środa, 20 lutego 2019

A może porozmawiamy o nieszkodliwych dziwactwach?

Lubię przyglądać się ludziom...Gdy byłam znacznie młodsza, niektóre zachowania innych, bardzo mnie irytowały. Dziś, część z nich zaliczyłabym do nieszkodliwych dziwactw:-)
Cóż takiego zatem kryje się pod tą nazwą? Każdy ma inny system segregowania takich " niecodzienności". Bo jak inaczej nazwać pewną przypadłość, która sprawia, że smażonego karpia, w pysznej panierce mogłabym zajadać nawet w lipcowe upały?
I nie ma to nic wspólnego z genami, choć prawdę mówiąc moja babcia Józia przed blisko stu laty poszukiwała w pewne upalne południe solonego śledzia z beczki, ale jej " smakowy wyskok" usprawiedliwiał odmienny stan.
A ja karpia przygarniam bez takich okoliczności.
Jeśli już mowa o ciążowych smakach, to owszem, zjadałam prosto z drzewa ledwie zawiązane jabłka i śliwy, ale to były tylko dwa krótkie etapy w życiu. A karp, to karp:-) Zawsze jest smaczny...
Nałogowego czytania do dziwactw nie zaliczam, choć znam osoby, które tak o czytaniu myślą...
Jest okazja, więc polecam rzecz bardzo ciekawą.
Mała dziewczynka Róża, niemowa w dzieciństwie, zostaje w dorosłym życiu malarką, świetną portrecistką, ale jak na XIX- wieczną artystkę przystało, boryka się z wieloma nieszczęściami i trudnościami, jedynie malarstwo ją motywuje i zachowuje przy życiu.
Jej tajemnicze życie znalazło ciąg dalszy w XXI w, bo jej portrety intrygują współczesnych.
Polecam wartką akcję idącą dwutorowo, nie tylko tym, którzy malują:-)
A jeśli o obrazach mowa, to kolejną chatkę prezentuję- takie było zamówienie.
Miłości do kwiatów też do dziwactw nie zaliczę, bo jakże się nie zachwycić taką azalią?
Tym pięknym zdjęciem dziękuję Wam wszystkim za ogrom serdecznych życzeń urodzinowych, niech się spełnią...
Bardzo jestem ciekawa Waszych " dziwactw", będę wdzięczna, jeśli tymi nieszkodliwymi podzielicie się w komentarzach pod tym postem. A może będzie jakaś nagroda dla jakiegoś " dziwaka".
Teraz mi się przypomniała " Kaczka dziwaczka":-)
Nawet księżyc zachowywał się dziwnie w ostatnich dniach i był tak olbrzymi, że pozwolił się sfotografować komórką:-)
I tym stwierdzeniem kończę posta pozdrawiając Was wcale "nie- dziwnie"!

97 komentarzy:

  1. No, chyba każdy z nas ma swoje dziwactwa. Moim największym dziwactwem jest chyba komplikowanie rzeczy prostych i ponoć mam do tego talent. Znalazłoby się jeszcze kilka ale nie przystoi o nich pisać tak publicznie :))) I u nas wczoraj był taki księżyc, w dodatku był prawie czerwony - piękny widok.
    Serdeczności Basieńko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak wszyscy hihi. Ja jestem dziwna hihi... Piękny obraz:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, Basiu ja również lubię karpie, i niekoniecznie tylko w Boże Narodzenie.Wubiegłym tygodniu też go zrobiłam w panierce i ze smakiem wraz z mężęm zjedliśmy.
    Jeśli chodzi o dziwactwa , to pewnie je każdy ma, mniejsze czy większe. Moim dziwactwem jest chyba to, (jak twierdzą domowi obserwatorzy), że nie umię odpoczywać biernie, wszystko robię szybko, i o dziwo nic nie jest zrobione byle jak, ale dośc dokładnie. No cóż, tak już mam i szkoda mi czasu. Już wszystkim zapowiedziałam, że ja tak szybko się na tamten świat nie wybieram (ha, ha, ha), bo mam tyle jeszcze do zrobienia.
    Basiu, Twój kolejny obraz pięknie oddaje urok chatki w ogrodzie i miłość do natury. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mamy dużo wspólnego, bo ja też szybko, bez odpoczynku biernego, zawsze mam mnóstwo do zrobienia, no i ten karp- miło mi Elu, że tyle nas łączy:-)

