W czasach mojego dzieciństwa, okres między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem obfitował w występy kolędników.
Spontanicznie dobrane zespoły amatorskie przemierzały duże przestrzenie pokryte połaciami śniegu, by w końcu w którymś z gościnnych domostw przedstawić swój program.
Wiejskie domki były małe, ale reprezentacyjna izba jakoś mieściła kolędniczy zespół, domowników i sąsiadów.
Mój Brat, Wiesiek, miał aktorskie zdolności i przez wiele lat odgrywał postać żydowskiego handlarza oferując dziewczętom różnego rodzaju "potrzebne" sprzęty i elementy garderoby, a oferty zachwalał " sypanymi jak z rękawa" wierszykami, które wzbudzały powszechną wesołość.
Od czasu do czasu, gdy zbytnio dokazywał, kłapnął go turoń i wtedy gwiazdor miał czas na wygłoszenie swojej kwestii.
Była też pora na poważny pokłon Trzech Króli przed Żłóbkiem.
W zespole było zawsze przynajmniej dwóch muzykantów- amatorów, którzy na akordeonach wygrywali melodię śpiewanych kolęd.
Ileż było w tym wszystkim wesołości, pisku i chowania się za piec, gdy kolędnicy zaczynali włączać do swoich występów, zgromadzone w domu, dziewczęta.
Po dobrym pokazie następowała " gościna" w bogatym tego słowa znaczeniu.
Dobrze przygotowany pokaz był namiastką teatru łączącego elementy religijne z ludowymi oraz wesołymi, jak na czas świąteczny przystało.
Minęły lata, Wiesiek zmaga się z chorobą, więc wracamy w opowieściach do tamtych, jakże innych lat bez wszechobecnej technologii informatycznej, wypełnionych życzliwością i prostą radością.
Taką pamiątką po dawnych kolędnikach są dziecięce grupy kolędników misyjnych, które przypominając o tradycji, zbierają drobne datki dla swoich kolegów z najuboższych rejonów świata.
Podziwiam te dzieci, które włączają się w tę piękną akcję, mimo istnienia innych, "modnych trendów".
Różnorodne formy wsparcia docierają do Papui Nowej Gwinei, gdzie nasz Kolega z lat szkolnych, O. Ryszard pracuje z wielką ofiarnością od 35 lat ( zdjęcie zaczerpnęłam z jego strony internetowej)
Rozpoczęliśmy kolejny rok naszego życia i jak to zawsze bywa spotkamy się z zawiścią, niezrozumieniem, zazdrością, agresją, ale będą one przeplatane dobrocią, bezinteresownością, życzliwością, ofiarnością. I choć na krótką metę " wygrywają" siejący postrach, to cały długi bieg z końcową nagrodą będzie przecież należał do " słabych dobrocią".
W naszym blogowym świecie, na szczęście nadal króluje dobroć i wzajemne wsparcie i tego się trzymajmy w całym roku.
A ja bardzo dziękuję Jadzi https://jadwiga-sercem-tworzone.blogspot.com/ i Eluni https://rekodzieloeluni.blogspot.com/ za piękne karteczki i życzenia, które sobie bardzo cenię.
One są również wyrazem wyjątkowej pamięci i życzliwości.
I na tym skończę dzisiejsze pisanie, pierwsze w tym roku, życząc Wam wszystkim wielu okazji do czynienia dobra.
Bardo podobają mi się twoje obrazy. Czasy kolędników raczej minęły. A wielka szkoda.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wpadły Ci w oko.
UsuńPiszesz o kolędowaniu, które już minęło. Teraz dzieci chodzą po domach na helloween i zbierają słodycze. Ostatnio taka grupa dotarła do nas, żona poczęstowała ich słodyczami i zapytała z ciekawości jaki to psikus szykują dla tych którzy nie dają słodyczy i usłyszała - rzucamy jajkami w szyby. Obyczaje się jednak zmieniają niekoniecznie na korzyść. Te stare choć z psikusami były serdeczne. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńU nas nadal jest tradycyjnie, wieś opiera się takim zmianom najdłużej.
