Wszystkim Czytelnikom mojego bloga życzę piękna, radości i wszelkiej dobroci na czas Świąt Wielkanocnych.
Niech nadzieja opromienia Wasze serca.
Do tych kilku ciepłych słów dołączam jak zwykle strofy poezji, która w prosty sposób wyraża moje myśli i marzenia.
PORANEK WIELKANOCNY
Już świt.
Cisza...
Śpią wrogowie
Ukrzyżowanej Miłości.
Umilkły ptaki,
które poraziła nienawiść.
I tylko różowe niebo
zna tajemnicę radości.
Pierwsze promienie rozświetlają drogę
Marii szukającej Pana.
Anioł przysiadł na kamieniu,
który już nie będzie ranił
i ogłasza przechodzącym
Cud Poranka.
Cisza
spowija świat
by nie zagłuszyć
stąpającej wśród nas Miłości.
Już świt...
i grób wypełniony radością,
że każdy kamień można odsunąć.
Strony
▼
piątek, 29 marca 2013
Pora na spełnianie obietnic
Najpierw podziękowanie dla Ani za nadesłanie urokliwej zawieszki, którą otrzymałam za udział w konkursie na cytat pogodny...
Zawieszka, którą sama wybrałam,zawisła w moim domu w takim miejscu, że każdy wychodzący musi ją zobaczyć. I dobrze, bo jest nastrojowa i głosi, że " Życie jest podróżą, która prowadzi do Domu".
Rzeczywiście dom powinien być takim miejscem, do którego zawsze się wraca z radością.
Bo w nim jest wszystko co najpiękniejsze, bo tam są kochane osoby, tam zostawiamy serce wybierając się w każdą podróż.
Słowo: Dom ma wiele znaczeń i ów cytat można interpretować na wiele sposobów.
Doszukałam się, że autorem tych słów jest XIX- wieczny powieściopisarz amerykański Herman Melville.
Nie czytałam jego powieści, ale wszystko przede mną- wszak uwielbiam czytać.
Ania sprawiła mi radość, cenę ten dar również dlatego, że to pierwszy wymierny kontakt ze wspaniałą Blogowiczką. Dziękuję Aniu. A to opisana zawieszka:
Wymownie bo: pod kotwicą...
...i w miejscu, które prowadzi do domu.
A teraz czas na efekt finalny grzybków. Bardzo jestem ciekawa czy ktoś takie produkował!
Smakują wybornie i można je zrywać bez względu na porę roku.
I jeszcze jaskółki, być może zmobilizują te prawdziwe. Moje są odporne na mróz, bo "olejne".
Zawieszka, którą sama wybrałam,zawisła w moim domu w takim miejscu, że każdy wychodzący musi ją zobaczyć. I dobrze, bo jest nastrojowa i głosi, że " Życie jest podróżą, która prowadzi do Domu".
Rzeczywiście dom powinien być takim miejscem, do którego zawsze się wraca z radością.
Bo w nim jest wszystko co najpiękniejsze, bo tam są kochane osoby, tam zostawiamy serce wybierając się w każdą podróż.
Słowo: Dom ma wiele znaczeń i ów cytat można interpretować na wiele sposobów.
Doszukałam się, że autorem tych słów jest XIX- wieczny powieściopisarz amerykański Herman Melville.
Nie czytałam jego powieści, ale wszystko przede mną- wszak uwielbiam czytać.
Ania sprawiła mi radość, cenę ten dar również dlatego, że to pierwszy wymierny kontakt ze wspaniałą Blogowiczką. Dziękuję Aniu. A to opisana zawieszka:
Wymownie bo: pod kotwicą...
...i w miejscu, które prowadzi do domu.
A teraz czas na efekt finalny grzybków. Bardzo jestem ciekawa czy ktoś takie produkował!
Smakują wybornie i można je zrywać bez względu na porę roku.
I jeszcze jaskółki, być może zmobilizują te prawdziwe. Moje są odporne na mróz, bo "olejne".
Życzenia w następnym poście..
czwartek, 28 marca 2013
Migdałowo.
Wyglądamy nadal wiosny.
Dobra wiadomość- wczoraj po raz pierwszy tego roku zobaczyłam bociany.
Dwie pary ( tak podejrzewam) kołowały nad zaśnieżonymi polami. Gdybym znała ich mowę, zaprosiłabym je do mojego ogrodu...
Niestety, muszą sobie poradzić same.