      Usuń
  4. Basiu, kazdy ma jakies swoje dziwactwa wazne ze tak jak piszesz sa one nieszkodliwe. Czytalam te ksiazki z wielka przyjemnoscia:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Droga Basiu, a kto nie ma dziwactw? Jeśli nikogo nie krzywdzą, to mamy prawo je mieć.:)
    Mam sporo:
    Na przykład, kiedy mam trochę czasu, wyrzucam ubrania z szafy na kanapę i układam je powtórnie, zastanawiając się, które na przykład spakowałabym na wakacje...
    Lub o każdej porze roku, nasz "zielony pokój" ma inny wystrój, dopasowany odpowiednie dodatkami i w odpowiedniej kolorystyce. Moje koleżanki mówią: Że Ci się chce...
    Ach sporo mam tych dziwactw...
    Pozdrawiam Cię cieplutko!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pokojowe dziwactwo bardzo mi się spodobało!
      Ubrania wiecznie układam, a zaraz potem znaleźć nie mogę:-)

      Usuń
  6. Basiu, a kto ich nie ma? kilkoma się podzielę.....wodę,soki piję tylko w szklance, literatce- to "coś " ma być cienkie nie może to być kubeczek, nie postawię buta na stole, bochenka chleba nie położę odwrotnie,ogórki wysiewam zawsze w poniedziałek.....w mieszkaniu wystrój dobieram do pory roku, dość już bo jest tego sporo........pozdrawiam Dusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dusiu, ogórki poniedziałkowe mi się podobają:-)

      Usuń
  7. Większość z tych rzeczy o których piszesz, lub komentują Twoje znajome, dla mnie jest rzeczą normalną. Mając męża wędkarza, ryby w tym karpia jadamy bardzo często, dziwna sprawa, bo na Wigilię zawsze musimy kupić :)Bierny odpoczynek, to niemożliwe, zawsze musi być coś w łapkach :) Bardzo często " jak mnie najdzie " to przestawiam meble w różnych pomieszczeniach, zbyt długo nie mogą stać w jednym miejscu :) Najlepsze na koniec. Chyba wiesz ( ? ) , że zawodowo maluję figurki ( zabawki ) drewniane, w trakcie pracy muszą stać idealnie równo, jak któryś " wyjrzy " z szeregu zaraz jest przestawiony. Nie raz zdarzyło mi się, że przewracały się jak domino, bo chcąc przesunąć coś odrobinkę, wywoływałam ten efekt. Ogólnie zawsze i wszystko ustawiam idealnie w rządkach i kolumnach, nie tylko malowanie :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uporządkowana zbytnio nie jestem, ale jak mi ktoś nie dosunie poprawnie firanki to mnie drażni!!!

      Usuń
  8. Nie cierpię całkiem białego papieru toaletowego...hahahahah...nejlepiej kolorowy albo we wzorki! i co, rozśmieszyłam?:-) Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  9. To zdjęcie księżyca - rewelacyjne. Ponoć znowu taki wielki będzie dopiero w przyszłym roku.
    Myslę, że z wiekiem mamy szansę nabrać tolerancyjności dla takich nieszkodliwych "dziwactw" - choć to co opisałaś to chyba nie jest żadne dziwactwo...
    Ja mam tak, że nieraz zdarza mi się czytać kilka książek naraz. Jedna leży przy łóżku, inna w salonie... I nie znoszę picia herbaty w szklance (w domu w ogóle nie używam szklanek do herbaty, tylko czasem jedną do mierzenia ilości mąki) - na co dzień kubek (byle nie za gruby) albo najlepiej filiżanka. ;) I trzecia rzecz: należę do osób, które lubią patrzeć na to, co im się podoba - stąd u nas stoi i wisi wiele starszych i nowszych zdjęć i rozmaitych pamiątkowych przedmiotów. Niestety wymagają odkurzania, ale bez nich dom wydawałby mi sie pusty. Zatem minimalizm w urządzaniu wnętrz nie dla mnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I w tych pamiątkach jesteśmy podobne, siadam i patrzę na ścianę wypełnioną zdjęciami, na aniołki na pólkach, szydełkowe serwetki, obrazy...a czasami ścieram kurze:-)

