzinnego domu znalazł nie tylko maleńki święty medalik, ale i fragment różańca. Aż się potem dziwili, że takie rzeczy przetrwały pożar.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Ty masz Karolinko genialną pamięć. Zauważyłam to.
UsuńSłońce wyszło u nas dzisiaj tylko na chwilkę. Wybrałam się wtedy na cmentarz na grób mojej ukochanej cioci Marysi, która w tym dniu obchodziła imieniny. Pogoda tak błyskawicznie się zmieniła,że wróciłam przemoczona do suchej nitki. Śnieżyce mogą nam się w lutym i marcu zdarzyć, ale mrozy to już chyba nie. Klimat nam się zmienił, kto wymyśli nowe przysłowia? Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMoja znam Marysia była sierpniowa.
UsuńJak tak dalej pójdzie, to trzeba będzie pomyśleć o nowych przysłowiach pasujących do naszej rzeczywistości:) Ciekawe co też luty nam przyniesie?
OdpowiedzUsuńUściski Basiu.
Zobaczymy !
UsuńŚwietny post Basiu . Po gromnicznej to zaczynam z utęsknieniem wypatrywać wiosny . Pozdrawiam cieplutko 💖💖💖💖💖💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńI ja też...
UsuńPiękny zwyczaj, ale przede wszystkim niezachwiana wiara w opiekę Bożej Matki. Szkoda, że noszenie medalików pomału odchodzi do lamusa. Piękne, jak zwykle, wspomnienia.
OdpowiedzUsuńCzasy się zmieniają a ludzie odrzucają to co piękne zachwycając się brzydotą .
UsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńByłam i podziwiałam.
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że pierwsze przysłowie sie nie spełni,medlaik zawsze noszę przy sobie
OdpowiedzUsuńTo najlepsza obrona.
UsuńJest u nas w lesie kapliczka Matki Boskiej z wilkami, co jest również związane z świętem Gromnicznej; wg legendy Matka Boża uratowała wilcze szczenię przed złymi ludźmi, stąd wiara, że chroni wilki przed ludźmi, i odwrotnie, ludzi przed wilkami, a gromnica je odstrasza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
To piękna legenda.
UsuńGodzinki od rana śpiewała moja prababcia. Nie znałam jej, ale tata opowiadał. Piękny to zwyczaj. Czasami warto przemycić kolejnym pokoleniom tradycję mówienia "idź z Bogiem", albo właśnie śpiewania rano (Kiedy ranne wstają) i wieczorem tradycyjne pieśni.
OdpowiedzUsuńMasz rację.
UsuńŚwiece, które były święcone na Gromniczną przykładano do gardła, kiedy bolało. Na mnie to co prawda nie działało, podobnie jak nie sprawdzały się pogodowe przysłowia...
OdpowiedzUsuńŚwiat idzie, a właściwie biegnie do przodu, pogoda też zmienia się w zastraszającym tempie.
Pozdrawiam.:))
świece na bolące gardło poświęca się w dniu św. Błażeja czyli 3 lutego, natomiast gromnica towarzyszy umierającym oraz ochrania przed burzami
UsuńO pamiętam i ja to święto Matki Bożej Gromnicznej i też chodziłam z babcią świecić gromnice. To było takie uroczyste święto, taki patos, taka moc. Coś pięknego :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńTo piękny dzień.
UsuńStare medaliki wywarły na mnie niemałe wrażenie i mimo, że nie są one ze złota i srebra, to ich prawdziwa moc drzemie w tym, że były tak cenne dla tych osób, które je nosiły. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńWitaj
OdpowiedzUsuńDzisiejszy wiatr przywiał mnie do Ciebie. I dobrze. Bo ja w tym roku nie poświęciłam na moich stronach czasu mojemu ulubionemu świętu. Na WP pisałam o nim wielokrotnie. Może w przyszłym roku znowu coś napiszę.
Mam nadzieję, że nie dajesz się zdmuchnąć wiatrowi? U Ciebie też przecież mocno wieje.
Pozdrawiam jego szumem za oknem
Długo mnie nie było. Dopadła mnie znowu deprecha. Już i tak jest ogromny sukces, że po dwóch tygodniach usiadłam do komputera. Gdy zobaczyłam Twoje medalik od razu pobiegłam do moich. Mam ich dosyć dużo. Kilka z nich jest po mojej Mamci i Babci. Ja i mój Braciszek nie rozstajemy się z medalikami. One zawsze zapowiadają nam chorobę. Medalik i łańcuszek robi się czarny.
OdpowiedzUsuńBasiu, pozostawiam moc serdeczności:)