UsuńPiękne życzenia. ♥
OdpowiedzUsuńJa, miastowa, opowieści o kolędnikach znam raczej z lektur. (Zdarzały się sporadycznie dzieci żebrzące o grosz i wędrujące od mieszkania do mieszkania z papierową szopka...)
Ale za moich czasów studenckich pojawiła się idea kolędowania zapoczątkowana przez kolegów w duszpasterstwie akademickim i była grupa tak wędrująca po osiedlach. Coś podobnego robili przyjaciele i znajomi mojego męża w zupełnie innym mieście.
Piękny zwyczaj.
UsuńBasieńko, jakie urokliwe są te obrazki, jest w nich Twoja wrażliwość i serce.
OdpowiedzUsuńOtaczam modlitwą Ciebie i Twojego Brata.
Bardzo Ci dziękuję Małgosiu, będziemy się wspierać.
UsuńWspaniałe prace Basiu, zwłaszcza te dwie pierwsze takie kolorowe i radosne :) Pamiętam czasy kolędowania, byłam aniołkiem w błekitnej sukience, mielismy tez szopkę , która była zbita ze sklejki a w srodku cała Rodzina Święta. Kolędowaliśmy do późnych godzin, było zimno, mroźno ale tej radości się nie zapomina, przecież to dobra nowina - Bóg się narodził :) to niesamowite ponad 2 tysiące lat temu w małej wiosce na sianie urodził się maleńki chłopiec, a do dzisiaj na Jego cześć na całej kuli ziemskiej ludzie śpiewają Mu najpiękniejsze kołysanki :)
OdpowiedzUsuńTo właśnie jest Cud Bożego Narodzenia.
UsuńPięknie jak zawsze napisane. Niestety tak ładnie jak Ty nie umiem pisać z polaka zawsze była cienka. Poza tym urodzona i wychowana w mieście nie sa mi znane wiejskie zwyczaje kolędowania, a te co sie teraz zdarzają to raczej chęć zdobycia przez dzieciaki słodyczy. Przyznam się ze nie zwykłam ich wpuszczać do mieszkania. Może jak bym mieszkała na wsi byłoby inaczej.
OdpowiedzUsuńFajne te obrazki namalowane przez Ciebie zwłaszcza jestem zauroczona tym pierwszym.
Pozdrawiam i mam nadzieję że Nowy Rok będzie dla Ciebie i Twoich bliskich zdrowy przede wszystkim.
Obrazki pełne radości bo takie są te święta.
UsuńTeż pamiętam kolędników było zawsze wiele radości gdy się pojawiali. Piękne obrazki namalowałaś. Pozdrawiam serdecznie😊
OdpowiedzUsuńTo niezwykły czas, nawet we wspomnieniach.
UsuńBasiu, z przyjemnością poczytałam o tym, jak to się kiedy kolędowało :-))
OdpowiedzUsuńNiestety jak dziecko z bloku nie mam takich pięknych wspomnień, ale mój małżonek już tak. Kolędował z grupą rówieśników chodząc od domu do domu. Mieli odpowiednie stroje, instrumenty i bogaty repertuar kolęd... a do dziś pozostały mu piękne wspomnienia, w które ja zawsze chętnie się wsłuchuję :-))
Proszę przyjmij Basiu noworoczne życzenia dobrego zdrowia dla Ciebie i Twoich bliskich, spokoju, pomyślności, przychylności losu i ludzkiej życzliwości!
Anita
Bardzo dziękuję Anitko za życzenia.
UsuńTakie wspólne, sąsiedzkie, radosne kolędowanie zdołalam poznać dopiero tu, gdzie mieszkam teraz - na wsi. Zdarzały się nam tu kiedyś takie spotkania z gromadnym, chóralnym kolędowaniem aż do zdarcia gardła. A teraz już to zanikło, niestety...I smutno, i tęskno za tym kolędowaniem. Bardzo szybko sie teraz świat zmienia i ludzie wraz z nim, niestety...
OdpowiedzUsuńPiekna jest Twoja opowieść, wspomnienie z czasów młodosci, Basiu. Jakze inne to było życie...
I ja tęsknię Oleńko za tym prostym, szczerym życiem...
