Syn mojej Koleżanki z pracy zrobił jej piękny prezent i wstępuje w związek małżeński w Dniu Matki.
Maluję obrazy wszystkim Dzieciom Koleżanki, więc dla obecnej Młodej Pary- Małgosi i Damiana namalowałam zgodnie z życzeniem, Matkę Bożą w brązach, złotach i pomarańczach.
Państwu Młodym życzę by się zawsze wspierali i byli dla siebie ostoją na każdy dzień życia.
Na takie prośby o namalowanie ślubnego obrazu, odpowiadam z radością, bo sama mam wiele miłych wspomnień związanych z weselnymi uroczystościami. Wszak mojego Męża Kazimierza poznałam właśnie podczas jednego z wesel w naszej wiosce.
Kiedyś były takie zwyczaje, że zapraszało się mnóstwo znajomych i sąsiadów, wioska stanowiła taką dużą rodzinę, a dzieci nawet do niespokrewnionych osób starszych z sąsiedztwa mówiły: ciociu, wujku.
Na takim właśnie weselu bywały okazje do poznania przyszłych małżonków bowiem dziewczęta i chłopcy byli zapraszani sami i dobierani przez młodych w pary drużbów. To była prawdziwa niespodzianka, gdy starszy drużba przedstawiał sobie dwoje młodych obcych ludzi, którzy na ten dzień mieli sobie dotrzymać towarzystwa. Niekiedy takie " pary" rozchodziły się już po południu, ale są też takie które trwają przy sobie już kilkadziesiąt lat:-)
Dziś młodzi ludzie przybywają na imprezy weselne z osobami towarzyszącymi, bawią się w eleganckich lokalach i nie ma nieprzewidzianych niespodzianek.
Na takim weselu byłam kilka dni temu i największą moją radością była zabawa z Konradkiem i Natalią oraz możliwość spotkania członków naszej rodziny z odległych zakątków Polski.
A kiedyś...optymiści budowali altanę ( podłogę z desek do tańczenia) pod gołym niebem.
Gdy pojawiła się burza z deszczem i gradem- było wesoło. Stoły były pod zadaszeniem tzn. w foliowym tunelu, dziś takie tunele wykorzystuje się do uprawy warzyw!
Po ulewie, woda ściekała wszystkimi możliwymi nieszczelnościami do wewnątrz.
Zastawa stołowa nie była zbyt często zmieniana, a i owady miały swój udział w przyjęciu. Dziś pewne zachowania są nie do przyjęcia, ale kiedyś to była norma i nikt się temu nie dziwił, ani nie gorszył. Moi goście też tańczyli pod rozłożystą jabłonią, na drewnianych deskach, a do tańca przygrywała orkiestra złożona z uzdolnionej rodziny samouków.
Na szczęście burzy nie było, a i jakaś plandeka była w zapasie.
Do opowieści z dreszczykiem należą te o podpitych gościach, którzy dla tzw. fantazji zdołali podziurawić perkusję, albo połamać saksofon zanim reszta gości zdołała ich unieszkodliwić i zamknąć w jakiejś przydomowej komórce:-)
Przebudzenie na następny dzień bywało ciężkie i przynosiło wiadomości o dużych kwotach, jakie trzeba było zdobyć na odkupienie orkiestrze sprzętu muzycznego.
Jeden z moich znajomych, dziś łagodny, pogodny, starszy pan, ma na swoim koncie wiele takich oryginalnych incydentów:-)
Maj to również czas orlików, których nie może zabraknąć w wiejskim, babcinym ogródku.
Stary jaśmin, stare korale, stara patera, stary mlecznik i wspomnienia, które mają zapach jaśminu, tego z dawnych lat,. takiego, jaki rósł przy wiejskich płotach...niech trwają jak najdłużej.
piekne opowieści :)sentyment pozostał
OdpowiedzUsuńMiłe wspomnienia Basiu. U nas również wesela tak właśnie się odbywały. Było tyle radości. Teraz jest to nie do pomyślenia, a szkoda. Piękny obraz namalowałaś młodym. Będzie doskonałym prezentem na całe życie. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny obraz namalowałaś Basiu,będzie pamiątką na długie lata :)
OdpowiedzUsuńTwój wpis przeczytałam z zapartym tchem,przypomniały mi się moje młode lata,dokładnie tak było również u mnie,a zapach jaśminu,choć duszący pamiętam do dziś :)
Serdeczności przesyłam.
Basiu, Twoje obrazy są piękne! Tak samo zdjęcia kwiatów z Twojego Edenu :)
OdpowiedzUsuńA co do dawnych wesel i zabaw..., pozwól, ze zacytuję fragment piosenki; "Nie wrócą te lata, te lata szalone".
