Wnuki rozpoczęły rok szkolny. Wrzesień nastał z właściwą sobie urodą i nostalgią.
Coraz więcej kolorowych liści wokół i coraz mniej kwiatów, choć te jesienne ożywiły się pod działaniem deszczu. Przyroda, każdemu daje wyjątkowy czas, jemu przydzielony, by móc rozkwitnąć, zabłysnąć...
Moje spiętrzone przez wakacyjne zajęcia, odkładane prace, staram się powoli realizować.
Ale tak już mam, że tuż po przebudzeniu mam świadomość, że na pewno nie zdążę zrobić wszystkiego co na dany dzień zaplanowałam.
Pewnie to kwestia łapczywego podejścia do życia, że chciałoby się i to i tamto zrobić, a intensywny tryb życia nie sprzyja przecież magazynowaniu sił:-)
Ale wróćmy do tych wydarzeń, które dają mi radość połączoną z nostalgią.
Otóż początek września od lat wiąże naszą okolicę z wrześniowym, tygodniowym odpustem, od Matki Bożej Siewnej do Matki Bożej Bolesnej, w Sanktuarium Zwycięskiej Pani w Odporyszowie.
O tradycji wyjątkowego pogrzebu zapamiętanej z wczesnego dzieciństwa pisałam dwa lata temu.
To obraz, który zapisał się w mojej kruchej pamięci jako jeden z pierwszych w życiu.
Pamiętam, że wśród ogromnego i kolorowego tłumu pielgrzymów byłam uczepiona u silnej ręki mojej ziemskiej Mamy
i zapatrzona w oblicze śpiącej niebiańskiej Mamy.
W mojej dziecięcej głowie kilkulatki tłoczyły się pytania jak to możliwe, że dziś idziemy w orszaku pogrzebowym, a nazajutrz będziemy świętować narodziny Matki Bożej.
Pamiętam też, że przepiękna figura śpiącej Maryi na końcu procesji została umieszczona w jakimś pięknym miejscu i wyobrażałam sobie, że to jest grób Matki Bożej.
Nie wszystko dopatrzyłam, bo prawie wszyscy byli ode mnie wyżsi i mocno zasłaniali mi ten barwny widok.
Wrażenie tamtej chwili było tak duże, że zapragnęłam jako osoba dorosła przeżyć taką procesję bardzo dojrzale, co miało miejsce dwa lata temu, a co powtórzyłam teraz we wrześniu.
Pamiętam też, że wówczas w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia, z nami szła sąsiadka, urodzona w tym samym dniu co moja Mama. Kilka dni temu mogłam tej zacnej Osobie liczącej 95 lat przypomnieć wydarzenie sprzed blisko sześćdziesięciu lat.
w Jamnej i w Bolesławcu, ale poprzedzają one Wniebowzięcie NMP obchodzone 15 sierpnia.
U nas jest inaczej i chyba tylko u nas i właśnie dlatego, że wielki odpust zaczyna się dzień przed świętem Narodzenia NMP.
Ten termin jest uświęcony tradycją i niech tak zostanie.
Jest to procesja różańcowa z pięknymi rozważaniami, w której uczestniczy mnóstwo ludzi a kończy się ona na pobliskim cmentarzu,
w kaplicy zaśnięcia, do której składa się figurę niesioną tam procesyjnie.
Ten "pogrzeb" jest symboliczny, jako, że wierzymy iż Matka Boża została Wniebowzięta i króluje w niebie.
Jeśli ktoś z Was uczestniczył w podobnym wydarzeniu, napiszcie proszę o tym w komentarzu.
Ponieważ uroczystości odpustowe trwają tydzień, nasza parafia pielgrzymuje zawsze w piątek.
Odkąd moja Mama ze względów zdrowotnych, wiele lat temu przestała brać udział w takich pielgrzymkach, zastępuję ją w tym dobrowolnym i miłym sercu przedsięwzięciu.
A ponieważ mnie również przybywa lat, a ubywa sił, nigdy nie wiadomo, kiedy będzie ten ostatni raz...
Odległość nie jest wielka, idziemy dwie godziny, zazwyczaj prowadzi nas wrześniowe słońce, a gdy docieramy na miejsce z koszami próśb i podziękowań, przepełnia nas wdzięczność, że znów było nam dane...
Z wielką radością stwierdzam, że idzie mnóstwo młodych ludzi, dzieci, idą młode rodziny, to nie jest pielgrzymka starców, choć takie panie jak ja też idą.
A na wszystkich czeka Zwycięska Pani, która przed wiekami dodała mieszkańcom okolicznych wiosek otuchy w obronie przed najazdem wojsk szwedzkich.
Nadmienię jeszcze, że nasza droga wiedzie przez jedyne w tej okolicy wrzosowiska, cudne o tej porze roku.
Zarówno w słońcu, jak i w cieniu...
W tej atmosferze pozostając namalowałam obraz na starej desce, by kiedyś stał się upominkiem dla pewnej osoby.
Do następnego napisania.