A ponieważ nadal jest czas pieczenia podaję przepis na smaczne i szybkie:
ROGALIKI WANILINOWE Z MIGDAŁAMI
15 dag płatków migdałowych zmielić i sparzyć mlekiem
25 dag zimnego masła zetrzeć na tarce
10 dag cukru pudru
1 cukier wanilinowy
30 dag mąki
Z powyższych składników zarobić ciasto. Formować wałeczki o średnicy 1 cm, kroić na długość 5-6 cm, nadawać im kształt " podkówek", układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, piec w temp.170 C ok 15- 20 min. Radzę dopilnować, bo każdy piekarnik" bierze" inaczej, a ciasteczka są delikatne.
Gorące rogaliki posypać mieszanką cukru pudru i cukru wanilinowego.
Życzę smacznego, następne ciasta czekają w kolejce, a oto efekt finalny rogalików:
Dobra wiadomość- wczoraj po raz pierwszy tego roku zobaczyłam bociany.
Dwie pary ( tak podejrzewam) kołowały nad zaśnieżonymi polami. Gdybym znała ich mowę, zaprosiłabym je do mojego ogrodu...
Niestety, muszą sobie poradzić same.
A ponieważ nadal jest czas pieczenia podaję przepis na smaczne i szybkie:
ROGALIKI WANILINOWE Z MIGDAŁAMI
15 dag płatków migdałowych zmielić i sparzyć mlekiem
25 dag zimnego masła zetrzeć na tarce
10 dag cukru pudru
1 cukier wanilinowy
30 dag mąki
Z powyższych składników zarobić ciasto. Formować wałeczki o średnicy 1 cm, kroić na długość 5-6 cm, nadawać im kształt " podkówek", układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, piec w temp.170 C ok 15- 20 min. Radzę dopilnować, bo każdy piekarnik" bierze" inaczej, a ciasteczka są delikatne.
Gorące rogaliki posypać mieszanką cukru pudru i cukru wanilinowego.
Życzę smacznego, następne ciasta czekają w kolejce, a oto efekt finalny rogalików:
poniedziałek, 25 marca 2013
Przedświątecznie-2
Nadszedł czas na obiecany przepis- prosty smakowity sernik, który udaje się wszystkim bez wyjątku! ( przepis na dużą blachę):
1,5 kg sera zmielonego ( najlepiej w domu)
2 szkl. cukru
3 ugotowane zmielone ziemniaki
12 jajek
1,5 masła ( może być roślinne)
3 łyżki mąki pszennej, 3 łyżki mąki ziemniaczanej, 3 cukry wan.
bakalie
Żółtka, cukry i masło zmiksować, dodać resztę składników, a na końcu dobrze ubitą pianę z białek i delikatnie, aczkolwiek dokładnie wymieszać.
Na wyłożoną pergaminem blachę wysypuję pokruszone biszkopty ( całe opakowanie okrągłych) i wylewam ser.
Piec ok 1 godz. w temp.180 C
Gdy ostygnie polać polewą zagotowaną z:
3 łyżki cukru pudru, 2 łyżki kakao, 2 łyżki soku z cytryny i ćwiartki margaryny.
Można upiec z mniejszej porcji, ale na święta warto podzielić się z innymi swoimi wypiekami ( cudze ciasto lepiej smakuje).
Nie mam fotki sernika, bo jeszcze zbyt wcześnie na niego.
Na pocieszenie oczu- kwiaty, które kwitną już bardzo długo:
Do zobaczenia, przed świętami jeszcze się pojawię:-)
1,5 kg sera zmielonego ( najlepiej w domu)
2 szkl. cukru
3 ugotowane zmielone ziemniaki
12 jajek
1,5 masła ( może być roślinne)
3 łyżki mąki pszennej, 3 łyżki mąki ziemniaczanej, 3 cukry wan.
bakalie
Żółtka, cukry i masło zmiksować, dodać resztę składników, a na końcu dobrze ubitą pianę z białek i delikatnie, aczkolwiek dokładnie wymieszać.
Na wyłożoną pergaminem blachę wysypuję pokruszone biszkopty ( całe opakowanie okrągłych) i wylewam ser.
Piec ok 1 godz. w temp.180 C
Gdy ostygnie polać polewą zagotowaną z:
3 łyżki cukru pudru, 2 łyżki kakao, 2 łyżki soku z cytryny i ćwiartki margaryny.