      Usuń
  10. A ja lubię kolorowe rajstopy do stroju dobrane, kawę piję w różnych filiżankach od pory dnia zależnych, z podwiniętymi nogami na fotelu siadam, lubię ciszę wokół siebie, kanapki na małe kawałki kroję i do śniadania nie siądę zanim kuchni nie posprzątam. Ot takie nieszkodliwe dziwactwa. Domek o Zalipiu mi przypomniał a księżycowe zdjęcie zauroczyło. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolorowe rajstopy bardzo mi się pidobają. Kiedyś miałam nawet żółte 😂

      Usuń
  11. Basiu kolejna piękna chatka i zapachniało wiosną.
    Co do dziwactw, cóż jestem wielowątkowa do bólu,równocześnie mam zaczętych klika prac,równocześnie czytam dwie trzy książki,dobierając je tak by były w różnym klimacie,kawę pijam tylko w swoim kubku,oczywiście z czarnym kotem,jak jestem gdzieś i piję kawę to nie bardzo mi smakuje.
    Kupuję sukienki na tzw " zaś " ,wiszą w szafie, a ja biegam w spodniach :D
    Uzbierało by się jeszcze więcej,ale zostawiam miejsce dla innych.
    Serdeczności ślę Basieńko.

    OdpowiedzUsuń
  12. Basiu, pachnie mi ten karp ale poczekam na piatek.Mam dziwactwa zwiazane z hobby.Moge godzinami ogladac w sklepach tkaniny, dotykac a nawet wachac i marzyc, co ja bym z nich uszyla.Moge w sklepach z butami i z torebkami spedzic pol dnia, i nie obchodza mnie miny niezadowolonych ekspedientek , ze nic nie kupuje tylko dotykam, badz przymierzam.Ksiazki, ktore pokazujesz mam, przeczytalam je juz ponownie i zapewne znow do nich kiedys wroce.Pozdrawiam milo.)

    OdpowiedzUsuń
  13. nie wiem czy to można nazwać dziwactwem ale zawsze mam zaczęte kilka robótek drutowo- szydełkowych,a palenie w piecu co to cały rytuał, musze mieć wszystko poukładane w piecu wg kolejności, prawie pod linijkę :)
    pozdrawiam Basiu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja często palę w piecu ale byle szybko coś tam nawrzucam byle się paliło 😊

      Usuń
  14. W odmiennym stanie miałam dziwactwa i natręctwa. Podobał mi się zapach pasty do butów. Tort z kremem zagryzałam ogórkiem kiszonym.