Przepiękna figura, chwytająca za serce. Wspaniała tradycja, dobrze, że wszystkie pokolenia ją podtrzymują. Cudny obraz i utwór, jesteś bardzo zdolna. Basiu nie jesteś taka stara, a duchem całkiem młoda. Żyj jak najdłużej w dobrym zdrowiu, otoczona opieką Maryi i Bożym błogosławieństwem. Ściskam serdecznie.
OdpowiedzUsuńKiedyś już pisałaś o tym pogrzebie Maryjiunna.nas nie ma ale musi to być bardzo przejmujące .Wspaniałe przeżycie i ważne że tradycja przetrwała i idą mlodzi.Kwiaty jeszcze cudowne.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa tradycja, u nas nieznana. Nasza druga wnusia też poszła do szkoły, w sumie już troje wnucząt zostało uczniami. Lubimy im towarzyszyć i obserwować jak się rozwijają. Bliski z nimi kontakt jest powodem nieustającej radości. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńKAŻDA FORMA UCZCZENIA NAJŚWIĘTSZEJ MARII PANNY JEST DOBRA. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńO tradycji "pogrzebu" Matki Bożej przeczytałam pierwszy raz u Ciebie Basiu wcześniej. Bardzo ciekawa i piękna. Twoja malowana Maryja przecudna. Patrzyłam i patrzyłam zachwycona na ten wizerunek. Jesteś Basiu wielką artystką malującą pędzlem i słowem. Dziękuję za wszelkie wzruszenia. Ściskam Cię mocno!
OdpowiedzUsuńCzuć spokój wrześniowego słońca, nostalgię i niezwykłą magię tradycji. Procesje pełne barw, modlitwy i wspólnoty, mają w sobie coś naprawdę poruszającego.
OdpowiedzUsuńWspaniałą macie tę tradycję, mam nadzieję że kiedyś i mi uda się jej doświadczyć na własnej skórze...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Basiu!
Nie słyszałam wcześniej o tej tradycji, dowiedziałam się o niej dzięki Tobie.
OdpowiedzUsuńPiękny jest Twój obraz i wiersz. Wspaniałe wrzosowiska :)
Ciekawa tradycja, nie znana mi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam Wam przybliżyć tę piękną tradycję.
OdpowiedzUsuńTa tradycja nie była mi dotąd znana, więc tym bardziej się cieszę, że mogłam ją poznać dzięki Tobie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Mnie też nie była znana ta tradycja. Zachwyciły mnie wrzosowiska w Twojej okolicy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Nie znam tej tradycji. Z zainteresowaniem przeczytałam. Piękną Matkę narysowałaś. Pozdrawiam serdecznie ♥️
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Basiu. Mój post nowy jest o innych Matkach, więc może nie dla Ciebie. Ale mnie Babcia Św. uczyła zawsze miłości do Matki Boskiej i tak było. Tylko, że Babcia umierała długo i w cierpieniu. 4 lata. Nikt jej nie uratował. Mówiła: że człowiek nie może być dla wszystkich dobry. I pewnie pokutowała za grzechy, choć ja w niej przez 25 lat widziałam tylko miłość. ech. Uściski serdeczne Basiu
OdpowiedzUsuńWitaj słoneczną końcówką lata Basiu
OdpowiedzUsuńNiezwykła jest ta Wasza tradycja. Już chyba o niej pisałaś.
Wiersz i obraz niezmiennie zachwycają.
A we wrzosowiskach bym się zatopiła.
Pozdrawiam przygotowaniami do jesiennego wyjazdu
O tej tradycji pisałam dwa lata temu, ale jest tak piękna, że za każdym razem inaczej porusza serce...
OdpowiedzUsuńCudny obraz namalowałaś Basiu 🙂 przyznam że nie znam tej tradycji, dziękuję za przybliżenie i za relacje, dzięki temu już wiem o niej więcej.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Przepiękne te wrzosowiska i Twój obraz piękny! Pozdrawiam serdecznie i niezmiennie zapraszam do mnie ♥️
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post.
OdpowiedzUsuńZawsze lubiłam czytać Twoje wspomnienia, piszesz o nich z wielką nostalgią, z ogromem uczuć, które mam wrażenie, czuję. Jakoś ten obraz mnie w sobie rozkochał od pierwszego wejrzenia, Jej wyraz twarzy, ubiór, tło, wszystko jest jakieś takie pełne emocji, bardzo mi się podoba. Wiersz tak krótki, a tyle w nim zawarłaś, poruszył mnie. Masz coś w sobie Basiu, coś, co budzi tęsknotę, co budzi wiarę, szczęście, masz w sobie to coś. Kocham czytać o tym, co dla Ciebie ważne, twa Mamuś na bank szczęśliwa, że kontynuujesz to, czego Cię nauczała. Dziękuję Jej za Ciebie. <3
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za ten wpis. Piszesz o tradycjach wrośniętych w naszą historię.
OdpowiedzUsuńI te piękne dalie! Nie mogło ich u Ciebie zabraknąć.
Inspirujący wpis <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do obejrzenia mojego nowego obrazu :)
Serdecznie zapraszam na moje Maryjne rozdanie Ciebie Basiu i wszystkich chętnych!!! ❤
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję.
OdpowiedzUsuń