Strony
▼
czwartek, 5 lutego 2015
Zapusty czyli karnawał polski:-)
Karnawał polski, zwany niegdyś zapustami obejmował okres od nowego Roku do Wielkiego Postu. Zwano go też zapustami odnosząc to określenie szczególnie do ostatnich dni przed Popielcem. Trzy ostatnie dni nosiły nazwę mięsopust, czyli pożegnanie mięsa, nazywano je także ostatkami, kusymi lub zapustnymi dniami. Był to czas poczęstunków, tańców, zabaw i swawoli.
Podawano obfite i tłuste posiłki oraz pito mocne trunki. Do ulubionych staropolskich rozrywek, poza balami, należały kuligi szlacheckie, prowadzone od dworu do dworu, a w każdym na gości czekała uczta i przygotowana do tańca sala balowa.
Karnawał chłopski przywoływał stare i ciekawe zwyczaje oraz obrzędy płodności i urodzaju.
We wszystkich domach gotowano dużo obficie kraszonego jadła, kaszy i kapusty, a na stołach pojawiała się słonina, sadło i chleb. Tańczono do upadłego w domach i karczmach, a na wiejskie drogi wychodziły pochody rozbawionych przebierańców.
Przed zbliżającym się postem, wszyscy chcieli się wytańczyć, wyśmiać i wybawić.
I tak pewnego roku moja mama najadłszy się do woli zakończyła karnawał, by mnie urodzić wczesnym rankiem w Środę Popielcową!
Zanim jednak nadejdzie Popielec, próbuję sobie wyobrazić te wspaniałe wieczorne przejazdy drogami wśród pól, po których teraz ja spaceruję...
Stare dzwony,
od lat nawołują wiernych z parafialnej dzwonnicy otoczonej kilkusetletnimi dębami.
Droga wśród pól biegnie w głębię moich wspomnień, gdy jako młoda nauczycielka przemierzałam te rozległe przestrzenie pieszo, każdego dnia, by po takiej wędrówce stanąć przy tablicy przed moimi uczniami, którzy już dawno dorośli, a nawet dorosły ich dzieci.
Moi Synowie: Konrad i Kamil rodzili się w lutym, podobnie jak ja, więc razem ze mną przemierzali bezkresne pola...i wspólnie uczyliśmy się miłości...
Minęły lata, a my nadal zachwycamy się naszą wioską, której ten wiersz zadedykowałam...
Urodziłaś mnie zimowego poranka
dzwoneczki sań rozbiły zimową ciszę
śniegowym puchem wtargnęłaś
do dziecięcego serca
i trwasz niezmiennie
wkradając się barwami pór roku
w każdą cząstkę mojego istnienia
zawładnęłaś mną
zniewoliłaś
i omamiłaś swoją biedą
a ja widzę w tobie zawsze
najpiękniejszą księżniczkę.
Dziś dotarł do mnie upominek- niespodzianka z dalekiej Brukseli.
Agnieszka z bloga http://laviolettee.blogspot.com/
wie, że kocham słodycze ( na szczęście nie zna mojej aktualnej wagi, więc nie będzie miała wyrzutów sumienia:-) i zaopatrzyła mnie w takie wspaniałości, którym nie jestem w stanie odmówić!!!!
Oprócz słodkości przyfrunęły do mnie kosmetyki świetnej firmy, część z nich rozsiała już różaną woń w moim domu.
Bardzo dziękuję Agnieszce, która prowadzi niezwykłego bloga, bo sama jest niezwykła i napisała niezwykłą książkę " Zabiorę cię jesienią do Brukseli". A książka zyskała już wielką popularność, więc pozostaje nam czekać na kolejne bestsellery Agi.
Oto sprawcy różanego zamieszania zimą...
Za tydzień tłusty czwartek.Fajnie.Ja dziś sporo na swe urodziny ciasta pojadłam.Piękne zdjęcia.Czekamy lepiej na wiosnę.Buziaki.
OdpowiedzUsuńTobie dziś wolno bezkarnie:-)
UsuńAgatko wszystkiego najlepszego, a Tobie Basiu, dziękuję za przepiękny klimat
OdpowiedzUsuńZimowy, ale ciepły...
UsuńA wiesz ze we Francji obchodzi sie tłusty wtorek ?!?! To mniej wiecej wtedy kiedy u nas śledzia ...
OdpowiedzUsuńNa taką sannę w tak pięknych okolicznościach No tego przyrody ;);)
Chętnie bym sie wybrała ...
U mnie ostatnio same tłuste dni!!!!
UsuńNo tak , przy paczce belgijskich czekoladek :):) ale jaki przyjemny ;)
UsuńWszystkiego najlepszego z okazji Twojego święta :) Moje też w lutym ;) Wodniki są fajne...
OdpowiedzUsuńZgadzam się co do fajności Wodników, moi synowie 5 i 7 a ja 15, a Ty kiedy?
