Zdarzyło się ponad pół wieku temu...
W mojej pamięci pozostało jedynie kilka obrazów, słoneczny dzień, tłumy ludzi, Basia kurczowo trzymająca swoją Mamę za rękę by się nie zgubić i Ona, Piękna Pani, śpiąca i niesiona przez ludzi do kaplicy. Wiedziałam, że to Matka Boża, bo Mama objaśniła mi, że oto właśnie jesteśmy na pogrzebie Matki Bożej. Niezbyt rozumiałam, jako kilkulatka, jak to się stało, że MB zmarła, ale radowałam oczy tym barwnym pochodem. Tyle zostało w pamięci...
W tym roku postanowiłam wrócić w to miejsce, które kiedyś pokazała mi Mama, prosta, wiejska kobieta, z wiarą przerastająca wiarę wielu teologów.
W Odporyszowskim Sanktuarium Matki Bożej Zwycięskiej, tygodniowe uroczystości odpustowe zaczynają się na Matkę Bożą Siewną
( uroczystość Narodzenia NMP- 8.09.), a kończą w dniu Matki Bożej Bolesnej ( 15.09).
W przeddzień odpustu, 7 września odbywa się symboliczny pogrzeb. W procesji różańcowej niesiona jest z kościoła, na cmentarz, figura Matki Bożej Zaśniętej. Tam zostaje złożona w kaplicy zaśnięcia by przypominać ludziom, że jest to moment narodzin Maryi dla Nieba, a już w dniu następnym Kościół świętuje ziemskie narodziny Maryi. I właśnie 8 września zawsze wędrujemy w pieszej pielgrzymce do Odporyszowa, dokąd przybywają też inne pielgrzymki z różnych parafii naszej okolicy.
Wczorajszy, wrześniowy dzień był ciepły i słoneczny, więc wspólnie z Mężem mogliśmy uczestniczyć w tym radosnym pogrzebie.
Ludzi było zapewne znacznie mniej niż ok. 55 lat temu, nie było furmanek konnych, wiadomo, że przez ten czas świat się bardzo zmienił, ale dla mnie był to kolejny powrót do korzeni, do tych wartości, które oboje z Mężem zabraliśmy z naszych, rodzinnych domów. Mądrość naszych Rodziców była wielka...
Z takimi odpustami wiążą się tez inne wspomnienia, o których dawno, dawno temu pisałam na swoim blogu, a które ożyły po śmierci mojego Brata.
Jako dwunastoletni chłopiec o " pewnym oku", podczas takiego odpustu zestrzelił losy, pod którymi kryły się dwie gipsowe figurki, Maryi i Jezusa.
Mieszkały one w naszym starym domu, a potem odnalazł je w stosie " rzeczy niepotrzebnych" i przygarnął do naszego domu mój Mąż, za co jestem mu wdzięczna, bo są one łącznikiem z dawnymi czasami, gdy wszystko było znacznie prostsze, a ludzie nie mieszali pojęć w sprawach ważnych...
Oto one, jedne z najcenniejszych pamiątek.
Mają stałe miejsce w naszym domu, a ostatnio znalazły też miejsce na moim obrazie.
Wędrując do Pani Odporyszowskiej, mijamy błonia, na których od zawsze rosną wrzosy i jest to ich jedyne siedlisko w okolicy.
W dzisiejszy klimat dobrze wpisuje się książka, której Autorką jest Natalia, sami zobaczcie jej twórczość
http://wnaszejbajce.blogspot.com/2023/08/zal-za-wakacjami-i-intensywna-koncowka.htmlOto książka, którą dostałam w prezencie ( z dedykacją) wspaniale wpisująca się w końcówkę wakacji i początek roku szkolnego.
A przy tym pogodna, ukazująca ludzi, którzy chcą czynić i czynią dobro, mimo trudności, które przecież jak wszyscy, napotykają na swojej drodze.
Autorka w dyskretny sposób pokazuje jak wychwytywać chwile szczęścia, jak odnajdywać siebie w różnych okolicznościach i jak zawsze, pokazuje piękno kolejnego " kawałka" Polski.
Świetna lektura dla całej rodziny. Dziękuję Natalii za dobre chwile, które spędziłam z jej książką w ręku, a Wam polecam tę młodą Autorkę, która zasługuje na stałe grono czytelników.
Kończymy posta, bo dzisiejszy dzień znów będzie mocno wypełniony...
Serdecznie pozdrawiam i pamiętam o Was w moich wędrówkach...