Mowa o Janie Wnęku, który przez wielu ogłoszony został konstruktorem pierwszego na świecie sterowalnego, załogowego statku powietrznego cięższego od powietrza, w którym w latach 1865-1869 (czyli około ćwierć wieku przed Niemcem Ottonem Lilienthalem
uważanym za ojca i pioniera lotnictwa) wielokrotnie powtarzał
swoje loty z dzwonnicy kościoła w Odporyszowie, szybując w różnych kierunkach i osiągając różne
odległości. Udoskonalał przy tym nieustannie swoje sztuczne skrzydła,
wprowadzając kolejne modyfikacje ich konstrukcji. Nie wiadomo, ile było
tych lotów. Niektórzy świadkowie twierdzili, że przynajmniej osiem, inni
– że kilkanaście. Ze względu na brak silnych dowodów jego sukcesy jako pioniera lotnictwa nie są uznawane przez część historyków. Ostatni, nieudany lot Chłopskiego Ikara zakończył się dla niego tragicznie. W dzień odpustu na Zielone Świątki 1869 roku, Wnęk wystartował jak zwykle z
pomostu na dzwonnicy, lecz jeden z pasów mocujących, niespodziewanie pękł
po około 500 metrach lotu. Jan stracił równowagę, próbował skorygować lot,
co mu się jednak nie udało. Runął na ziemię w odległości 1350 metrów od wieży kościoła.
Ciężko ranny, został przyniesiony przez sąsiadów do swojego domu i tam
przez około dwa miesiące walczył o życie. Pozostawał cały czas przytomny
i nieustannie rozpytywał, czy ktoś używa jego skrzydeł. Po upadku, na skutek licznych uszkodzeń ciała, zmarł w wieku 41 lat. Do dziś nie wiadomo, jaka była przyczyna katastrofy. Niektórzy
mieszkańcy Odporyszowa twierdzili, że sztuczne skrzydła z czasem zaczęły
się zużywać i Wnęk zbudował sobie nowe o takiej samej konstrukcji jak
stare, których jednak już tak dokładnie nie przetestował i uległy one
awarii podczas swojego pierwszego lotu. Inni z kolei byli przekonani, że
to zawiść jego pomocnika Sowińskiego popchnęła go do popełnienia
zbrodni – miał przed lotem dokonać sabotażu i potajemnie uszkodzić
skrzydła nadcinając rzemienie łączące konstrukcję, albo też, niby
niechcący, przedwcześnie zepchnął Wnęka z pomostu. Zbliżała się bowiem
wtedy data wypłacenia należności za prace rzeźbiarskie. Podejrzewano, że
w głowie Sowińskiego powstała myśl pozbycia się Wnęka i zainkasowania
samemu całej kwoty od ks. Morgensterna. Nie zachowały się jednak żadne
źródła uzasadniające te oskarżenia, nie potwierdził ich też sam Wnęk
przed swoją śmiercią. Być może wypadek był więc spowodowany po prostu
nieumiejętnym przymocowaniem skrzydeł lub niespodziewanym silnym
podmuchem wiatru.
Poniżej na zdjęciu, wieża kościoła, z której śmiałek dokonywał lotów.
Poza marzeniami o lataniu, miał Jan drugą pasję. Potrafił pięknie rzeźbić i choć w tej materii nie zdobył żadnego wykształcenia, wielu artystów mogło mu zazdrościć talentu.
Na początku lat 50. XIX wieku, miejscowy proboszcz, ks. Morgenstern odbył pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Zobaczywszy w Jerozolimie tamtejszą Drogę Krzyżową, zapragnął, aby podobna została zbudowana w Odporyszowie. Miał wolę, aby lokalne sanktuarium
z cudownym obrazem Matki Boskiej, odwiedzane przez mieszkańców Powiśla
Dąbrowskiego, zachwyciło wiernych rozmachem na miarę Jerozolimy.
Na ogłoszony przez ks. Morgensterna konkurs na wykonanie figur zgłosiło się kilku chętnych, a proboszcz
uznał Wnęka za najbardziej utalentowanego spośród wszystkich kandydatów
i to jemu powierzył pracę rzeźbiarską.
Ksiądz zabrał Jana do Krakowa i pokazał mu dzieła mistrzów w licznych kościołach ze szczególnym uwzględnieniem Bazyliki Mariackiej.
