Strony

niedziela, 29 listopada 2015

Jeśli ktoś często patrzy na swiatło, jego serce staje się jasne...

Obfity, puchowy śnieg poprzedził bezpośrednio czas Adwentu.
Rozpoczynamy przygotowania do 1050. rocznicy chrztu Polski, więc warto wiedzieć, że obchody Adwentu przywędrowały do Polski w czasach Bolesława Chrobrego za sprawą św. Wojciecha.
Od XIII w. trwa zwyczaj zapalania świec adwentowych tzw. roratek kiedy to przedstawiciele siedmiu polskich stanów przybywali na Msze św. roratnie do kościołów, by z zapaloną świecą wyrazić gotowość oczekiwania na narodziny Dzieciątka.
Z roratami wiąże się też wprowadzenie Godzinek, które niegdyś śpiewały z pamięci wszystkie kobiety, krzątając się o poranku po domostwie.


Wraz z adwentem rozpoczyna się nowy rok kościelny.




Cztery adwentowe świece symbolizują kolejno: pokój, wiarę, miłość (różowy kolor świecy) oraz nadzieję.
Chrzęścił przed laty mróz pod stopami idących jeszcze w porannych ciemnościach, czcicieli roratnich nabożeństw.
U nas to teraz czas szczególny dla małych dzieci przychodzących z namalowanymi przez siebie serduszkami- postanowieniami, które biorą udział w losowaniu figurki Matki Bożej.
Takie dziecko zabiera na jedną dobę figurkę, by wraz z rodziną modlić się do Gwiazdy Zarannej.
A ten Anioł ma wspierać bardzo miłą Dziewczynkę, która boryka się z wieloma chorobami.
Zasuszoną hortensją zakryłam jej imię wypisane na serduszku, które do swojego serca przytula Anioł.
Nie wszystkie dzieci mogą się w tym czasie cieszyć pełnią radości...
A najbardziej boli smutek Dziecka...

piątek, 27 listopada 2015

Siła przetrwania wciąż mnie fascynuje.

Zima delikatnie puka do drzwi. Jej prawo.
Przybywają więc wspomnienia zim, gdy szłam do szkoły lub potem do pracy przez pola pełne zasp, zasypane rowy zrównane miękkim puchem z piaszczystą ziemią, która spała koniecznym dla niej odpoczynkiem. Mróz żartował z termometrem i zmuszał go do pokazania - 25 stopni, sklejał powieki moich oczu, a ja patrzyłam na lśniącą biel z zachwytem dziecka, a później, młodej kobiety...
Zimowe wspomnienia zawitają jeszcze w moje blogowe progi...
Promień słońca
po raz kolejny wpadł przez okno i do mojego serca
też po raz kolejny patrzę
na drugiego człowieka
ze słonecznym zadziwieniem
odkrywając nowe okruchy dobroci
jestem tu
gdzie nikt nie jest sam
skoro okruchy dobroci
wpadają przez otwarte okno
razem z promieniem słońca
jak dobrze że jesteś
właśnie ty i nikt inny
tu i teraz
po to
bym mogła czuwać
w bezpiecznej przystani
naszego człowieczeństwa.

Wówczas nikt nie narzekał, że daleko, że zimno, że buty przemokły...
Byliśmy podobni kwiatom z mojego ogrodu, które chcą przetrwać za wszelką cenę, nawet w mrozie.
Najwidoczniej można pokonać wiele trudności, jeśli się tego bardzo pragnie.
Dla tych, co nie przepadają za urokami zimy, mam ciepłą niespodziankę.
Każdego roku, z moją byłą Uczennicą Kasią ( która pamięta jeszcze srogie zimy) wymieniamy zdjęcia piękna zatrzymanego w kadrze.
Kasia jest od wielu lat pracownikiem naukowym jednej z uczelni w Tajpej na Tajwanie.
Poniższe zdjęcia wykonała w listopadzie i jak pisze, jest tam chłodno, bo temperatura spadła do + 20 stopni. Bajeczna kraina.
Gdyby tak wejść w pole lilii i wdychać ich zapach, brodząc niczym w śniegowych zaspach...
Albo zobaczyć barwę zachodzącego słońca...
Lub zatonąć w delikatnym różu marzeń...
Ciekawe co by na to powiedział Toliboski, a Barbara...?