OdpowiedzUsuńMoja córcia z 16 lutego, a mąż syn i ja to skorpiony :-) Miła niespodzianka z Brukseli, kosmetyki różane i mi by się spodobały.
UsuńAle to zleciało ten karnawał... brrr... Miłego wieczoru!
OdpowiedzUsuńJa sie dołączę do wodników z dnia 28:) Dzięi za lekcję historii i wszystkiego dobrego
OdpowiedzUsuńWodniki to super ludziki:-) Najlepszego:-)
Usuń
OdpowiedzUsuńWitaj Wodniku! znów u Ciebie sielsko, poetycko i słodko. Częstuję się popijając zieloną herbatkę i podziwiając piękno zimowej okolicy. Popzdrawiam
Basiu, u Ciebie zawsze jest cudnie....Uwielbiam tu przychodzić.... Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńach :))))))
OdpowiedzUsuńA to mama tak poszalała, że aż Cię urodziła :-))))
OdpowiedzUsuńu nas w sobotę będzie rozpusta bo urodziny E. się szykują !
pozdrawiam ciepło
Basiu i znowu tu pięknie , wszystkiego najlepszego z okazji twego święta
OdpowiedzUsuńwspaniały opis, aż by się chciało takiego czasu karnawału
OdpowiedzUsuńBasiu, cudny post! Twój wiersz przeniosę do siebie, na moją wieś...U mnie też będzie mu dobrze:) Piękny!
OdpowiedzUsuńCałuski.
p.s.Basiu, ja też z lutego i tuż tuż moje urodziny i mój syn też wodnik:) Taka fajna zbieżność:)
To najpiękniejsze życzenia Wam ślę:-)
UsuńUrodziłaś się we wlaściwym czasie...:-)
OdpowiedzUsuńBasiu uwielbiam Twoje reportaże, okraszone pięknymi zdjęciami i wierszami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie
Brukselskie słodycze - któż im sie oprze!!
OdpowiedzUsuńJa jedną córę rodziłam w Wielki Wtorek. Ale Popielec brzmi lepiej :))
a u nas w Bonn jest taki calkowicie inny tlusty czwartek nazywa sie Weiberfastnacht Babska noc, Fettdonnerstag tu jest juz tlusty czwartek (Aachen), Schwerdonnerstag- ciezki czwartek (Koblenz) U nas jest taki zwyczaj ze kobiety obcinaja mezczyza krawaty jako symbol meskosci, jest szalenstwo . bede pisala u mnie na blogu dokladnie jak to u nas wyglada zapraszam
OdpowiedzUsuńPiekny, wzruszajacy wiersz o Twojej małej ojczyźnie Basieńko. Jak dobrze, ze masz swoje miejsce na ziemi. Jak dobrze, że umiesz na nie patrzeć z miłością, troską, wrażliwoscią i wiedzą o historii. Mysle, że Twoja wieś też jest szczęsliwa mając Ciebie taka uwazną, świadomą, kochajacą jej zwykłość i pamietającą o ważnych chwilach, malującą ją słowami i pędzlem Bo moim zdaniem przewaznie ludzie żyją w jakimś pochyleniu, w steraniu, w powtarzalnym kieracie szarej codzienności. Gdzieś umykają im blaski tej codzienności. I zycie tak szybko przelatuje. ...Aby zaś wyrwać sie z tego marazmu ludzie zazwyczaj potrzebują jakichs swiąt, dania sygnału z zewnątrz, że własnie jest jakis wazny czas, zwrócenia uwagi na cos przez kogoś, kto widzi wiecej.
OdpowiedzUsuńA święta i posty są na codzien przeciez. Są w nas.Wszystko zalezy od naszego nastawienia w duszy, od samopoczucia, od potrzeb i umiejętnosci patrzenia na rzeczywistośc.
Kochajmy nasze miejsca na ziemi. Doceniajmy to, co mamy. Upiekszajmy rzeczywistosc naszym wrażliwym, troskliwym wejrzeniem i rozumnym działaniem. Nie pozwólmy przlecieć zyciu jak ptakowi, któy przysiadł na naszym płocie strosząc tęczowe piórka i świergoląc cudownie, a nikt go nie dostrzegł, nie usłyszał, nie namalował, nie opisał...
Ucałowania serdeczne zasyłam, kochana Basiu!:-))***
Dziękuję za Wasze zaczytanie, za zachwyt, za przemyślenia i za obecność...
OdpowiedzUsuńjaki piękny post!:-) ja też wodnik, choć urodzinki już po. Masz 15? Topostaram się nie zapomniec i wpaśc z
OdpowiedzUsuńżyczonkami:-)
Zaczytałam się i rozanieliłam w tej pięknej bieli! Wszystkiego dobrego dla Twoich Wodników:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za życzenia!
