poniedziałek, 11 marca 2019

Był sobie świerk...poemat o srebrnym świerku.

Rude wiewiórki zwinnie
przemykając wśród srebrnych igieł
myślały, że jest tu od zawsze
turkawki z lubością zapadały się
w czeluściach bezpiecznych przestrzeni
na jego gałęziach płatkami kryształowymi
osiadał miękki śnieg wystawiając serca ku niebu
świerk witał słońce o poranku
i rozmawiał nocą z księżycem i gwiazdami
chronił przed wiatrem i deszczem
otulał spragnionych cienia południową porą
myśleliśmy, że będzie na zawsze
...
padł pod naporem wichury
tak jak jego bliscy padali pod ciężarem życia...
Ale zacznijmy od początku. Był rok 1986. Miałam 25 lat, mój Mąż niewiele więcej, a po podwórku biegał nasz maleńki Synek. Młodszego nie było jeszcze na świecie, a moi Rodzice byli całkiem młodzi. Nawet Babcia nic sobie nie robiła ze swoich 84 lat.
Młoda rodzinka zapragnęła urządzić obejście domu według swojego pomysłu, a częścią owego planu stało się zasadzenie wzdłuż ogrodzenia trzech srebrnych świerków i kilku innych iglaków, które miały chronić mieszkańców domostwa przed tumanami kurzu unoszącego się z piaszczystej, wiejskiej drogi, bo o asfaltowej taka mała, biedna wioska nawet marzyć nie mogła.
Drzewa rosły, razem z nimi rośli nasi dwaj Synowie, wiewiórki i różnego rodzaju ptactwo zasiedlało gałęzie drzew gęsto pokrytych srebrnymi igłami i pięknymi szyszkami.
Ten, o którym mowa, stał nad oczkiem wodnym, dawał cień, stwarzał namiastkę prywatności, szumiał o każdej porze roku, jakby chciał dawać wyraz zrozumienia naszych radości i smutków.
Z czasem stał się członkiem rodziny, patrzył jak nasi Synowie tworzą nowe rodziny, żegnał domowników odchodzących na wieczny spoczynek, witał nowo narodzone dzieci, patrzył na nasze sukcesy i porażki- jak to w życiu bywa.
Tak robił przez 33 lata...do ubiegłej nocy.
Długo opierał się wichrom, zawodził, bronił się, aż w końcu poległ, zabrakło mu sił, a może stwierdził, że wykonał swój życiowy plan. Cały dzień trwało usuwanie przeszkody, choć trzeba przyznać, że zachował się z klasą i nie wyrządził wielu szkód, mimo że nie wyglądało to zbyt dobrze.
Przyroda rządzi się swoimi prawami i od czasu do czasu przypomina ludziom, że wobec jej ustaleń pozostają bezsilni.
Po tych zniszczeniach, ukazały się światu pierwsze, nieśmiałe kwiaty przypominając mi bym Was zaprosiła do kolejnych wspomnień z przedwiośnia, które niebawem na tym blogu się ukażą.
Będę szukać " cyganek", wszak to one wpisywały się w przedwiośnia mojego dzieciństwa.
A tymczasem znalazłam fiołki i stokrotki.
I baziowe drzewka.
Wraz z kaprysami pogody, pokaprysił w datach mój grudnik i kwitnie obficie w marcu, spoglądając na piękną karteczkę, którą otrzymałam od kochającej przedwiośnie Ismeny http://szimena.blogspot.com/
Ismenie dziękuję za tę różę i piękne na jej blogu teksty z przedwiośnia.
A Agnieszce http://mojepodrozeliterackie.blogspot.com/ 
bardzo dziękuję za ciekawą książkę o ulubionym z lat młodości Wieszczu, którego wersów sławiących piękno przyrody, chętnie się wówczas uczyłam na pamięć.
 Do następnego zaczytania o przedwiośniu zapraszam...

70 komentarzy:

  1. Natura bywa nieprzewidywalna. U nas w parku też powyrywało kilka drzew z korzeniami, a i na krakowskich plantach krajobraz był nie za ciekawy. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. 33 lata, jak na świerk, to młode drzewko, ale świerki mają płytki system korzeniowy w połączeniu z ciężką , gęstą koroną, słabo opierają się wichurom. Szkoda go, ja to rozumiem, że można drzewo traktować jak osobę i się do niego przywiązać. Pięknym wierszem upamiętniłaś go Basiu i pewnie ten wiersz znajdzie swoje miejsce wraz ze zdjęciem w jednym z Twoich licznych albumów. Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Tereniu za podpowiedź, tak zrobię, bo zasłużył!