    OdpowiedzUsuń
  15. Basiu karpia nie jadam,choć Twój wygląda apetycznie :)
    Co do dziwactw to trochę tego jest,np:
    Zawsze muszę mieć czyste buty,po pracy zwłaszcza teraz o tej porze roku,biore ścierkę wiadro z wodą i moję buty wszystkich domowników,potem osuszam,wycieram podłogę w przedpokoju,układam ładnie buciki w rządku i wtedy mogę zająć się czymś innym :) to takie jedno z moich dziwactw,choć nie wiem,ja po prostu lubię mieć porzadek :)
    Serdeczności przesyłam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten domek, gdyby nie te drzwi z lewej strony i nie te kwiaty na ścianach, byłby taki jak miała moja babcia.Nawet studnia przed domem była, tylko z czasem zamieniono na pompę.
    Lubię wszelkie ryby, karpia też bez względu na porę roku, najlepiej pokrojonego w dzwonko wymoczonego w soku z cytryny i usmażonego :) Co do moich dziwact to: Nie jadam mięsa w piątek(według niektórych to dziwactwo),muszę omijać sklepy z książkami, jeśli wejdę to zapominam o całym świecie.Na spacerze w lesie dotykam drzew,choć jedno muszę objąć i najlepiej brzozę.Kocham koty,ale mam tylko jednego. Barszcz biały gotuję z ziemniakami, według mojego teścia to dopiero dziwactwo jest:) Mam zawsze kilka różnych prac ręcznych w tym samy czasie rozpoczętych. Mój mąż mówi,że ciagle mnie się bałagan trzyma. Ja twierdzę, że to nieład artystyczny jest i zawsze wiem gdzie co mam :) Oglądam się na ulicy za osobami jeśli mają coś co mi się podoba(ubranie)buty ani torebki mnie nie ruszają. Raz szłam chyba z kwadrans za jedną dziewczyną i liczyłam słupki we wzorze na jej swetrze. Chyba już do leczenia się nadaję :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W mojej rodzinie nie jada się mięsa w piątki ze względów religijnych. Barszcz biały z ziemniakami przyrządzała babcia śle była to jedyna potrawa, której nigdy nie polubiłam.

      Usuń
  17. Na sam widok zdjęcia tego karpia dostałam ślinotoku.

    OdpowiedzUsuń
  18. W pelni podzielam karpiowe dziwactwo. To ryba kojarzaca sie z Wigilia, ale bardzo ja lubie i nie ograniczam sie do Swiat aby ja konsumowac.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja tam myślę że każdy z nas ma jakieś dziwactwa... sama nie wypiję kawy ze szklanki. No chyba że z takiej termicznej, designerskiej;))))
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Dla moich rówieśników zawsze byłam dziwna, bo lubiłam matematykę...

    OdpowiedzUsuń
  21. Dziwactwa dla innych dla nas mogą być normą...najważniejsze jak wspomniały dziewczyny nikomu nie szkodzić...moim dziwactwem jest... ciekawość świata, lubię poznawać nowe miejsca i nowych ludzi i pomimo upływu lat lubię być w ruchu, nie znoszę monotonii i koloru czarnego, dla mnie świat powinien być pomalowany na zielono:)

    OdpowiedzUsuń
  22. czy ja mam dziwactwa?pewnie tak,jak mówią mi bliscy cała jestem dziwna....ale taką siebie lubię

    OdpowiedzUsuń
  23. Pewnie uznałabyś to za dziwactwo, że nie lubię ryb, a najgorsza pokuta , to śledź w śmietanie. Nie zjem dobrowolnie! Dla wielu osób moim największym dziwactwem jest zbieranie lalek. Cóż każdy ma jakieś. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Mama nie lubiła ryb i w Wigilię przeżywała katusze.
      A zbieranie lalek to taka sama pasja jak zbieranie innych przedmiotów, równie dobra.

      Usuń
  24. Oj, ja to mam mnóstwo dziwactw, Basieńko. Jestem uzależniona od słodyczy i mogłabym je jeść o każdej porze dnia i nocy. Nigdy nie noszę spodni i nie mam w szafie ani jednej pary. Nie lubię pisać czarnym długopisem, preferuję wyłącznie niebieski. Przy śniadaniu lubię rozwiązywać krzyżówki. Czytam nawet w toalecie (dlatego mam tam zamontowaną mocną żarówkę). Może tyle wystarczy:)
    I mam nadzieję, że bardzo nie podpadnę, jeśli wyznam, że nie lubię karpia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz być spokojna Małgosiu, szanuję wolność u ludzi:-)))A słodycze nas łączą:-)
      W spodniach czasami chodzę, ale nie kocham ich miłością szaloną:-)

      Usuń
  25. Bardzo ładne i smakowite te Twoje dziwactwa :) Sama nie wiem, czy jakieś mam, bo jestem bardzo ciekawska nowych rzeczy. No chyba, że dziwactwem można nazwać szaloną miłość do kwiatów. Nie mam już miejsca na parapetach, ale kiedy widzę w sklepie storczyka, to ciężko jest mi się powstrzymać przed zakupem. A może to tylko moja uparta natura. Muszę wreszcie opanować sztukę mega hodowli tych roślin i doprowadzić to tego, żeby kwitły, jak w katalogu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam storczyki Bożenko, ale trochę mnie ostatnio mniej lubią. Wejdź proszę na bloga kasia1821, zobaczysz jakie tam kwitną kwiaty, to blog o kwitnących cudach natury, warto tam bywać.