UsuńCudne obrazki Basiu. Pełne magii świąt.
OdpowiedzUsuńPamiętam wiele kolęd - kolędników, ale jedną najbardziej. Gdy byłam mała przyszło do naszego mieszkania dwóch chłopców z szopką teatrzykiem. Scenę ucinania Herodowi głowy (była na korku i plumnknęło, gdy odskoczyła) mam przed oczami jak żywą. Niesamowitą scenkę chłopcy odegrali, a kukiełki na patykach były cudne w moich oczach. Chłopcy nie śpiewali, zagrali kilka kolęd na fletach. Ja do dzisiaj szukam tej magii z tamtej chwili.
Wiele lat temu mój syn z kolegami postanowili też kolędować. Pomogłam im ułożyć scenkę do odegrania. W domu były próby i wiele radości. Poszli i wrócili dopiero po kilku godzinach, bo wszędzie zatrzymywali ich na dłużej.
W naszej wsi mamy wspaniałe siostry ze zgromadzenia Najświętszej Rodziny. Młodzież i dzieciaki lgną do nich bardzo. Zawsze ich kolędowanie jest świetnie przygotowane. Cudne są te nasze tradycje i dobrze, że jeszcze je pielęgnujemy.
Uściski ślę mocne:)
Dobrze, że są jeszcze Osoby, dla których polskie zwyczaje są tak ważne.
UsuńWitaj w Nowym Roku Basiu
OdpowiedzUsuńJak ja lubię czytać Twoje opowieści utkane że wspomnień. Ale to wiesz.
Kolędników takich prawdziwych nigdy nie spotkałam. Cóż miasto nie ma takich tradycji, a szkoda. I tych wspomnień Ci zazdroszczę.
Życzeń nigdy nie za dużo, więc przyjmij ode mnie kolejne.
Niech w tym roku ciepłem promienieje Twoje domowe zacisze.
Niech zdrowie Was nie opuszcza
Niech dobre Anioły towarzyszą Ci każdego dnia.
Pozdrawiam początkiem roku
Dziękuję Ci Ismenko...
UsuńTen drugi, z ptaszkami, jest przepiękny!
OdpowiedzUsuńI u nas kolędników prawie nie ma.
Wszystkiego dobrego w nowym roku!
I Wam posyłam serdeczności.
UsuńZ łezką w oku wspominam czasy kolędników i te trudne choć pełne miłości , proste życie . Teraz wszyscy z komórkami w rękach . Piękne obrazy Basiu. Dobrego i spełnionego roku życzę , pozdrawiam serdecznie ☃️☃️☃️☃️☃️
OdpowiedzUsuńTęsknimy Marysiu za prostotą i szczerością.
UsuńPiękne obrazki Basiu. I ja wspominam te czasy, kiedy było biedniej, ale ile miłości wzajemnej, radości. U nas też w mojej rodzinnej wsi chadzali kolędnicy od domu do domu i nie bacząc na mróz, śnieg nie ominęli nikogo. Wnosili do domu tyle radości i życzliwości na Święta. Nie mogliśmy się doczekać, kiedy do nas dotrą, bo mieszkaliśmy na końcu wsi pod samym lasem. I do tego lasu zawsze z tęsknotą wracam ze wspomnieniami. Basiu Droga życzę Ci, by Nowy Rok obfitował w wiele powodów do radości, by przyniósł zdrowie i wszelkie błogosławieństwa!!!
OdpowiedzUsuńO zdrowie najczęściej proszę dla Bliskich...
UsuńWspaniałe kolędowanie. Niestety ja takiego nie doświadczyłam.
OdpowiedzUsuńPiękne obrazy i karteczki.
Serdecznie pozdrawiam :)
Dziękuję Haniu.
UsuńPięknie przedstawiłaś Basiu dawny zwyczaj kolędowania. Pomału niestety zanikają podobne zwyczaje, a szkoda. Pięknie tak od serca Namalowałaś te trzy obrazki, niosą wiele spokoju. Pozdrawiam w tym kolejnym Roku, oby przyniósł Ci zdrowie, spokój i szczęście.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Olu.