Można upiec z mniejszej porcji, ale na święta warto podzielić się z innymi swoimi wypiekami ( cudze ciasto lepiej smakuje).
Nie mam fotki sernika, bo jeszcze zbyt wcześnie na niego.
Na pocieszenie oczu- kwiaty, które kwitną już bardzo długo:
Do zobaczenia, przed świętami jeszcze się pojawię:-)
niedziela, 24 marca 2013
Przedświątecznie
Lubię smutek Wielkiego Tygodnia...
Przez ten smutek pełen refleksji nad tym co ważne, a co nieważne, my katolicy zmierzamy do pełni radości.
Liturgia tych Wielkich Dni jest wyjątkowo piękna.
Przeglądając obrazy starych mistrzów postanowiłam namalować to, co bliskie memu sercu.
Tak powstał kolejny obraz olejny z cyklu: sakralne.
Na wielu blogach zagościły już piękne świąteczne dekoracje, przepisy kulinarne- radość w różnych przejawach zapowiada nadchodzące święta.
Pisałam Wam już o malowanej wsi- Zalipie. Przybywający tam turyści zaopatrują się w ręcznie malowane, pełne uroku, kwiatowe pisanki. Oto one:
A tę dostałam od koleżanki, wykorzystam ją do dekoracji świątecznego stołu.
I oczywiście wypieki...
Od wielu lat tradycyjnie na święta wielkanocne piekę grzybki.
Wczoraj przygotowałam elementy składowe: ( na zdjęciu powyżej).
W najbliższym czasie kapelusze dostaną polewę czekoladową, a w sobotę przygotuję masę budyniową i poskładam części, tworząc grzybki. Smakują wyśmienicie, wyglądają pięknie w różnych aranżacjach.
Na wszelki wypadek podam przepis gdyby ktoś skusił się na taki niebanalny smakołyk
Obiecuję zdjęcia- po składzie!
Proste wykonanie: ok.35 grzybków
Zarabiam ciasto z:
3 szklanki mąki, 1 szkl. kwaśnej śmietany, 1 margaryna palma.
Z cienko rozwałkowanego ciasta wycinamy krążki ( większe niż średnica szklanki i oklejamy wierzch foremki na babeczki- to będą po upieczeniu kapelusze.
Następnie szklanką wycinamy krążki, a w środku wycinamy np. naparstkiem dziurki, żeby tam wbić nóżkę- to będzie spód kapelusza zamykający masę.
Następnie wycinamy szklanką krążki, na środek kładziemy pasek marmolady rolujemy w rurkę, końcówkę zamaczamy w roztrzepanym białku i w suchym maku- to będą nóżki.
Kapelusze po polaniu polewą i wyschnięciu napełniam masą zrobioną z ugotowanego na gęsto budyniu śmietankowego z cukrem i utartego z masłem. Zamykam krążkami, wbijam nóżkę, kładę do góry nóżkami żeby masa stężała, a na drugi dzień trzymają się " na stojąco".
Elementy pieką się szybko, bo to cieniutkie ciasto.
Polewę każdy ma swoją, ja robię tak:
4 łyżki cukru pudru, 4 łyżki wody, 2 łyżki kakao, ćwiartka margaryny- zagotować.
Życzę smacznego! Warto spróbować, goście będą zszokowani.
Następny przepis w następnym poście, bo musicie wiedzieć, że uwielbiam słodycze!
Przez ten smutek pełen refleksji nad tym co ważne, a co nieważne, my katolicy zmierzamy do pełni radości.
Liturgia tych Wielkich Dni jest wyjątkowo piękna.
Przeglądając obrazy starych mistrzów postanowiłam namalować to, co bliskie memu sercu.
Tak powstał kolejny obraz olejny z cyklu: sakralne.
Na wielu blogach zagościły już piękne świąteczne dekoracje, przepisy kulinarne- radość w różnych przejawach zapowiada nadchodzące święta.
Pisałam Wam już o malowanej wsi- Zalipie. Przybywający tam turyści zaopatrują się w ręcznie malowane, pełne uroku, kwiatowe pisanki. Oto one:
A tę dostałam od koleżanki, wykorzystam ją do dekoracji świątecznego stołu.
I oczywiście wypieki...
Od wielu lat tradycyjnie na święta wielkanocne piekę grzybki.
Wczoraj przygotowałam elementy składowe: ( na zdjęciu powyżej).