      Usuń
  26. Człowiek bez swoich dziwactw byłby nudny i jakby wycięty z szablonu. Jak manekin a nie człowiek. Człowieczeństwo to nasze słabości, to nasze dziwactwa a nawet fobie i obsesje.To to, czym możemy i chcemy sie pochwalic, ale takze i to, co nas zawstydza i wolelibyśmy to ukryć.
    Próbuję sobie uświadomic jakie mam dziwactwa i w tej chwili przychodzi mi do głowy tylko jedno - nie cierpię, kiedy krzesła przy kuchennym stole są wsunięte pod stół. Zawsze je odsuwam. Wręcz odruchowo. Pytam Cezarego a on uswiadamia mi, że nie lubię jeśc odgrzewanych, dwudniowych zup (a zawsze nagotuję wielki gar i przecież trzeba to zjesć, żeby się nie zmarnowało!:-)
    Pozdrawiam serdecznie, Basiu!:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupy mogę odgrzewać, ale ziemniaki z poprzedniego dnia mi nie smakują:-)

      Usuń
  27. Karpia uwielbiam o każdej porze roku ,więc łączę się z Tobą tym "dziwactwem":)))
    Moim natomiast jest konieczność wypicia filiżanki kawy i zjedzenie ciasteczka o godz 11.00:)jak z jakichś powodów nie daję rady jestem nieszczęśliwa,zła,wręcz zołzowata:))))no i jeszcze,książki czytam tylko w łóżku:)chociaż to podobno niehigieniczne :)ale nigdzie indziej czytanie mi po prostu nie idzie,a zważywszy ile książek czytam wychodzi,że dużo czasu spędzam w łóżku:)))a to wcale nieprawda:))))po prostu czytam szybko:)pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jeszcze się łączymy Bożenko tym czytaniem w łóżku:-)

      Usuń
  28. Każdy ma z nas jakieś dziwactwa. Przed wyjściem z domu zawsze sprawdzam czy nie zostawiłam czajnika na gazie czy wszystko powyłączałam, sprawdzam czy mam telefon, portfel, to są już trochę małe natręctwa :)). Co do karpia to nie za bardzo za nim przepadam, głownie z powodu dużej ilości ości.
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja koleżanka z pracy robi zdjęcia by nie wracać po kilka razy gdy ją ogarnie niepewność!

      Usuń
  29. Karpia uwielbiam o każdej porze roku:) Myślałam o swoich dziwactwach. Jest ich kilka. Mianowicie nie usnę jak nie włożę stoperów do uszu. U mnie jest bardzo cicho, przecież mieszkam na wsi, a mimo wszystko stopery muszą być! Jeszcze przesadzanie drzew, jeśli nie zdążą być już duże, to kilka razy szukam im dobrego miejsca. Każde wybrane jest dobre, ale może to następne będzie lepsze? Tak też "chodziły" róże. Magnolia, póki nie zmężniała przesadzana była cztery razy:) Teraz, po raz trzeci będzie przesadzona morwa:) Wymaga stałej pracy i cierpliwości to moje dziwactwo:)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te stopery byłyby konieczne w miejskim bloku:-)

      Usuń
  30. No to jest nas wiele. Moi bliscy i znajomi wiedzą o tym, że najsmaczniejszą potrawą świata dla mnie jest smażony karp. Jak tylko jestem na zakupach w pobliskim mieście (bo tylko tam mogę kupić świeżego) zawsze wracam z karpiem. To już rytuał. Inne dziwactwa? jest ich kilka. Zawsze robię kilka rzeczy na szydełku lub drutach równocześnie, bo inaczej mnie nudzą. Nigdy nie siedzę bezczynnie, bo muszę zająć ręce lub umysł i wiele innych. Domek uroczy i ten księżyc...Pozdrawiam:):):)

    OdpowiedzUsuń
  31. My też mamy swoje dziwactwa. A czy jest ktoś kto ich nie ma?
    Grunt to by nie szkodziły ani nam ani pozostałym :)

    A domek przecudnie malowany.

