Dawno wyrosłam z krakowskiego gorsetu, ślicznego, który przed laty moja Mama pożyczyła znajomej " na wieczne nieoddanie".
Akurat w tym temacie sprawdza się powiedzenie " dobry zwyczaj, nie pożyczaj"!
Mimo braku tej pamiątki pozostało we mnie ogromne umiłowanie dziecięcego święta na zakończenie oktawy Bożego Ciała kiedy to święci się wianki. Swoim zwyczajem wyruszyłam wczoraj na łąki.
Oto one:
W tym dniu w sposób szczególny wspominam babcię Józię, która wiła wianki, a po której ( nie żyje już od 30 lat) ja przejęłam tradycję.
I cieszę się jak dziecko, poświęcam wianek, zawieszam w ganku i dopóki sił wystarczy, tak będę robić.
Kiedyś te wianki, zasuszone, wykorzystywano do sporządzania naparów w różnych dolegliwościach ludzi i zwierząt.
Szkoda, ze tak mało wiemy na temat ziołolecznictwa, a bezgranicznie ufamy chemii.
W tym roku w moich wiankach znalazło się mnóstwo ziół, nie wszystkie potrafię nazwać, a osobliwością były prawdziwe, dziko rosnące poziomki, które pojawiły się po latach i prawdziwy rumianek na podwórku ( nie było go u nas ponad 40 lat i wrócił).
Jak w każdym roku, nazbierałam płatków róż dla naszej Natalii, która też niebawem wyrośnie z czasów sypania kwiatków.
I z lekturą też dobrze trafiłam na czas ziół i kwiatów, poniższe tytuły polecam, bo dobrze się czyta.
Dziś nikt na szczęście nie karze za stosowanie ziół, tylko wiedzy nam brak w tym temacie.
A teraz kwiatowo- ziołowa uczta:
I kolorowe niebo...tam gdzieś są wszystkie kobiety z mojej wioski, które od wieków święciły wianki z ziół...
Jakie ładne te wianki. Zwyczaj też ładny, choć u nas nieznany.
OdpowiedzUsuńNa razie sypanie kwiatków tylko wspominam, u nas teraz sami chłopcy, a córeczki siostrzeńca chyba jeszcze za małe (?).
niektóre zwyczaje goszczą w pewnych regionach od wielu wieków.
UsuńBasiu, tyle naturalnego piękna jest w kwiatach i w ziołach! To wiosna hojnie obdarza nas swym wyjątkowym obliczem...
OdpowiedzUsuńCudownych, czerwcowych dni życzę :-))
Anita
Natura jest czarodziejką.
UsuńWitaj piękna Rusałko... Piękny czas nadszedł, wszędzie kolorowo chociaż zieleń kojąca nasz wzrok dominuje. Urokliwe wianuszki. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTy znasz Olu takie spacery...
UsuńŚliczne wianki Basiu. U nas nie ma takiego zwyczaju. Warto sięgać po zioła, ale tylko z ekologicznych miejsc. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCoraz trudniej o ekologiczne miejsca, nawet samoloty latają tuż nad głową:-)
UsuńJak było Boże Ciało, to ja ciągle myślałam o Tobie. hehe Basiu Twoje wianki to sama słodycz, no śliczne są, tak radosne!!! Zgadzam się, że szkoda, że tak mało znamy się na ziołach. Trochę mi wstyd, bo kocham Matkę Naturę i myślę o nauce o ziołach latami, ale to tylko myślenie. Tyle dobra pochodzi od natury, ile mogłoby się zmienić gdybyśmy jej bardziej zaufali...
OdpowiedzUsuńJak przeczytałam o niebie i kobietach, to aż mi się oczy przeszkliły. Wykonałaś Basiu tak magiczne zdjęcia, tak pełne radości i dobra, że naprawdę miło mi na sercu. Do tego mogę Cię zobaczyć tak piękną, wśród natury, ależ Basiu jesteś ważna dla mnie!!! :) Normalnie wiem, że część Ciebie mieszka w moim sercu, bo Ty masz tyle w sobie dobra, że ten kawałek to mam dla siebie. hehe Mocno Cię przytulam. :))))))
Tak bardzo bym Cię chciała przytulić Agusiu, w myślach czynię to nieustannie...
UsuńFajne te wianki choć żal, że ziołolecznictwo zanika, jeszcze trochę a całkiem się już poddamy chemii a chyba warto sięgnąć po zioła, trzeba tylko wiedzieć które i na co. Super ten zwyczaj z wiankami, chyba na wioskach bardziej się utrzymał niż w mieście. Fajne zrobiłaś wianuszki z ziółek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
U nas jeszcze ten zwyczaj mocno się trzyma. Wczoraj przyszła do kościoła Staruszka, bardzo wiekowa, miała w ręku bukiecik ziół, pewnie nie dała rady już upleść wianka...
UsuńPiękny ziołowy wpis, kiedy to ostatnio widzialam rumianek ?Nie wiem
OdpowiedzUsuńU nas w Oktawę Bożego Ciała tylko procesja i sypanie kwiatków ale tradycji z wiankiem nie znam, Twoje są urocze,pozdrawiam serdecznie.
Zobaczyłam go teraz po pół wieku!