W najbliższym czasie kapelusze dostaną polewę czekoladową, a w sobotę przygotuję masę budyniową i poskładam części, tworząc grzybki. Smakują wyśmienicie, wyglądają pięknie w różnych aranżacjach.
Na wszelki wypadek podam przepis gdyby ktoś skusił się na taki niebanalny smakołyk
Obiecuję zdjęcia- po składzie!
Proste wykonanie: ok.35 grzybków
Zarabiam ciasto z:
3 szklanki mąki, 1 szkl. kwaśnej śmietany, 1 margaryna palma.
Z cienko rozwałkowanego ciasta wycinamy krążki ( większe niż średnica szklanki i oklejamy wierzch foremki na babeczki- to będą po upieczeniu kapelusze.
Następnie szklanką wycinamy krążki, a w środku wycinamy np. naparstkiem dziurki, żeby tam wbić nóżkę- to będzie spód kapelusza zamykający masę.
Następnie wycinamy szklanką krążki, na środek kładziemy pasek marmolady rolujemy w rurkę, końcówkę zamaczamy w roztrzepanym białku i w suchym maku- to będą nóżki.
Kapelusze po polaniu polewą i wyschnięciu napełniam masą zrobioną z ugotowanego na gęsto budyniu śmietankowego z cukrem i utartego z masłem. Zamykam krążkami, wbijam nóżkę, kładę do góry nóżkami żeby masa stężała, a na drugi dzień trzymają się " na stojąco".
Elementy pieką się szybko, bo to cieniutkie ciasto.
Polewę każdy ma swoją, ja robię tak:
4 łyżki cukru pudru, 4 łyżki wody, 2 łyżki kakao, ćwiartka margaryny- zagotować.
Życzę smacznego! Warto spróbować, goście będą zszokowani.
Następny przepis w następnym poście, bo musicie wiedzieć, że uwielbiam słodycze!
piątek, 22 marca 2013
Wielkopostnie
A u mnie jeszcze refleksyjnie...
Jestem pod wrażeniem spektaklu wielkopostnego, który moi uczniowie pod kierunkiem nauczycieli z pasją przygotowali by nas wprowadzić w Wielki Tydzień.
Nasze Gimnazjum ma tradycję organizowania uroczystości środowiskowych, w których zasadniczą sprawą jest spektakl teatralny o wysokich walorach wychowawczych.
Uczniowie chętnie angażują się w takie przedsięwzięcia, a jeden z naszych absolwentów jest obecnie studentem PWST w Krakowie.
W tym roku przedstawiliśmy sztukę p.t. " Kim ty jesteś przy Drodze".
Pełna sala gości, niepowtarzalna atmosfera, Droga Krzyżowa osadzona w realiach współczesności, przejmująca oprawa muzyczna- wszystko dla tych, którzy lubią niecodzienne wydarzenia. I tak od wielu lat, od samego początku gimnazjum i ciągle coś nowego i ciągle coś ważnego...
To właśnie fragment spektaklu rozgrywającego się wśród publiczności. Radość bycia razem, pasja tworzenia i wspaniała współpraca pokoleń, bez przymusu, bez namowy, z potrzeby serca.
Tak, tak, młodzież jest wspaniała...
Postanowiłam nie pozostawać w tyle...
Oto wynik moich poszukiwań, Chrystus, jakiego namalowałam "sercem".
Żeby już było prawdziwie wielkopostnie i refleksyjnie to jeszcze coś z poezji, dla wytrwałych, którzy doczytają posta do końca:
DO UKRZYŻOWANEGO
Patrzę na krzyż
każdego dnia
mój wzrok kolejny raz
zatrzymuje się na Tobie
tyle razy
byłeś tylko Ty
nikt więcej
pamiętam
wszystkie spotkania
zwłaszcza te
kiedy nasze serca
płakały tak samo
tyle razy
wyciągałeś rękę
by bez słów
powiedzieć
jak bardzo mnie kochasz
tyle razy
odchodziłam z niewiarą
jak długo
musisz jeszcze czekać
nim nauczę się miłości...