      Usuń
  3. O jak szkoda! Ale dobrze, że nic nikomu się nie stało i nie runął na dom.

    U nas przed domem też rośnie srebrny świerk, choć (chyba) nie ma takiej historii. Kiedys nadwyrężyły go wiatry, ale ponieważ nie złamał się pień, tylko wyglądał, jakby chciał wyrwać się z ziemi z korzeniami, sąsiedzi przywiązali go do innego drzewa i zdołał się "odchwycić".

    Może posadzicie inne drzewo i też będzie Wam bliskie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tych trzech zasadzonych wówczas ostał się jeszcze jeden.

      Usuń
  4. Piękny wiersz! Szkoda go, bo pomijając inne zalety, w jego gałęziach na pewno tętniło życie. Szczęście w nieszczęściu, że nie runął na dom.
    Pozdrawiam Basiu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wraz z nim spadło ogromne gniazdo wiewiórek.

      Usuń
  5. W sumie dobrze że obalił się na drogę a nie na dom... ma klasę;)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kawał historii rodzinnej, to i takie drzewo traktuje się jak przyjaciela i powierzyciela naszych sukcesów i porażek; moje wielkie drzewa legły pod piłą, trzeba było usunąć je pod budowę, wyjechałam wtedy, nie chciałam patrzeć, do dziś serce boli; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Człowiek przywiązuje się do drzew, one mają w sobie coś wyjątkowego.

      Usuń
  7. Piękna opowieść o srebrnym świerku. Wieloletni towarzysz odszedł na zawsze, pozostawiając ślad w Waszej pamięci. Przed naszym domem stoją podobne trzy i za każdym razem, gdy wieje targają nami obawy, czy wytrzymają. Są historią naszego życia, bo zasadzone zostały, gdy rozpoczęła się budowa naszego domu.Świetne zdjęcia Basiu i owocne poszukiwania na przedwiośniu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Biedny świerk...Żal go jak członka rodziny, który odszedł przedwcześnie, który zdawał sie być nieodłączna częścią Waszej rzeczywistości...
    A u nas dzisiaj znowu biała zima! Ech, ten szalony, nieprzewidywalny marzec!
    Pozdrawiam Cię serdecznie, Basiu!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojej, jaka szkoda! To było nie tylko drzewo ale i kawałek historii. Można powiedzieć - zwykłe przemijanie ale i tak ogromnie żal. Dobrze, że zostanie ten piękny wiersz :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Taki potężny świerk :-) tak to pięknie to odpisałaś, że ja pozwoliłam mu odejsc na zawsze... Zrobił już swoje :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Basieńko,w obliczu natury jesteśmy bezbronni. A jednak szkoda świerka - towarzysza rodzinnych wydarzeń. W Twoim wierszu będzie żył wiecznie.
    Ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak w wierszu został...
    Na tyle rzeczy, sprawy nie mamy wpływu
    Witaj Basiu..
    Pozdrawiam
    Twoja książka stoi u mnie na półce:):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę że jestem u Ciebie w wierszach.

      Usuń
  13. Twój świerk Basiu nawet w momencie upadku miał piękne igliwie coś z korzeniami musiało się stać. Przed domem, w którym się urodziłam ciągle stoi świerk, dużo starszy od Twojego, górę ma okopconą, czarną i trochę łysą,bo sąsiad, szewc, nieświadom zagrożenia, palił w kuchni skrawki skór z butaprenem, ale jego dół jest mocny. Przeczytawszy Twój piękny wiersz, inaczej patrzę na ten świerk i na lipę rosnącą przed moim domem.Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korzenie zostały a on się złamał tuż nad ziemią.

      Usuń
  14. Przykry widok… Az trudno uwierzyc ze taka wichura jest mozliwa w Polsce. Tutaj tez, niestety, sie zdarzaja i za kazdym razem sa straty w drzewach.

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj tak wiało ostatnio bardzo mocno, ale szkoda drzewa, mnie zawsze szkoda drzew już taka jestem :-( pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Szkoda, taki piękny świerk, ale jak to w naturze nigdy nie wiadomo,
    co się stanie...