UsuńTakie gorsety, które wykonała moja Mama mam do dziś. Piękne. Cudne wianki wykonałaś Basiu. U nas nie było i nie ma takiej tradycji. A zioła kocham od dziecka i mam ich kilka w swoim ogrodzie. Suszę je i mam na zimę. Wiem, co piję. Piękne zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie 💕
OdpowiedzUsuńMasz szczęście mieć takie cuda.
UsuńPytałem żony, u nas nie ma takiego zwyczaju. Tradycyjnie jedynie w Boże Ciało dziewczynki sypią kwiaty. Nie mniej jednak wianki są urocze. Kilka lat temu byliśmy na wiankach w Krakowie, ale to chyba zupełnie inna bajka. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTo małopolski zwyczaj, ale najwidoczniej zachował się tylko w niektórych regionach.
UsuńSamo piękno. Cudownie wyglądasz Basiu wśród kwiatów.
OdpowiedzUsuńW mojej parafii podczas zakończenia oktawy Bożego Ciała małe dziewczynki i nastolatki noszą wianuszki na głowach, oczywiście plecione z kwiatów polnych. Kościółek mamy malutki, drewniany i widok tych dziewczynek z kwiatami na głowach jest niezwykły. Jakbym cofnęła się w czasie. Zawsze wtedy się wzruszam.
Co do ziół - u mnie w regionie jest teraz moda na "powrót do natury". Powstały poleskie zielarnie, prowadzone są warsztaty ziołolecznicze i tworzenia naturalnych kosmetyków. Sama zaczęłam się za ziołami rozglądać i nawet niektóre uprawiać:)
Przesyłam moc serdeczności.
Wyobrażam sobie jak pięknie wyglądają procesje wokół takiego kościółka.
UsuńBasiu, wianki są prześliczne. Dobrze, że w Twojej diecezji podtrzymuje się się zwyczaj ich święcenia. A kwiaty z ogrodu są przecudne. Jak zawsze przepiękny post. W moim kościele również w ostatni czwartek oktawy Bożego Ciała święci się wianki z ziół i kwiatów.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Czyli nie tylko u nas ten zwyczaj jest kultywowany.
UsuńWitaj porankiem Basiu
OdpowiedzUsuńBardzo lubię te Twoje opowieści, które mówią o tradycji. A do tego ta cała z związana z nimi otaczająca nas natura, zioła... Niestety to wszystko powoli idzie w zapomnienie. Trzeba o tym jak najczęściej przypominać
Pozdrawiam zapachem lawendy
Masz rację, trzeba mówić światu, jak kiedyś wyglądała Polska.
UsuńPozdrawiam w ostatnią wiosenną niedzielę rozkwitającymi hortensjami
UsuńDobrze, że znalazłaś kleszcza zanim Cię dziabnął, Basiu. bo ja niestety już wyrwałam sobie w tym roku kilka kleszczy, które dopadły mnie podczas pielenia i zbierania ślimaków. Miejsce po kleszczach swędziało przez kilka dni!
OdpowiedzUsuńPiękne to ostatnie zdjecie z rózą!:-)
Jakoś dotąd dawały mi spokój, może nie lubią mojej grupy krwi?
UsuńTe dzikie poziomeczki skradły moje serce, jakież one piękne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam niedzielnie! :)
Wianki to była specjalność naszej sąsiadki wieszała je na ścianie nad obrazami świętych. Zawsze je podziwiałam. "Strój krakowianki" miałam i ja taki dziedziczny :) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńStroje bywały piękne...
UsuńW tym roku moja wnuczka Tosia sypała kwiatki, Jasiek miał "biały tydzień":-) Kleszcze atakują nas, od kiedy zeszły śniegi, zima była łagodna, więc jest ich mnóstwo. Serdeczności, Basiu.
OdpowiedzUsuńWnuki nam rosną...
UsuńPamiętam mój strój krakowski z czasów dzieciństwa. Dostałam go od babci. Co roku go ubierałam na Boże Ciało i sypałam kwiaty. Piękne wspomnienie. Niestety nie wiem gdzie się podział ten mój strój krakowski. Dziś za taki trzeba dać kupę kasy. Autorki nie znam, ale zapisze tytuły i chętnie wypożyczę, jeśli znajdę. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nasze stroje zaginęły...
OdpowiedzUsuńTak :(
UsuńTeż sypałam kwiaty w takim pięknym wyszywanym cekinami kubraczku. Pamiętam motyla na plecach. Nie mam pojęcia co się z nim stało. Pewnie jakieś młodsze dziecię odziedziczyło :) Ale sypanie kwiatów w procesji na Boże Ciało ulicami Kluczborka pamiętam :)
OdpowiedzUsuńBasiu przepięknie jest u Ciebie, cudne wianki zrobiłaś. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzepiekne wianki Basiu. Przepiękne i zgadzam się z Tobą , natura leczy. Pięknego dnia
OdpowiedzUsuńAle piękne zdjęcia! Te wianki szczególnie mnie zauroczyły! Dodatek mchów sprawia, że wyglądają jeszcze oryginalniej :)
OdpowiedzUsuńTe wianki są przepiękne. Masz rację Basiu, tylko w paru regionach święci się wianki w oktawę Bożego Ciała. Tam skąd pochodzi mój mąż tego zwyczaju nie ma.
OdpowiedzUsuń