W kwiatowym nastroju pozostając dziękuję Siostrom zakochanym w kwiatach, czyli Patrycji i Karolinie
http://makeperfectgarden.blogspot.com/
za wielkiej urody kalendarz na nadchodzący rok.
Karolina świetnie fotografuje rośliny,
które Patrycja z wielką pasją uprawia wspólnie z siostrą w ich bajecznym ogrodzie.
Polecam tego bloga wszystkim miłośnikom roślin,
bo jest skarbnicą wiedzy w tym temacie.
Dziękuję Siostrom za kolorowy przedsmak nadchodzącego roku.

A ja już przywołuję maj razem z bzami:-))))
Wiersz dedykuję wszystkim Czytelnikom bloga.
I serdeczności zasyłam- wielbicielka wszystkich pór roku.

niedziela, 22 listopada 2015

Zapraszam na truskawki z własnego ogródka w trzeciej dekadzie listopada.

Truskawkowa jesień...
Powyższe zdjęcie jest dokumentacją czasu zdarzeń!
To prawda, truskawki zerwane wczoraj!

Taka miła osobliwość:-)
A że pogoda dziś nie sprzyja wesołym nastrojom, proponuję kilka " ciepłych" jeszcze ujęć dokonanych podczas wczorajszego wypadu do ogródka, po pietruszkę:-)
No więc: na balkonie wiszą nadal kwiaty
 Piękne róże- pienne, nie myślą o zimowym śnie:-)
Tyle dni minęło
które zdały się być chwilą
kropelką radości
w niezmąconych przestworzach szczęścia
dzięki nim żyję
ciągle z uśmiechem mimo wielu burz
podnoszę z ziemi złote liście
by przyglądać się w pięknie jesieni
unoszącej moje myśli i marzenia
w stronę tych których kocham
bez nich nie byłoby
złota szeleszczącego pod stopami
i słońca zawieszonego na rzęsach
i obłoków spadających 

na moją głowę
z nimi jest wszystko
czego potrzeba by żyć mimo wichrów i burz
z nadzieją
że wystarczy umieć kochać.




Mimo późnej jesieni,
może być pięknie...



Z pięknymi pozdrowieniami
pozostaję...
W ogródku błyszczą mimo braku słońca najdzielniejsze nagietki, chryzantemy, bratki oraz rudbekie.

środa, 18 listopada 2015

Fenomen niezwykłej, prostej Dziewczyny.


Karolina to piękne imię. Dziś jest święto Karoliny.
Ta, o której dziś piszę była nieprzeciętnym Dzieckiem. Od najmłodszych lat ukierunkowana na służbę innym. Cicha, pracowita, uzdolniona, posłuszna. Żyła tylko 16 lat, a zdążyła uczynić tyle dobrego.
Dziś mija 101 lat od dnia Jej bohaterskiej śmierci w obronie dziewczęcej godności.
Przed rosyjskim żołnierzem uciekała leśną drogą ponad trzy kilometry. Liczyła na to, że zgubi go w pobliskich bagnach.
Niestety, była zbyt słaba fizyczne, ale mocna duchem...
Zrozpaczeni rodzice i mieszkańcy Wał Rudy szukali ciała przez dwa tygodnie.
Dziś Jej dom rodzinny odwiedzają tysiące ludzi. Zrobiłam kilka zdjęć telefonem, by pokazać Wam wnętrze chaty z początków XX w.
W takie ubrania odziewały się wiejskie dziewczęta 100 lat temu.



Biegniesz jasną drogą
dotykasz promieni łaski
a my po bezdrożach 
zalęknieni i spłoszeni
zaplątani w labirynt nienawiści

kiedy brakuje tchu 
i pył zasypuje nasze marzenia
iskierką nadziei
oświetlasz nasze bezdroża.



Oba wiersze pisane były kiedyś na konkurs, ale o nim będzie mowa później.



