Sama się zdziwiłam, że tak dawno nic nie publikowałam. Czas płynie zbyt szybko, ale trzeba go chwytać, dopóki można...
Post miał być wspomnieniowy, " z pawimi piórami", ale odkładam ten temat na następny raz, żeby nie wydłużać zbytnio dzisiejszej wiosennej rozmaitości:-) Oczywiście zapraszam niebawem na prezentację kolejnego mojego obrazu.
Tymczasem wiosna próbuje już malować.
Uważam, że każdy kwiat, tak jak każdy człowiek, godzien jest naszej uwagi...
Jeszcze lektura na dziś, bardzo interesująca, z dużym ładunkiem emocjonalnym, warto przeczytać.
Basia jest tak zapracowana, że musi się posilić:-) oto najprostsze ciasto świata:
Ubijasz 4 jajka z 1,5 szkl. cukru, wlewasz i wsypujesz na przemian: 3 szkl. mąki wymieszanej z 3 łyżeczkami proszku do pieczenia, 1 szkl. wody gazowanej, 1 szkl. oleju, ciasto dzielisz na pół, do jednej połowy wsypujesz 1 łyżkę mąki ziemniaczanej, do drugiej połowy 2 łyżki kakao ( ja do tego ciemnego ciasta dodaję zawsze odrobinę sody oczyszczonej), wykładasz na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia, raz łyżkę ciasta białego, raz łyżkę ciemnego. Na wierzch wrzucasz pojedyncze zamrożone borówki, pieczesz 50 min w temp. 180 C i gotowe.
Miłego czasu Wam życzę, niech pozwoli zatrzymać się nad nieśmiałym pięknem wiosny...