    OdpowiedzUsuń
  17. Skończyła się pewna hostoria. Dobrze , że nie runął na dom . Posadzicie nowego i zacznie się nowa historia . Pozdrawiam serdecznie .

    OdpowiedzUsuń
  18. Całe szczęście ,że nie spadł na dom!
    Ja szukam fiołków,ale u nas na nowo spadł śnieg :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo ciekawa historia... na szczęście nie runął na dom. Kończy się jedna historia, ale to początek wielu kolejnych :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Za wasze uczucia odpłacił się tym, że nie narobił dużych szkód. Ale żal i będzie długo pusto. Jednocześnie będzie to kolejny segment rodzinnej historii. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Szczęście w nieszczęściu, że nie poleciał na dom
    Mój grudnia dopiero ma pąki

    OdpowiedzUsuń
  22. Piękny świerk, aż żal, bo w pewnym sensie był jak członek Waszej rodziny. Odszedł godnie, nie wyrządzając szkód domowi. Pięknie upamiętniłaś do Basiu w wierszu. Pozdrawiam serdecznie.:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Szczęście Basiu, że nie uszkodził wam domu. Ale i tak szkoda drzewa. Cudowny wiersz !
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ładny wiersz i piękne drzewo, szkoda że nie wytrzymało naporu wichury, może dlatego że było największe i samo przyjęło na siebie nawałnicę? Skoro musiało upaść, wybrało odpowiednią stronę.
    U mojej babci rósł taki orzech,mój tato go sadził.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W każdej rodzinie jest takie szczególne drzewo.

      Usuń
  25. Serce pęka. Takie drzewo to jak członek rodziny. Nie mogę patrzeć jak Teść (skąd inąd) kochany wycina teraz topole, które urosły do nieba, a sam sadził na gołej ziemi małe gałązki, ech. Tyle, że teraz są zagrożeniem dla okolicznych domów w burze i wichury. A dziś rano siadam sobie do kawki i spojrzałam jak zwykle na wróbelki w karmiku, które zawsze rano świergotały, a tu nie ma ptaszków, nie ma drzewa!!! Drzewo stało tyle lat!! Wycinają bo łamią się ze starości od silnych wiatrów. Myślałam,ze to zostanie, a okazało się,że wycieli na końcu bo było ogromne. Gdybym miała łzy, to na pewno by popłynęły. Doskonale Cię rozumiem Basiu, och, smutno bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ptaki wiele tracą bo to przecież ich dom.

      Usuń
    2. Ptaszki już przylatują na jedzenie i skaczą po balustradzie, uff :-)

      Usuń
  26. Szkoda drzewa , ale jak padł to lepiej szybciej niż później.
    Kryystyna
    Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła
    krystyna
    zpraszam do mojej strony
    http://krystynaczarnecka.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje obrazy są bardzo piękne. Dziękuję za odwiedziny.

      Usuń
  27. Szkoda świerka, ale za to piękne przedwiosenne kwiatuszki znalazłaś.

    OdpowiedzUsuń
  28. Oj, szkoda świerka. Widać przyszedł na niego czas i to była ta konkretna wichura co go pokonała.