Bądź
kiedy serce zranione nie oczekuje wiosny 
bądź
na przekór tym co nie wierzą w miłość
bądź
pod zamkniętymi drzwiami na schodach bólu
bądź
przed pierwszym promieniem słońca
by otworzyć serce.
Nie dowiedziałam się jeszcze od ilu lat prowadzone są śladami męczeństwa Karoliny,przez Wał-Rudzki las, Drogi Krzyżowe.
Wiem jedno, że od bardzo dawna, co miesiąc gromadzą takie rzesze pielgrzymów, że trudno w to uwierzyć.
Ludzie idą bez względu na pogodę, raz jest upał niemiłosierny, innym razem wicher ogromny, czasami pada, a i śnieg zasypuje szlak...
A oni idą...
Pod tą starą gruszą Karolina uczyła wiejskie dzieci czytania, pisania, rachunków i...dobroci oraz patriotyzmu.
W 1987 r. Jan Paweł II, przyszły ( wówczas) Święty, ogłosił Ją błogosławioną.
Od kilkunastu lat, dyrekcja pobliskiej szkoły organizuje ogólnopolski konkurs plastyczny i poetycki dla dzieci, młodzieży i dorosłych.
W każdej edycji jest ponad 1000 prac.
Konkurs już ruszył, warto się zapoznać z jego regulaminem, jesteście uzdolnione, macie zdolne dzieci, więc może... podaję więc namiary na regulamin http://www.zspwolaradlowska.pl/
A w marcu będzie gala i jak zawsze będzie niezwykła atmosfera.
Serdecznie pozdrawiam. I dokładam zdjęcie z ostatnich godzin...

Nim wyszliśmy z lasu, zapadł zmrok. Blady księżyc próbował oświetlić nierówną drogę.
Sosny gięły się pod siłą wiatru,
a wiekowe dęby trwały niewzruszone.
" Oj w lesie, gdzie olszyny, stoi krzyż Karoliny..." echo niosło słowa pieśni śpiewanej solo przez miejscowego artystę p. T. Kowala.

poniedziałek, 16 listopada 2015

Dalekowzroczność też się czasami przydaje.

Czasami noc bywa czarna
jakby na świecie zabrakło
szafiru i granatu
ciemna i ciężka
przygniata moje marzenia
zatacza koła lęku
i ból rozrzuca ze śmiechem
czarniejsza od czerni
zrodzona z nienawiści
przekonana, że dotrwa do końca świata
a tymczasem
różowa jutrzenka
liliowym uśmiechem skropionym chłodną rosą
przebarwia czerń
w poranne kolory nadziei.

 Jesienne poranki zachwycają barwami.

Niebo płonie przez moment by za chwilę ustąpić miejsca złocistemu słońcu.
Takie widoki zachęcają do malowania. Cóż bardziej na czasie nad jesiennego dęba, który jest dumny ze swego wieku...Obraz olejny, ostatni z namalowanych czeka na uzupełnienie bowiem powstaje z myślą o pewnym konkursie.
 


Wysyłam anioła tęsknoty
posłańca moich myśli
zaglądającego do ludzkich serc
z czerwoną różą w dłoni
i kroplami łez na płatkach
otulających serce





zatopiony w tęsknocie anioł
szybuje ponad dachami świata
które przykrywają wzgórza lęków
i pustynie smutków
dotyka marzeń
otula nasze serca
płatkami róż
zroszonych kroplami rosy
a może łez?


Do czytania potrzebuję założyć okulary, ale Tatry widzę "gołym okiem" na odległość 130 km:-)
Tak, to prawda, kilka dni temu, o zachodzie słońca, widoczność była tak wspaniała, że z południowego okna pokoju na piętrze naszego domu widoczne było pasmo tatrzańskich szczytów.
W linii prostej mamy do Zakopanego ok. 130 km!!!
Mój stary, wysłużony aparat niezbyt poradził sobie z tym zadaniem, ale trochę " zanotował".
Na prawo od lampy ulicznej, na lewo od widocznej kępy drzew nasze piękne góry, które widać było " gołym okiem" znacznie lepiej.
A róża pochyla się nad naszą codziennością nie zważając na listopad!
Dobrego tygodnia Wam życzę.