Patrzę na krzyż
każdego dnia
mój wzrok kolejny raz
zatrzymuje się na Tobie
tyle razy
byłeś tylko Ty
nikt więcej
pamiętam
wszystkie spotkania
zwłaszcza te
kiedy nasze serca
płakały tak samo
tyle razy
wyciągałeś rękę
by bez słów
powiedzieć
jak bardzo mnie kochasz
tyle razy
odchodziłam z niewiarą
jak długo
musisz jeszcze czekać
nim nauczę się miłości...
piątek, 15 marca 2013
Smętnie
Upłynął miesiąc mojego " blogowania". Sądząc po liczbie komentarzy i " ogromie" obserwatorów, nie rzuciłam świata " na kolana". Trudno, będę pisać dalej, skoro przynajmniej jest jedna osoba, która to czyta- warto pisać ( a jedna jest, wiem to na pewno).
Smętnie w tytule, bo wywoływałam wiosnę ze wszech miar, kilkakrotnie i na różne sposoby, a ona gdzieś się zapodziała. Za to zima ( pewnie obrażona) przypomniała się solidnie.
Przeczekam ją i nie będę zdejmować przedwiośnia ze strony głównej.
Nadal próbuję swoich sił w powyższych zapasach i rozpoczęłam malowanie jaskółek, kilku, bo " jedna jaskółka wiosny nie czyni".
Niedawno wysłałam swoje prace na pewien ogólnopolski konkurs malarstwa nieprofesjonalnego, niestety jury nie zainteresowało się historią wypału węgla drzewnego w retortach ( nie każdy musi wiedzieć w jak osobliwych warunkach niezwykli bieszczadzcy ludzie wypalają węgiel drzewny), ani też aniołem, który czuwa nad śpiącym miastem i jego mieszkańcami, chroniąc ich od złych przygód. Prace wykonałam w podobnym stylu, gdyż jest to cykl: " Anioł.i...", "...i Człowiek".
Mam nadzieję, że spodobają się tym, co kochają osobliwe historie, niekoniecznie" profesjonalistom".
No to zobaczcie:
" Anioł i ..."
" ... i Człowiek"
Podzieliwszy się z Wami moimi " smętkami" biegnę " do jaskółek".
Smętnie w tytule, bo wywoływałam wiosnę ze wszech miar, kilkakrotnie i na różne sposoby, a ona gdzieś się zapodziała. Za to zima ( pewnie obrażona) przypomniała się solidnie.
Przeczekam ją i nie będę zdejmować przedwiośnia ze strony głównej.
Nadal próbuję swoich sił w powyższych zapasach i rozpoczęłam malowanie jaskółek, kilku, bo " jedna jaskółka wiosny nie czyni".
Niedawno wysłałam swoje prace na pewien ogólnopolski konkurs malarstwa nieprofesjonalnego, niestety jury nie zainteresowało się historią wypału węgla drzewnego w retortach ( nie każdy musi wiedzieć w jak osobliwych warunkach niezwykli bieszczadzcy ludzie wypalają węgiel drzewny), ani też aniołem, który czuwa nad śpiącym miastem i jego mieszkańcami, chroniąc ich od złych przygód. Prace wykonałam w podobnym stylu, gdyż jest to cykl: " Anioł.i...", "...i Człowiek".
Mam nadzieję, że spodobają się tym, co kochają osobliwe historie, niekoniecznie" profesjonalistom".
No to zobaczcie:
" Anioł i ..."
" ... i Człowiek"
Podzieliwszy się z Wami moimi " smętkami" biegnę " do jaskółek".
wtorek, 12 marca 2013
Oczekiwanie
Zapewne czekacie tak samo jak ja... oczywiście- na wiosnę.
Za oknem ponuro, zimno, nastroje kiepskie.
"Nagi" świat odsłania "produkty" braku kultury i poszanowania środowiska. Wiosna ukryje to i owo.
A teraz- szaro, smutno, a często- brudno.
No to staram się przywołać wiosnę, czaruję ją na różne sposoby. Jak dotąd nic sobie z moich nawoływań nie robi. Więc chwytam się poezji, kto jak kto, ale wiosna powinna być poetycka:-) Zobaczymy!
Wywoływanie wiosny
Wypatruję wiosny
bezustannie odgarniam zimowe liście
szukam jej uśmiechu
w resztkach minionej jesieni
przykrywającej jeszcze ziemię
słucham odgłosów przyrody
zbyt cichej
by rozradować serce
uśmiecham się do słońca
uparcie tkwiącego za warstwami chmur
zakładam kolorowe szaliki
stroję się w wiosenne barwy
a wiosna
uporczywie zatrzymuje czas
ociąga się sennie
niepewna moich uczuć
i nieświadoma tęsknoty
za radością.
