Strony

niedziela, 11 lipca 2021

Zanim pojadę w Bieszczady...

Bieszczady umiejscowiły się na stałe w tej części mojej głowy, która odpowiada za marzenia. Zasiedliły się tam na stałe i nie zważają nawet na porę roku.
Może kiedyś uda się im wyskoczyć choć na jeden dzień żeby zabrać mnie tam, gdzie ich prawdziwe miejsce.
Nie potrafię powiedzieć ile razy tam byłam, ale na pewno za mało. Ogromna liczba zdjęć z tych wypraw pozwala mi cieszyć oczy ich widokiem w dowolnym czasie.
Ale to nie to samo co wędrówka, prawdziwa wędrówka połączona ze zmęczeniem, szybszym biciem serca, cięższym oddechem i melodią traw kołyszących się pośród bieszczadzkich wiatrów, na które tam często można się natknąć.
Zanim jednak dotknę traw bieszczadzkich, cieszę oczy tymi, które w mojej rodzinnej wiosce starają się wypełnić moje tęsknoty.
W jednej z ról głównych dzisiejszego posta są nasze trawy, które mnie otaczają zewsząd i dla których zmuszona jestem połykać tabletkę antyalergiczną, gdy one kwitną, żebym ja nie "zakichała się" na śmierć:-) Im też dedykuję mój wiersz.

Trawom wysokim się kłaniaj
rozkołysanym w objęciach wiatru
ich serca bielejące przygarnij
zanim zdążą wyfrunąć pod niebo
nad liściem zielonym się pochyl
biedronki poszukaj czerwonej
z siedmioma kropkami szczęścia
co chodzi dziwnymi ścieżkami
nie bój się pyłu i piasku
bo one ci krzywdy nie zrobią
przywołaj ciszę milczeniem
i otul się w woal spokoju
być może odnajdziesz na nowo
zgubione radości kruszynki
co szarość zamienią w kolory
nie bój się w niebo popatrzeć
z ufnością dziecka małego
widzisz jak tańczą obłoki
a żaden nie spada na ziemię
bo wokół dzieją się cuda
wystarczy serce na oścież otworzyć...

W trawach jest coś niezwykłego, może dlatego, że potrafią rozmawiać z wiatrem...
I pozwalają się ozłocić słońcu...
Gdy wędruję pośród takich traw, rozmyślam nad wieloma sprawami dotyczącymi naszego życia, a że życie nie szczędzi nam niespodzianek, jest o czym rozmyślać.
Zwłaszcza, gdy dzień chyli się ku końcowi, a kolejne lata przydają trosk do bagażu doświadczeń.

Czas więc na mały wakacyjny konkursik:
O czym najczęściej rozmyślasz brodząc wśród wysokich traw?
Napisz proszę o tym w komentarzu. Autor najciekawszej wypowiedzi zostanie nagrodzony niespodzianką.

Pośród takich traw, na wale rzeki, mój Mąż posadził kiedyś różę, nazywaną lalką. Ona to, każdego roku, za uratowanie przed wyrzuceniem, odwdzięcza się pięknym kwitnieniem, które możemy podziwiać z naszego balkonu.
Wspaniale dogaduje się z sąsiadującą obok tarniną i orzechem włoskim rosnącym w pobliżu, z drugiej strony.
Drugi z ocalonych krzaków rośnie w lasku i w ramach partnerstwa z jodłami wspiął się na wysokość ponad 5 metrów.

Pośród tych róż zaczęłam rozmyślania o wdzięczności...szeroki i trudny to temat, postaram się go podjąć niebawem.
O zupełnie innych aspektach życia traktuje prezentowana poniżej książka, którą przeczytałam szybko z wielkim zainteresowaniem, bo poza historiami kobiet trwających przy mężach stanu okresu międzywojennego, można przypomnieć sobie wiele faktów historycznych, które, niestety z upływem czasu, zacierają się w naszej pamięci.
Z tej tematyki czeka na otwarcie inna pozycja, a mianowicie:

Chętnie porównam spojrzenie dwojga różnych Autorów na te same postaci.
Dobrego tygodnia Wam życzę i czekam na Wasze komentarze.


23 komentarze:

  1. Apsik. ;)
    Piękne zdjęcia. I.. piękne korale ;)

    Nie ukrywam, że nie wybieram się szczególnie chętni na spacer wśród traw, bo czasem tabletka i spray do nosa nie pomagają w pełni...
    Ale trawy zdecydowanie kojarzą mi się z bieszczadzkimi połoninami w drugiej połowie sierpnia (kiedy już na nich nie kicham) czyli z przestrzenią, wiatrem i poczuciem wolności. Pamiętam jak kiedyś (z kolei w Beskidach) zbierałam trawy na suchy bukiet i okazało się, ze z jednego miejsca mogłam uzbierać chyba nawet powyżej dziesięciu rozmaitych kłosów traw...