Artysta-samouk z pomocą kilku innych cieśli na zlecenie
żabieńskiego proboszcza w latach 1855–1869 wykonał z drewna lipowego
łącznie (według różnych oszacowań) od 300 do 500 rzeźbionych i płaskorzeźbionych figur, m.in. do zespołu 52 kapliczek w otoczeniu kościoła w
Odporyszowie. Realistyczne figury, często o wymiarach zbliżonych do
naturalnych, były malowane przez Sowińskiego, który został pomocnikiem
Wnęka. Przedstawiały one sceny z życia Świętej Rodziny oraz Mękę i Zmartwychwstanie Chrystusa. Przeznaczone były do kościoła oraz do kaplic ze stacjami Drogi Krzyżowej i Tajemnicami Różańcowymi.
Według przekazów, twarze wielu rzeźb to sportretowane, bliskie Wnękowi osoby – rodzina, znajomi, ks. Morgenstern.
W kompozycjach przedstawiających życie Świętej Rodziny tam, gdzie pojawia się twarz Matki Bożej, widać zapewne żonę Wnęka, Ludwikę.
Bóg ma oblicze ks. Morgensterna.
Jedna z rzeźb, wyobrażająca proroka Symeona,
ukazuje samego autora.
Artysta przedstawił go jako dojrzałego mężczyznę ubranego w długą,
plastycznie udrapowaną szatę, mającego chudą, pociągłą twarz, wysokie czoło, przenikliwe oczy, długie opadające wąsy i obfitą
brodę.
Do dziś dotrwało ponad 100 drewnianych figur.
Około 90 z nich znajduje
się w Odporyszowie w Muzeum Jana Wnęka przy kościele, a ponadto w
kaplicy św. Małgorzaty zwanej też Ogrójcem oraz w niewielkim akacjowym
lasku (dawnym cmentarzu cholerycznym na Trelówce w kapliczkach Siedmiu
Boleści Matki Bożej.
Po kilka dzieł Jana przechowywanych jest w Muzeum
Etnograficznym w
Krakowie, Muzeum Etnograficznym w Tarnowie, a nawet– w Muzeum
Etnograficznym w Warszawie. Poza tym na odporyszowskim cmentarzu
zachowało się jeszcze około sporo kamiennych rzeźb nagrobnych, autorstwa
Wnęka.
Pamięć o Janie Wnęku jest żywa w lokalnej społeczności. Szkoła Podstawowa w Odporyszowie nosi jego imię, jedna z ulic również. W miejscu prawdopodobnego upadku znajduje się pamiątkowy obelisk, a na cmentarzu wybudowano symboliczny nagrobek, gdyż dokładne miejsce pochówku nie jest dziś znane. Najlepszym upamiętnieniem genialnego samouka jest miejscowe muzeum.
Ja również poczyniłam dwa wiersze, więc jeden z nich przytoczę.
Z Odporyszowa-
ku niebu
Podobny ptakom
szybującym wysoko w podniebne loty
sięgający myślą
serc napełnionych marzeniami
goniący wzrokiem
dmuchawce unoszone wiatrem
śmiałek szalony
co aniołom ptasie skrzydła dodawał
z duszą artysty na różańcowych dróżkach
z lipowym drzewem w ręku
jak Wit Stwosz
przed Maryją na kolanach
zaklęty w świętych rzeźbach
więc Odporyszowska Zwycięska
zaniosła jego duszę do raju
zanim powiew wiatru zmieszanego z zawiścią
strącił Ikara w cierniste głogi.
Rzeźby i płaskorzeźby są niezwykłej urody, powołał je do życia prosty chłop, któremu rodzice kazali się wyuczyć ciesielki, widząc jak od wczesnego dzieciństwa obserwuje przyrodę i struga w drewnie różne figurki.
A tu już kilka zdjęć kapliczek z lasku, który na przełomie maja i czerwca tonie w bieli akacjowych kwiatów i przyciąga miliony owadów słodkim aromatem. Panująca tam cisza, przerywana jedynie odgłosami przyrody, sprawia, że to miejsce jest wymarzone do modlitwy, kontemplacji, czy też zwyczajnej chwili wytchnienia.
Warto zatem odszukać na mapie Odporyszów i zobaczyć piękny kościół z jego cudownym Obrazem i pozostałe obiekty sakralne, a z pobliskiej Studzienki otoczonej lasami, napić się czystej, źródlanej wody, która kiedyś tam się pojawiła by uratować oblężoną przez Szwedów wioskę.
Czas też na zagadkę pośrednio związaną z Wnękiem bo przecież był synem pańszczyźnianego chłopa i pracował na roli.
Koniec lata przywołuje barwne obrazy. Zatem pytam: co to za ściernisko, o barwie czerwono- rudo- złotej? Pierwsza prawidłowa odpowiedź zostanie nagrodzona.
Życzę udanej zabawy i rychłych odwiedzin tych miejsc, które są naszą chlubą.