UsuńBasiu!
OdpowiedzUsuńBardzo piękne obrazy o tematyce bożonarodzeniowej. Byłam pewna, że w moim regionie całkowicie zanikła tradycja kolędowania. Byłam mile zaskoczona gdy w pierwszy dzień świat Bożego Narodzenia u drzwi stanęli kolędnicy z gwiazdą. Jedna dziewczyna i dwóch chłopców (nastolatkowie) zaproszeni do mieszkania odśpiewali dwie bardzo piękne kolędy. Za przyzwoleniem zrobiłam im kilkanaście zdjęć, które będą piękną pamiątką.
Życzę wam dużo zdrowia i błogosławieństwa Bożego:)
To piękne, że są jeszcze młodzi ludzie kochający tradycję.
UsuńWspaniała opowieść przepięknie ilustrowana. Pamiętam kolędników z wczesnego dzieciństwa, ale to nie były przedsięwzięcia na tak bogatą skalę, raczej grupki dzieci po dwoje, troje, chodziło i śpiewało kolędy, by dostać jakieś drobniaki. Z czasem zniknęli zupełnie, ale trzeba przyznać, że niektórzy nie potrafili zaśpiewać więcej niż jednej zwrotki najbardziej znanych kolęd, więc odbierało to całkowicie charakter tradycji kolędników.
OdpowiedzUsuńGdy przeczytałam to, co napisałaś, z jakim złem spotykamy się od samego początku roku, chciałam wołać: nie, nie jest tak, nie wszędzie, ja doświadczam teraz dobra. I nie minął dzień, jak już mogłam ze smutkiem przyznać Ci rację. Ale masz rację, na dłuższą metę dobro zwycięży. I całym sercem cieszę się i ogromnie doceniam to, jak wiele dobra jest tutaj, u Ciebie, a także na innych blogach, gdzie najwyższą wartością jest drugi człowiek, a nie zawiść i niesnaski. Niech to dobro pozostanie, niech wzrasta.
Wszelkich błogosławieństw w Nowym Roku!
W blogowym świecie napotykam wiele dobra, w tym codziennym, różnie z tym bywa...
UsuńBasieńko kochana, jakie Ty piękne masz wspomnienia i dziękuję, że się nimi z nami dzielisz. Aż żałuję, że nie mogłam być świadkiem takiego kolędowania. Teraz doceniam każdego kolędnika, bo niestety zwyczaj ten zanika albo staje się jedynie okazją do zarobku, ludzie mało się przykładają i nie wkładają serca w swoje kolędowanie. Brakuje Twoich czasów, chyba w złym roku się urodziłam.
OdpowiedzUsuńWczoraj właśnie był u nas dziecięcy zespół dobrze przygotowany.
UsuńSzkoda, że takie kolędowanie jest już raczej przeszłością... Wypieramy własne piękne tradycje, a zachwycamy się obcymi, jak np. Halloween :(
OdpowiedzUsuńPiękne te świąteczne obrazki!
My Polacy, często nie cenimy własnych korzeni, a łapiemy dziwne, obce błyskotki.
OdpowiedzUsuńTa przepiękna tradycja powoli zanika. Tam gdzie mieszkam kolędnicy już nie chodzą. Aż miło by się z nimi pośpiewało kolędy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Tak, to prawda, kiedyś wgl było lepiej....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie flowersblossominthewintertime.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTo był inny czas, doczekaliśmy tylu zmian, przewrotów w życiu, obyczajach, zachowaniu, że i przyszedł czas na kolędników. Pokolędowałam z wnukami, Jasiek brzdąkał na gitarze tak na niby, ale z Tosią znali słowa kolęd, był koncert:-) oczywiście nie mogło zabraknąć: Marsz marsz Dąbrowski, i tanecznych obrotów przy tym, i kręcącej się przy tym tiulowej spódniczki:-) ale to nie była tania impreza, wstęp kosztował 5 zł, a obwieszczał o tym plakat, przyklejony do drzwi; serdeczności Basi, wszystkiego dobrego w Nowym Roku.
OdpowiedzUsuńP.S. Obrazki przeurocze.