Jak wiersz nie pomoże- to może obraz przywoła wiosnę? No to namalowałam!
A jak obraz nie pomoże, to jeszcze jeden wiersz i wiosna naprawdę przyjdzie:-)
Zamawianie wiosny
Przebiły zeschłą trawę
fałdy sukienek rozprostowały
nieśmiałe stokrotki.
Ocalałe z ataków gryzoni
rozgarniają ciepłą otulinę
wiosenne cebulki.
Zmarznięta ziemia
niegościnna dla życia
zatrzymuje oddech.
Zachrypniętym głosem
kojarzą się pary
ptasiej wierności.
Zimne podmuchy
wytrącają z równowagi
odważnych śmiałków.
Puste druty
na horyzoncie nieba
czekają na jaskółki.
Nie błękitnieje niebo
szarość ciężką zasmuca
rozpłynęły się barwy.
Powietrze szorstkie wdycham
wiatru uważnie słucham
pewnie to wiosna.
Cierpliwie szukam
bezustannie czuwam
nie mogę jej przegapić.
Gdyby przyszła za szybko
otwarła drzwi szeroko
nie byłoby radości.
Za oknem ponuro, zimno, nastroje kiepskie.
"Nagi" świat odsłania "produkty" braku kultury i poszanowania środowiska. Wiosna ukryje to i owo.
A teraz- szaro, smutno, a często- brudno.
No to staram się przywołać wiosnę, czaruję ją na różne sposoby. Jak dotąd nic sobie z moich nawoływań nie robi. Więc chwytam się poezji, kto jak kto, ale wiosna powinna być poetycka:-) Zobaczymy!
Wywoływanie wiosny
Wypatruję wiosny
bezustannie odgarniam zimowe liście
szukam jej uśmiechu
w resztkach minionej jesieni
przykrywającej jeszcze ziemię
słucham odgłosów przyrody
zbyt cichej
by rozradować serce
uśmiecham się do słońca
uparcie tkwiącego za warstwami chmur
zakładam kolorowe szaliki
stroję się w wiosenne barwy
a wiosna
uporczywie zatrzymuje czas
ociąga się sennie
niepewna moich uczuć
i nieświadoma tęsknoty
za radością.
Jak wiersz nie pomoże- to może obraz przywoła wiosnę? No to namalowałam!
A jak obraz nie pomoże, to jeszcze jeden wiersz i wiosna naprawdę przyjdzie:-)
Zamawianie wiosny
Przebiły zeschłą trawę
fałdy sukienek rozprostowały
nieśmiałe stokrotki.
Ocalałe z ataków gryzoni
rozgarniają ciepłą otulinę
wiosenne cebulki.
Zmarznięta ziemia
niegościnna dla życia
zatrzymuje oddech.
Zachrypniętym głosem
kojarzą się pary
ptasiej wierności.
Zimne podmuchy
wytrącają z równowagi
odważnych śmiałków.
Puste druty
na horyzoncie nieba
czekają na jaskółki.
Nie błękitnieje niebo
szarość ciężką zasmuca
rozpłynęły się barwy.
Powietrze szorstkie wdycham
wiatru uważnie słucham
pewnie to wiosna.
Cierpliwie szukam
bezustannie czuwam
nie mogę jej przegapić.
Gdyby przyszła za szybko
otwarła drzwi szeroko
nie byłoby radości.
piątek, 8 marca 2013
Radośnie
Będzie radośnie...
Co prawda dzisiejsze święto budzi sporo emocji, ma zarówno zwolenników, jak i przeciwników, a ja postaram się Wam opowiedzieć jak to dawniej bywało...
Obowiązywał goździk, ewentualnie, jako dodatek- rajstopy! Praktycznie- bo jedno i drugie mogło kobietę ucieszyć. Goździk, wszak był obowiązkowy. Kiedy czasy się zmieniły, a sklepowe witryny zaproponowały inne bardziej "ekskluzywne" kwiaty, goździk popadł w zapomnienie. A przecież to piękny i wyjątkowo trwały kwiat. Tak, tak, trwały, pamiętam jak jeden z moich znajomych niósł każdego roku swojej żonie goździka z okazji Dnia Kobiet. Ileż ten goździk musiał wycierpieć zważywszy na to, że ów pan świętował w pracy ze swoimi kolegami ten szczególny dzień, a świętowano z wielkim zapałem. Droga do domu od autobusu wiodła polnymi ścieżkami, przecinanymi obficie rowami melioracyjnymi, a wiadomo, w marcu różna pogoda bywa, toteż nasz bohater musiał pokonać wiele trudności nim historyczny goździk dotarł do rąk ukochanej żony...