OdpowiedzUsuńPiękny klimat zimowy. Śliczne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńBasiu, z okazji zbliżających się urodzin wszystkiego najlepszego :)
Chętnie bym się wybrała na taki kulig :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę miłego piątku i całego weekendu:))))
OdpowiedzUsuńU Ciebie, Basiu, zawsze przytulnie i ciepło, a z każdego wpisu tchnie dobro; pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńśliczne zdjęcia
OdpowiedzUsuńPrześliczne zdjęcia! Serdeczności.
OdpowiedzUsuńTo Wy zimowe ludziki jesteście:)fajna opowieść:))pozdrawiam Basiu:)
OdpowiedzUsuńPrzytulnie u Ciebie z przyjemnością zerkam przeczytać co nowego dodałaś ...Serdeczności miłe :)..
OdpowiedzUsuńZimowe ludziki przesyłają Wam pozdrowienia:-)))))
OdpowiedzUsuńJuż nie wiem co pisać aby się nie powtarzać... za każdym razem gdy czytam twój post jest to dla mnie cudowna przygoda wzruszeń i doznań :) Uwielbiam Cię ...
OdpowiedzUsuńTo jednego wielbiciela mam już na pewno- super, dzięki!
UsuńPiękne zimowe zdjęcia ! Mnie od dawna marzy się prawdziwy kulig, bo nigdy nie miałam okazji na takowym być. Pozdrawiam ciepło !
OdpowiedzUsuńTaki nocą, przez las, z pochodniami!
UsuńYou've captured the snow and winter light beautifully!
OdpowiedzUsuńBasiu, prześliczny wiersz i wspaniałe, pełne słońca zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
I like winter- olso...
UsuńUwielbiam zapusty:)
OdpowiedzUsuń...i pączki, i chrusty...:-)
UsuńCudowne te widoki zimowe na moich zdjęciach. Ja lubię je oglądać właśnie na zdjęciach, na drogach nie cierpię, choć rzadko jeżdżę i do tego nie prowadzę.
OdpowiedzUsuńU mnie mniej śniegu, choć właśnie jutro jadę i podobno ma być.
Właśnie w tym roku swoim 55 mam zamiar odejść na wcześniejszą emeryturę. Odczuwam przesilenie materiału po 34 latach ciężkich robót. Choć inni inaczej to pojmują. Jak na ironię lubię moje dzieciaki i ten zawód, jednak zaczyna mnie to przerastać.
Pozdrówki.
Mądra decyzja, trzeba wiedzieć kiedy należy odejść, odejścia też powinny być z klasą...
UsuńTyle lat ofiarnej pracy wystarczy...
Kulig cudowany:D
OdpowiedzUsuńDodaje Cię do blogosfery przyrodniczej.
http://blogosferaprzyrodnicza.blogspot.com/
https://www.facebook.com/blogosferaPrzyrodnicza?ref=hl
Uwielbiam przyrodę, z nią wzrastałam...Odwiedzę Cię.
UsuńDobrze, że u Ciebie tyyyyle zimy! U nas jedynie krztynka i to licha krztynka. Przynajmniej na Twoich pięknych zdjęciach się nasycę.
OdpowiedzUsuńLutowo - Tobie i Twoim Synom - Urodzinowe wielkie ukłony i wielkie serdeczności!! Doświadczenia tylko kolorowych stron codzienności życzę:-)
Dzięki Edytko- potrójne dzięki:-)
UsuńPięknie tam u Ciebie , Basiu . Wszystkiego Najlepszego z okazji urodzin !!! Wiersz o Twojej mamie - przecudny ! Jestem fanką Twojej poezji. Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńDziękuję Uleńko!
UsuńAleż pokazałaś piekną zimę!!!Jestem pod wielkim wrażeniem fotografii.Spełnienia marzeń!!!
OdpowiedzUsuńPięknie ujęta zima na zdjęciach! Tłusty czwartek już tuż, tuż:)
OdpowiedzUsuńPiękna ta Twoja wioska, Basiu i dobrze, że tak szczególne miejsce zajmuje w Twoim sercu:)
OdpowiedzUsuńUsciski
A ja się w tym roku pochorowałam od pączków :( Zjadłam aż dwa, żeby nie było, że z obżarstwa... taką niemiłą niespodziankę miałam i to pączki specjalnie kupione w dobrej cukierni :/
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :D
Czasami dosięgają nas różne kłopoty...a za dobre słowa dziękuję serdecznie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam bawić się w karnawale, ten spędzam skromnie i cicho...
OdpowiedzUsuńBasieńko, pamiętasz, prawda?
Pamiętam Basiu. Na mnie też spada ogromnie dużo w ostatnim czasie, nawet nie mam chwili żeby napisać!
OdpowiedzUsuńI po tym jak piszesz Basiu i po tym jak pokazujesz nam to miejsce widać jak jest Ci bliskie, jak dzieci spacerowały razem z Tobą to i dla nich na pewno będzie to miejsce wyjątkowe...
OdpowiedzUsuń