    OdpowiedzUsuń
  32. Co dla jednych jest dziwactwe dla drugich normalnością 😍😍😍😍
    A masz rację , karp jest pyszny przez cały rok. Mam to szczęście, że go bardzo lubimy i na dodatek mieszkamy blisko , gdzie możemy je kupić prosto zestawu.

    OdpowiedzUsuń
  33. Witaj Basiu
    Jak zawsze dziękuję, za dobre słowo, które u mnie zostawiłaś. Słodycze też lubię, niestety z czekolady i glutenu musiałam zrezygnować. Niestety większość pyszności posiada te składniki.
    Oczywiście warto zawsze być sobą i taka staram się być, ale jednak są chwile, kiedy trzeba założyć maskę. Gdybym tego nie robiła, to zraziłabym do siebie wszystkich, których kocham, lubię. A zmieniać się nie mam zamiaru i to właśnie ze względu na moje moje dziwactwa, które lubię, a których inni pewnie nie.
    Karpia jadam. Jednak ani go nie lubię, ani nie zachwycam się. Książki i kwiaty - bez nich podobnie jak Tobie byłoby mi trudno. Ale to nie są dziwactwa przecież.
    Dziwactwem wg innych jest to, że:
    - muszę mieć gorącą herbatę i zupę ( a jak to jest kapuśniak, to mój dla innych jest zdecydowanie za kwaśny)
    - lubię wstawać przed świtem i zachwycać się ciszą dookoła
    - nigdy się sama z sobą nie nudzę
    - na wakacje jeżdżę w to samo miejsce
    - tak jak ostatnio pisałam nie jadam czekolady....
    Mogłabym wymieniać jeszcze więcej, ale....
    Za propozycję z aniołem dziękuję. Czy jednak nie będzie to dla Ciebie kłopot? Muszę jednak powiedzieć, że moja gromadka chętnie przyjmie kolejnego, może wiosenno-zielonego towarzysza.
    Przez ten pospiech, brak czasu dopadło mnie zmęczenie i nie mogę sobie z nim poradzić. Mam nadzieję, że Twoje dni biegną spokojniejszym tempem i masz więcej czasu dla siebie.
    Śnij wiosenny wiatr i krokusy na zielonej górskiej polanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet w największe upały zupa, kawa i herbata musi być mocno gorąca.

      Usuń
    2. Przypomniałaś mi o kolejnym "dziwactwie" - nie pijam kawy z wyboru

      Usuń
  34. Karpik palce lizać !! Swoje dziwactwa mogłabym wymieniać długo...chyba najbardziej dziwne wynikają z posji do fotografowania. Kiedyś żeby sfotografować piękną ćmę położyłam się na trawie a moi sąsiedzi do dzisiaj wspominają to wydarzenie...! Niektóre moje dziwactwa pojawiły się w dojrzałym wieku a z innych wyrosłam. Jednym słowem to temat rzeka ale przeczytałam komentarze i widzę że jestem w zaszczytnym gronie :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla fotografii jestem w stanie wiele uczynić:-)np wybiec w pantoflach w mroźny dzień, bo słońce cudnie wschodzi.