Ważne, żeby mąż i żona, byli także przyjaciółmi i chcieli dobra tego drugiego, wtedy małżeństwo będzie szczęśliwe i przetrwa wszystkie burze. Jakoś tak sentymentalnie się zrobiło :P
Piękny obraz, pamiątka i cała historia :) Ściskam serdecznie ;)
OdpowiedzUsuńObraz przepiękny! <3 I te historie :))
OdpowiedzUsuńOch cudowne są takie wspomnienia... Jakieś to musiałby być romantyczne i wspaniałe uroczystości! Przepiękne kwiaty, pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńPS. Cudny obraz :)
OdpowiedzUsuńWspaniale mi się czyta, jak kiedyś wyglądały wesela. Bardzo łatwo mogę sobie wszystko wyobrazić. Ja pamiętam, jak to było na wsiach, kiedy byłam nieco młodsza. Czuło się jak w jednej wielkiej rodzinie, wszyscy się znali, bardzo łatwo było kogoś poznać, no była wspaniała atmosfera. Wsie z mojego dzieciństwa pamiętam, jak jedną, wielką kolorową planetę. Brakuje mi tego, tej otwartości, swojskości. Ja wole starodawne śluby aniżeli te nowoczesne. :) Bardzo lubię Cię czytać, obraz...jest genialny. Bardzo podoba mi się kolorystyka, jest jesiennie, a ja kocham tę porę roku. Przyjemnego wtorku życzę. :)
OdpowiedzUsuńOrliki, konwalie i jaśmin - u nas jeszcze nie widziałam...
OdpowiedzUsuńPiękna tradycja z obrazami dla dzieci koleżanek...
Co za opowieści! Myślałam zawsze, że powiedzonko " jak na wesele pogotowie nie przyjechało, to co to za wesele" było grubo przesadzone... ale z tego co opisujesz;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Tak... znam te wesela z opowieści. Za moich czasów wesela były w świetlicach strażackich jeśli chodzi o wieś i wszyscy się świetnie bawili i też zapraszało się ,,całą wieś".
OdpowiedzUsuńObraz przepiękny. Mam nadzieję, że obraz będzie im przypominał do kogo mają się zwrócić o pomoc w trudnych sprawach :)
Basieńko, u Ciebie jak zawsze mogę zaczerpnąć piękna. Piękny obraz... Piękne wspomnienia... Piękne kwiaty.
OdpowiedzUsuńTulę mocno.
Cieszę się, że podobają się Wam te wspomnienia.
OdpowiedzUsuńCudowny obraz Basiu. Piękne kwiaty i wspaniałe domowe klimaty, do tego wspaniała opowieść, super się czytało. Z przyjemnością się zagląda Basiu do Twojego świata. Pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuńPiękny obraz Basiu, to prezent wyjątkowy i niepowtarzalny :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Urocze wiosenne kwiaty. Doczekałam się konwalii... Piękny maj macie.
OdpowiedzUsuńMaj piękny, a słowiki jak zawodzą...
UsuńCudowne wspomnienia i piękny obraz :) U Ciebie Basiu zawsze jest niesamowity klimat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Obraz będzie piękna pamiątką. Twoje wspomnienia zawsze czytam z radością.
OdpowiedzUsuńBasiu, u Ciebie już kwitną jaśminy?
Serdecznie pozdrawiam:)
Taki prezent to coś wyjątkowego:)a kwiaty wiosenne rewelacyjne:)
OdpowiedzUsuńFajne to były zwyczaje weselne Basiu.Ludzie bawili się przy wspólnym stole, wszyscy razem.Teraz może bardziej elegancko,ale przy osobnych stołach. Po gimnazjum organizowane są bale,na które trzeba przyjść w parze. Jak młody człowiek ma nie mieć kompleksów,nie wszyscy w tym wieku mają swoje sympatie.U Was państwo młodzi jeszcze prezenty przyjmują,Twój obraz Basiu będzie piękną pamiątką.Gdzie indziej tylko kasa się liczy,a gości weselnych trzeba brać z łapanki. Ja twierdzę,że im huczniejsze wesele,tym szybszy rozwód. Najlepsze małżeństwa,które znałam,miały skromne wesela,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrzepiękny obraz, ma w sobie tyle ciepła. Osobiście na weselach najbardziej lubię jeść. Potem trochę potańczyć, ale nie lubię dzikich wybryków podpitych panów. Stresują mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Super czyta się Wasze wspomnienia!