    Mam tu niedaleko "ogrody zmysłów" i jeden z nich to właśnie rozmaite trawy szeleszczące na wietrze. Piękne, każda inna...

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tę różę przy tarasie. Jest piękna, bardzo gęsto obsypana kwieciem.Dostałam sadzonkę od cioci. Ciocia już odeszła, a róża została. Trawy uczulają i mnie. Nie tyle kicham, co po kontakcie z trawą mam na rękach i nogach czerwone, swędzące pręgi. Twój wiersz mnie bardzo wzruszył. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne zdjęcia i krajobrazy. Bardzo lubię trawy, ale ostatnio nie wyruszam na wycieczki. Kiedyś wróciłam z kleszczem. Nie mogę teraz ryzykować. Żeby posłuchać ich szelestu na wietrze posadziłam kilka na ogrodzie. Róża urzekająca, a wiersz wzruszający i pełen miłości do natury. Pozdrawiam serdecznie:):):)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach!!! jak pięknie... i za to wszystko kocham lato :)))
    Wszystkiego dobrego życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Bieszczady są niesamowite. Za każdym razem zachwycają. Byłam tam kilka razy
    i chętnie wróciłabym. Piękny wiersz.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Basieńko, Twoje serce i wrażliwość są w tym wierszu i zdjęciach.
    Na szczęście alergia na trawy jest mi obca, więc mogę bezkarnie wśród nich brodzić. Lubię czuć jak delikatnie łaskoczą mnie po nogach. I lubię myśleć jak piękne i dobre jest życie, świat i przyroda. Jak dobry jest Pan Bóg, że dał nam trawy, kwiaty, patki, motyle, słońce. Przypomina mi się tez wiersz księdza Twardowskiego:
    Piękne są góry i lasy
    i róże zawsze ciekawe
    lecz z wszystkich cudów natury
    jedynie poważam trawę

    Bo ona deptana niziutka
    bez żadnych owoców, bez kłosa
    trawo - siostrzyczko moja
    karmelitanko bosa

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham Bieszczady . Brodząc wśród traw rozmyślam czy zdążę wszystkie swoje marzenia zrealizować. Czas tak szybko biegnie , że doba za krótka. Pięknie wyszłaś na zdjęciu. Pozdrawiam serdecznie 🌞🌞🌞🌞🌞

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiałam chodzić po wysokich trawach, jednak ze względu na kleszcze muszę odpuścić sobie tę przyjemność. Wiersz bardzo piękny a urlop spędzony w magicznych Bieszczadach będzie wspaniały i wyjątkowy.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chodzenie po trawach jest coraz mniej romantyczne. W tym roku już złapałem dwa kleszcze i teraz myślę tylko o tym by nie złapać kolejnego. Na szczęście w Bieszczadach główne szlaki są wydeptane, więc w miarę bezpieczne. Życzę udanego urlopu, pięknej pogody i widoków zapierających dech. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Basiu ja tam mało w trawach rozmyślam, bo po nich nie chodzę, wręcz budzą we mnie strach co też tam w środku siedzi. Zresztą nie mieszkam na wsi to wokół mnie więcej betonu niż trawy. Bieszczady.. tam jest połowa moich korzeni, bo mój tato stamtąd pochodził. Też je bardzo lubię, choć teraz tam mało jestem, odkąd mojego taty nie ma. A te Twoje róże sa cudowne w tej trawie i cudownie w niej rosną.
    Pozdrawian

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękny wiersz. Piękne okolice. Zaciekawiły mnie te tytuły książek, zapisałam sobie do notesika lekturowego. A na pytanie o czym myślę spacerując wśród traw. Prozaiczna odpowiedź brzmiałaby tak - żeby nie wbił mi się żaden kleszcz. A czasami podziwiam tylko ich pokrój, podziwiam ich piękno w porannej rosie i blasku promieni słońca. Moje myśli wtedy stają się lekkie i zmienne jak chwila, która mnie zastaje. Pozdrawiam serdecznie. A o Bieszczadach i ja marzę. Marzenia z grupy nierealnych, ale marzyć zawsze można.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj wieczorowo Basiu
    Uwielbiam zanurzyć się w wysokich trawach, przykucnąć, powąchać kwiaty, spojrzeć na uwijające się pracowicie pszczoły i beztroskie motyle, posłuchać cykania świerszczy. Ale także łudzę się, że chociaż przez chwilę jestem niewidoczna dla otaczającego trawy świata.
    Natomiast, marsz przez takie kolorowe łąki jest wolniejszy, ale zawsze mam wrażenie, że idę, a raczej brnę przez falujące, kolorowe morze. Ileż można tam dostrzec przez cały rok. Białe, żółtookie rumianki, żółty dziurawiec, czerwone maki, błękitne chabry, fioletową macierzankę, kłujące osty, przycupnięte stokrotki, koniczynki i niezapominajki..... 
    Ale o wysokich trawach myślę najczęściej w sierpniu przed świętem Matki Boskiej Zielnej.
    Przecież kwitnące, wysokie trawy doskonale nadają się do bukietów. Dobrze komponują się z kwiatami polnymi i ogrodowymi. Chyba pamiętasz Basiu mój zeszłoroczny bukiet?
    A gdy nadchodzi Pani Jesień czasem lubię zaplątać się w nitki babiego lata
    Natomiast Pani Zima tka na trawach błyszczące koronki poprzetykane perełkami.   
    O trawie
    Piękne są góry i lasy
    i róże zawsze ciekawe
    lecz z wszystkich cudów natury
    jedynie poważam trawę.
    Ks. Jan Twardowski