      Usuń
  35. Każdy posiada swoje dziwactwa, ale to właśnie dzięki nim człowiek jest wyjątkowy :)
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  36. Przeczytałam wszystkie komentarze i przy niektórych uświadomiłam sobie, że też mam dziwactwa. Chociaż nigdy tego tak do tej pory nie nazwałam. Ale są , to i dobrze, bo moje. Poranną kawę pijemy z mężem ciągle w tych samych filiżankach. Ale herbatę dla siebie, w ciągu dnia robię co jakiś czas w innym kubku. A że mam ich sporo to mam w czym wybierać. Lubię je oglądać w sklepie ale powstrzymuję się przed zakupem nowego - bo gdzie go postawię! Jestem niezadowolona gdy na wieczór nie mam zajęcia dla rąk. Bo jak można gapić się w telewizor i bezczynnie siedzieć. Jak nie mam nic na drutach albo przyszywania zapięć do broszek to i prasowanie jest dobre. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie mieszkamy blisko siebie, bo bym chętnie prasowanie podrzucała:-)

      Usuń
  37. hehe, Wiesz Basiu, wygląda na to że moim dziwactwem jest teraz zdrowo się odżywiać, ćwiczyć tai chi i medytować, hehe. Pewnie jak ta malarka, pozbawiona pewnych umiejętności, stała się genialna w malowaniu. Ja nie mogąc normalnie żyć między ludźmi bo wszystko boli, mogę się oddać innym zdolnościom, hehe Uściski serdeczne :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne, żeby te dobre zajęcia umieć znaleźć dla każdego.

      Usuń
  38. Wolę nie wspominać o swoich dziwactwach. Mam ich sporo.
    A co do karpia. Nie jem ryb słodkowodnych a na Wigilię (dla siebie) zawsze kupuję dorsza.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  39. Prześliczna chatka! :) Też jestem nałogowym czytaczem, lubię książki. A co do moich dziwactw to zbieram lalki. Niektórzy uważają, że to jest dziwactwo. :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Jednego Twojego dziwactwa nie podzielam, miłości do karpia. Nie lubię jego smaku. Moje największe dziwactwo, to zbiór dzwoneczków z miejsc w których byłam :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Bardzo ładna chatka i wszystko jest urocze.
    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Byłam pewna, że pisałam u Ciebie Basiu komentarz, przychodzę zobaczyć odpowiedź... a tu komentarza brak :))) Straszna gapa ze mnie, musiałam napisać i jakimś cudem nie wysłać :D
    W takim razie napiszę tylko, że i ja kocham obserwować ludzi, a karpia uwielbiam o każdej porze roku :D A do karpia lubię chrupać soczystą rzodkiewkę :)))
    Ściskam serdecznie, Agness <3

    OdpowiedzUsuń
  43. Kochana każdy ma swoje. Mniejsze lub większe :-) ja nie lubię karpia ale kocham kwiaty i książki :-)

    OdpowiedzUsuń
  44. I dlatego świat jest taki piękny, dziwactwa go po prostu upiększają. Sama mam kilka i właśnie czytam książkę o Róży.Świat be z pasji i książek byłby nudny, wiec niech tak pozostanie 😊
    Pozdrawiam Alina

    OdpowiedzUsuń
  45. Śliczny obrazek Basiu. Ja też bardzo lubię ryby,chociaż częściej wybieram łososia lub pstrąga. Będąc w ciąży śledzia przegryzałam landrynką. Do swoich dziwactw mogę zaliczyć to, że nie znoszę zapachu jabłek. Mogę je nawet jeść, ale bez obierania. Obrane jabłko lub pozostawiona skórka przyprawia mnie o mdłości, ból głowy itp. Często płyny do mycia szyb lub szampony do włosów mają ten zapach i wtedy mam problem, łącznie z duszeniem się.Drugim dziwactwem jest to, że to lubię prać, obojętne, ręcznie, w pralce wirnikowej, czy w automacie. Nawet po cesarce sama prałam pieluchy, a mąż żalił się,że nie daję mu szansy po przyjściu z pracy. Za to prasowanie tak nie cierpię, że wolałam uszyć nowe spodnie, niż uprasować uprane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonko, te spodnie pobiły wszystko:-)))

      Usuń
    2. Cieszę się Basiu, że Ci poprawiłam humor. Dodam tylko, że łatwiej mi było zaprasować kanty w spodniach, które jeszcze nie były zszyte w kroku.

      Usuń
  46. Ah, to moim dziwactwem jest, że ja wcale karpia nie lubię! Zeszłej Wigilii nawet nie spróbowałam:)

    OdpowiedzUsuń