Ale w tym utrudzeniu i mozolnej wędrówce kryła się miłość do żony i tylko goździk mógł takie" próby" wytrzymać...
Nie mam goździka, ale na dzisiejszy dzień rozwinęły swe główki hiacynty. Pewnie wyczuły, że przepadam za kwiatami rosnącymi. Moi znajomi i bliscy wiedzą, że lubię kwiaty w ogrodzie, w donicach, w żywych kompozycjach. Lubię patrzeć jak rosną, rozwijają się, cieszą pięknem, a w końcu obumierają naturalnie.
Żal mi " kwiatów ciętych" i tej ingerencji człowieka w naturalny rytm życia.
A na dzisiejsze święto zrobiłam sobie kołnierzyk. Lubię czasami coś upiększyć, dodać, przerobić i wtedy stare fatałaszki zyskują nowy wygląd.
A że mamy dziś imprezę kulturalną ( wystawa obrazów jednej z malujących w naszej gminie Pań), jest okazja, aby założyć kołnierzyk do "małej- czarnej".
Zanim jednak spotkamy się w kobiecym gronie, by podziwiać ciepłe, nastrojowe obrazy Agaty i słuchać strof wierszy pisanych przez nas samych, cieszmy się pamięcią naszych mężczyzn, dla których dzisiejszy dzień będzie okazją do wizyty w kwiaciarni...
Serdecznie pozdrawiam kobiety... w każdym wieku, bez względu na ich poglądy dotyczące obchodów 8 marca.
Co prawda dzisiejsze święto budzi sporo emocji, ma zarówno zwolenników, jak i przeciwników, a ja postaram się Wam opowiedzieć jak to dawniej bywało...
Obowiązywał goździk, ewentualnie, jako dodatek- rajstopy! Praktycznie- bo jedno i drugie mogło kobietę ucieszyć. Goździk, wszak był obowiązkowy. Kiedy czasy się zmieniły, a sklepowe witryny zaproponowały inne bardziej "ekskluzywne" kwiaty, goździk popadł w zapomnienie. A przecież to piękny i wyjątkowo trwały kwiat. Tak, tak, trwały, pamiętam jak jeden z moich znajomych niósł każdego roku swojej żonie goździka z okazji Dnia Kobiet. Ileż ten goździk musiał wycierpieć zważywszy na to, że ów pan świętował w pracy ze swoimi kolegami ten szczególny dzień, a świętowano z wielkim zapałem. Droga do domu od autobusu wiodła polnymi ścieżkami, przecinanymi obficie rowami melioracyjnymi, a wiadomo, w marcu różna pogoda bywa, toteż nasz bohater musiał pokonać wiele trudności nim historyczny goździk dotarł do rąk ukochanej żony...
Ale w tym utrudzeniu i mozolnej wędrówce kryła się miłość do żony i tylko goździk mógł takie" próby" wytrzymać...
Nie mam goździka, ale na dzisiejszy dzień rozwinęły swe główki hiacynty. Pewnie wyczuły, że przepadam za kwiatami rosnącymi. Moi znajomi i bliscy wiedzą, że lubię kwiaty w ogrodzie, w donicach, w żywych kompozycjach. Lubię patrzeć jak rosną, rozwijają się, cieszą pięknem, a w końcu obumierają naturalnie.
Żal mi " kwiatów ciętych" i tej ingerencji człowieka w naturalny rytm życia.
A na dzisiejsze święto zrobiłam sobie kołnierzyk. Lubię czasami coś upiększyć, dodać, przerobić i wtedy stare fatałaszki zyskują nowy wygląd.
A że mamy dziś imprezę kulturalną ( wystawa obrazów jednej z malujących w naszej gminie Pań), jest okazja, aby założyć kołnierzyk do "małej- czarnej".
Zanim jednak spotkamy się w kobiecym gronie, by podziwiać ciepłe, nastrojowe obrazy Agaty i słuchać strof wierszy pisanych przez nas samych, cieszmy się pamięcią naszych mężczyzn, dla których dzisiejszy dzień będzie okazją do wizyty w kwiaciarni...