    KONIEC. Bo za chwilę zrobi się z tego nowa opowieść. A mogłabym pisać i pisać
    Pozdrawiam zapachem floksów z mojego ogrodu

    OdpowiedzUsuń
  14. Ups... Teraz dopiero widzę, że Małgosia przytoczyła ten sam wiersz. Cóż po prostu bratnia duszyczka.
    Małgosiu, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niesamowite, prawda?
      Pozdrawiam, Ismenko.

      Usuń
    2. Basiu, zapomniałam dodać, że celtycka kultura od zawsze mnie fascynuje

      Małgosiu, nic dziwnego, ze udało się nam "spotkać"

      Usuń
  15. Boję się kleszczy, więc traw unikam.
    Ale uwielbiam chodzić chodnikami,drogami, dróżkami, ścieżkami lub... plażą, brzegiem morza. Tymi warszawskimi - nieskończenie ciekawymi, gdzie tak niesamowicie mieszają się przeszłość i nowoczesność. Uwielbiam ścieżki mazurskie, pomorskie, sudeckie, czasem beskidzkie. Chodząc, czasem myślę o ludziach, którzy je przemierzali przede mną. Sądzę, że kiedyś - po tej drugiej stronie - ich spotkam. Czasem wybiegam w przyszłość, bo takie spacery inspirują mnie do marzeń o przyszłości, o miejscach, które chcę jeszcze odwiedzić, o wydarzeniach, które przede mną. A później - zrelaksowana - wracam z zapałem do dnia dzisiejszego, do codzienności:)
    mama trójeczki

    OdpowiedzUsuń
  16. No koniec świata! Żeby trawami się zachwycać i to takimi, ktore alergię wywołują. A tak na poważnie, zawsze pragnęłam pojechać w Bieszczady. Chciałabym żeby syn zrealizował, to moje marzenie, ale w odróżnieniu od prawdziwych podróżników, potrafiących zwiedzać za grosze, on potrzebuje wypasionego portfela, by ruszyć się z domu gdziekolwiek. Ta żółta serwetka na zdjęciu z książką, przepiękna. Schemat proszę! Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, jestem " nie robótkowa", więc schematu nie znam.

      Usuń
  17. Bieszczady... Tak bardzo za nimi tęsknię...
    Na pewno któregoś dnia wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja może nie brodzę, bo jednak kleszcze tylko czekają na nieświadomy i błędny ludzki krok, ale gdy widzę takie upalone ździebełka poprzetykane makiem, bławatkiem i rumiankiem na polnej dróżce wiodącej na wiejski cmentarz wojskowy to wiem, że jestem w samym centrum sielanki, prawdziwego polskiego lata okraszonego złotym licem od zachodzącego słońca. Jestem wtedy szczęśliwy i czuję wolność i spokój ducha, których nie zaznam, w takim stopniu, nigdzie indziej...

    Przepięknie wyglądasz Basiu, miło widzieć tyle uśmiechu. Bardzo lubię czytać Twoje mądre wpisy, wspaniale ujmujesz w nich esencję życia i zachwytem nad małymi rzeczami.
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Byłam w Bieszczadach raz, marzę, aby jeszcze kiedyś tam pojechać. Może przed rozpoczęciem jakiegoś nowego etapu w życiu? Wtedy miałam niespełna 10 lat, po wakacjach miałam iść do nowej szkoły, co wiązało się dla mnie z wielką niewiadomą, a wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach. Jednak brodząc pośród traw tak jakoś się uspokajałam. Polany były moim światem, a to, co na horyzoncie, zupełnie innymi światami, które musiałam zdobyć. A potem przeniosłam to na życie - to co nieznane musiałam poznać, aby przestało być obce i tajemnicze. I tak jest do dzisiaj.

    Pozdrawiam ciepło i dziękuję za obydwa meile. Buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo, bardzo Wam dziękuję za komentarze i piękne refleksje. Postaram się zamieścić dziś posta z wynikami mini konkursu:-)

    OdpowiedzUsuń