OdpowiedzUsuńPiękny,bardzo ciepły obraz. U nas na weselu oprócz rodziny, było zaproszonych dużo sąsiadów. Bo jak mówił mój Tatuś - przecież żyjemy wśród nich i do kogo się idzie w potrzebie? Do nas przyjechała też duża grupa z Duszpasterstwa Akademickiego (z przygodami), Trudno było wcześniej określić ile osób się zdecyduje na taką eskapadę. Gdy pojawiła się dość duża grupa, zmartwieniem Mamusi było czy aby łyżek wystarczy. Wystarczyło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
To był piękny gest ze strony prawdziwych przyjaciół.
UsuńPamiętam takie wesele u kuzynki na wsi. Podłogę z desek położono w stodole na centralnym klepisku, a stoły ustawiono w pustych sąsiekach. To było najwspanialsze wesele. Następnego dnia wyjeżdżaliśmy na Węgry, prosto z wesela do pociągu.
OdpowiedzUsuńObraz piękny, oby błogosławił im jak najdłużej.
Wiesz Basiu, niepokoi mnie ta dziwna, jak na maj pogoda. U mnie kwitną jednocześnie kwiaty wiosenne i te późno letnie. I wszystko tak szybko przekwita. Martwi mnie czy do niedzieli, na komunię mojej najmłodszej wnuczki dotrwają jakieś białe kwiaty, bo bez i konwalie na pewno nie. :(
Z białych kwiatów u nas w tej chwili tylko kwiaty jaśminu się ostały, wszystkie inne przekwitły. A stodoła w naszej wiosce była wykorzystana pod prymicje, wówczas cała wieś tam się gościła.
UsuńPiękne wspomnienia. Ja też bywałam na takich weselach na wsi. Oj działo się wtedy...
OdpowiedzUsuńTeraz, ta sama rodzina, a jakże inne wesela, bo w innych miejscach i inna scenografia. Teraz rodzice, którzy wydają swoje córki za mąż i żenią swoich synów, kiedyś bawili się na własnych weselach w podobnych warunkach, jakie opisujesz. Ja cieszę się, że dane mi miło uczestniczyć na wiejskich weselach kiedyś i cieszę też kiedy bywam na weselach "z innej bajki".
Najważniejsze, żeby dobrze się bawić i długo wspominać.
Basieńko piękny prezent młoda para dostała od Ciebie. Pamiątka na zawsze.
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Każde wesele ma swój niepowtarzalny urok.
UsuńPięknie wspominasz tamte czasy a cudne zdjęcia stanowią dla nich piękne tło. Współczesne wesela zupełnie nową formę przybrały i daleko im do tych z tamtych lat. Byłam kilka lat temu na plenerowym weselu w Danii.Przywiozłam wiele cudownych wspomnień.
OdpowiedzUsuńOpisz kiedyś takie wrażenia.
UsuńLubię Twoje opowieści z dawnych lat, Basiu!:-)
OdpowiedzUsuńObraz przepiękny, a te wesela kiedyś były faktycznie zupełne inne niż kiedyś. Dziś wszystko jest dopięte na ostatni guzik, a dawniej to było na zasadzie tzw. prowizorki.
OdpowiedzUsuńBasiu, ciekawe te Twoje weselne wspomnienia:) Orliki mam i ja na działce, a kiedyś kwitły też w ogródku mojej babci. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńA ja dziś otrzymałam przepiękny urodzinowy prezent- obraz od Ciebie, kochana Basiu, z pięknym, zimowym pejzażem, o jakim marzyłam ostatnimi czasy. Masz tak ogromny talent!!!! Dziękuję Ci kochana jeszcze raz :******
OdpowiedzUsuńBasiu, Twoje wspomnienia są bardzo miłe. Proszę jak romantycznie poznałaś męża:) To były wesela! Ostatni raz na prawdziwym wiejskim weselu byłam 17 lat temu we wsi , w której mieszkamy:) Było w stodole, super było. W miejscu gdzie stoi mój dom, przed wojną było miejsce do tańców, właśnie zbite deski. Podobno co sobotę tam się tańce odbywały:)
OdpowiedzUsuńObraz śliczny, taki uduchowiony. Piękne prezenty dostają od Ciebie Państwo Młodzi.
Serdeczności.
Każdy ma własne wspomnienia weselne. Ja pamiętam i takie, które odbywały się w w zwykłych mieszkaniach. Ale były to kamienice przedwojenne, gdzie jeden pokój miał ok 60 m2. Zwykle dwa pokoje przeznaczano na wesele, nawet mała orkiestra miała swoje miejsce. Potem była era zabaw weselnych na ogródkach działkowych. Dzisiaj zwykle wesela organizowane są w lokalach. Ważne, by się dobrze bawić i spotkać z rodziną?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Przepiękny obraz!
OdpowiedzUsuńJesteśmy w podobnym wieku, dlatego doskonale wiem o czym piszesz i z sentymentem wspominam te czasy.
Pozdrawiam Basiu:)
Ja również mam piękne jaśminowe wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)