Serdecznie pozdrawiam kobiety... w każdym wieku, bez względu na ich poglądy dotyczące obchodów 8 marca.
poniedziałek, 4 marca 2013
Rocznicowo
Szkoła
Weszłam do szkoły
na chwilę
rozejrzałam się po jasnych korytarzach
spojrzałam w oczy dziecka
zmieniały się każdego dnia
z głową pełną mądrości
i młodością w sercu
na chwilę
rozejrzałam się po jasnych korytarzach
spojrzałam w oczy dziecka
zmieniały się każdego dnia
z głową pełną mądrości
i młodością w sercu
odkrywałam nowe światy
a dzieci były
wciąż takie same
rzeczywistość zmieniała kształty
pędziły za sobą pory roku
odfruwały kolejne ptaki
... i pokolenia
a ja trwałam
jakby czas się zatrzymał
bo dzieci były
wciąż takie same
myślałam
że wejdę na chwilę
zostałam
na zawsze.
Tego posta dedykuję przede wszystkim moim uczniom. Było ich wielu... bardzo wielu.
Rzeczywiście, będąc absolwentką krakowskiej AGH, zamierzałam pozostać w szkole przez jeden rok , a potem wrócić do pracy w geodezji. Życie napisało inny scenariusz.
Dziś upływa 28 pełnych lat mojej "pracy przy tablicy". Pamiętam dokładnie ten pierwszy dzień pracy, który na dodatek przypadł w dniu imienin mojego męża.
Od tamtej pory jestem związana za szkołą i problemami dzieci i młodzieży. Rozwiązując szkolne trudności, staram się postępować tak, jakby sprawa dotyczyła mojego własnego dziecka. Przez te lata nauczyłam się wiele od moich podopiecznych, tak, to prawda, dzieci są wspaniałymi obserwatorami, psychologami, i co najważniejsze wiele od nas dorosłych, oczekują.
Sądzę, ze bezpośrednia praca z drugim człowiekiem to najpiękniejszy rodzaj zawodowej posługi. Nie jest prawdą, jakoby dzisiejsza młodzież była zła i pozbawiona ludzkich odruchów. Jeśli się rozumie młodego człowieka, sprawy przybierają inne kształty. Cieszę się, Drodzy Uczniowie, że mogłam Was wychowywać, przekazywać swoją wiedzę i pasje. Dziękuję Wam za Waszą obecność w moim 28- letnim zawodowym życiu.
A ten kwiatowy obraz niech będzie łącznikiem z Wami wszystkimi, gdziekolwiek jesteście.
sobota, 2 marca 2013
Przedwiośnie
Zdecydowałam, że... już przedwiośnie!
To dla zadziwionych- moja piąta pora roku...
Słońce zaświeciło, resztki śniegu chowają się w cieniu drzew zawstydzone zbyt długą gościną na naszych podwórkach.
Ptaki nieśmiało rozkręcają wokalne występy. Postanowiłam poszukać widocznych oznak przedwiośnia.
Najpierw w domu:
Nie ma wątpliwości, że hiacynty zwiastują nową porę roku...
Potem w ogrodzie:
Nieśmiało wygrzebują się spod liści...
To dla zadziwionych- moja piąta pora roku...
Słońce zaświeciło, resztki śniegu chowają się w cieniu drzew zawstydzone zbyt długą gościną na naszych podwórkach.
Ptaki nieśmiało rozkręcają wokalne występy. Postanowiłam poszukać widocznych oznak przedwiośnia.
Najpierw w domu:
Nie ma wątpliwości, że hiacynty zwiastują nową porę roku...
Potem w ogrodzie:
Nieśmiało wygrzebują się spod liści...
Stokrotki- niebawem zaścielą biało- różowy kobierzec, dziś są pierwsze- przynajmniej u nas.
A przedwiośnie, jak na moim głównym zdjęciu- zaszumiało wierzbami...
Przyszło w moim wierszu i w słońcu:
Zimno jeszcze
a ja otwieram okno wspomnień
pierwszy promyk słońca
kusi obietnicą życia
wyruszam w świat
na poszukiwanie wiosny
zakwitają bazie
zaczarowane gałęzie mojego dzieciństwa
pachnie ziemia
mój świat ograniczony
do maleńkiej wioski
budzi wspomnienia
rozgarniam liście
ufna że odnajdę pierwsze pąki kwiatów
w ich nieśmiałości
ukrywam własne lęki
choć to kolejne przedwiośnie
wiem
że nic nie będzie takie samo
nie ma dwóch
identycznych kwiatów.