    OdpowiedzUsuń
  29. Basiu, faktycznie ten świerk, to jak członek rodziny.
    Na południu, w naszym mieście szalejące wichury wyrządziły wiele szkód.
    Na naszym balkonie przewróciła się szafka, w której przechowywałam trochę słoików i doniczki. Wszystko zniszczone, łącznie z szafką...
    Piękny poemat... Dobrze, że nikomu nic się nie stało...
    Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  30. Witaj niedzielnym porankiem
    I znowu przez tydzień nie wędrowałam po wirtualnym świecie. Czekałam na przyjście pierwszych trwałych zwiastunów wiosny. Chciałam razem z Tobą cieszyć się zbliżającym się ciepłem, świeżością zieleni i paletą barw Ale niestety… Te pierwsze wiosenne dni sprzed tygodnia minęły i na prawdziwą Wiosnę musimy jeszcze poczekać. Zapowiadają, że dzisiaj ma zawitać, ale czy na pewno przyjdzie i zostanie z nami do czerwca?
    A to Twoje zdjęcie świerka przywiało wspomnienia. Od zawsze (znacznie dłużej niż Twój- chociaż te 33 lata są symboliczne) za płotem mojego ogrodu rosła para przytulających się świerków. Niestety kilka lat temu jeden z nich usechł i teraz pozostał jeden. Jak dzisiaj patrzę na niego, to jeszcze robi mi się smutno na duszy. Zawsze myślałam, że te drzewa kiedyś będą razem szumieć i snuć opowieści o mnie i mojej rodzinie kolejnym pokoleniom.
    Ale koniec z tymi smuteczkami.
    Na szczęście rano jest już jasno, a pomimo wiejącego czasem chłodnego wiatru w powietrzu można już poczuć zapach zbliżającej się Wiosny. O tym przypominają mi też ćwierkające coraz głośniej ptaki.
    Mam jednak nadzieję, że forsycje, które wypuściły pąki szybko się zażółcą się wraz zieleniejącymi drzewami. Zieleń i żółty... Dla mnie podstawowe kolory Pani Wiosny.
    Dziękuje za piękną kompozycję dla mojej kartki. U mnie kwiat wypuścił tylko parę kwiatów, ale w adwencie był nimi obsypany.
    Życzę Ci pękających pachnących pąków kwiatów, słońca, które grzeje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ptaki śpiewają pięknie ale kolory nie mogą się przebić.

      Usuń
  31. Przyglądam się ostatnio drzewom wśród tych wichur wszelkich...one są niesamowite, wydają się niepokonane...Ale mają prawo być zmęczone...nie zawsze wiekiem, ale wszystkim co w około i nie tylko wichurami...
    Szkoda waszego domownika - ogrodnika - przeddomownika:)
    U teściów była ogromna jabłoń stara i wielka, wyższa od stodoły i taki wiatr właśnie ją wykończył...trzeba było wyciąć i za każdym razem kiedy przechodzę tam gdzie już jej nie ma wspominam chwilę, sytuacje, momenty, które przy niej u z nią się odbywały:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Szkoda drzewa, tym bardziej, że człowiek traktuje je bardzo sentymentalnie. Ja musiałam wyciąć 2 ogromne świerki, sadziła je jeszcze moja babcia, której już dawno z nami nie ma. Świerki miały około 50 lat. Panowie wycinali, a ja stałam w oknie i ryczałam :((( Niestety były zagrożeniem przy obecnych wichurach i trzeba było podjąć stosowne kroki.
    Cudne wiosenne zwiastuny, uwielbiam te drobne, pachnące fiołeczki.
    Pozdrawiam ciepło, Agness<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym roku jest mało fiołków a w ubiegłym były ich całe pola.

      Usuń
  33. Wielka strata, serce boli i łza się w oku kręci od patrzenia na powalone drzewo!
    Ja mam dwa olbrzymie świerki, to centrum życia i schronienia moich skrzydlatych ! Żal by było stracić miejsce do ptasich obserwacji !
    Basiu, pozdrawiam wiosennie :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Dla Ciebie takie stare drzewa są wyjątkowo cenne.

    OdpowiedzUsuń
  35. Jak miło znowu być u Ciebie z wizytą. Wiersz prześliczny aż łezka zakręciła się w moim oku na widok zniszczonego świerka. Zawsze bolę nad każdym zniszczonym drzewem.
    Po dzisiejszej wizycie u lekarza mam przyzwolenie na chwile przy komputerze. Niestety do 2 kwietnia kolejna seria zastrzyków.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że wracasz do zdrowia, niech ono poprawia się z każdą chwilą .

      Usuń
  36. U mnie też wichry i huragany pozbawiły tchnienia dwa drzewa, nie potrafiły wyjść zwycięsko z tej nierównej walki. Plus chociaż taki, że Twój świerk legł, przewracając się w kierunku odwrotnym niż dom, bo w przeciwnym razie mogłoby być wielkie nieszczęście. Cóż... wobec przyrody jesteśmy niestety bezsilni, to ona rządzi nami w ostatecznym rozrachunku, nie ludzie nią. Pozdrawiam wiosennie! :)

    OdpowiedzUsuń
  37. U nas wichury na szczęście nic nie zwojowały ale w sąsiedniej wsi dachy straciło pięć rodzin. Szkoda mi takiego pięknego drzewa,które miałaś w ogrodzie..

    OdpowiedzUsuń