sobota, 31 marca 2018

"Raduj się, ziemio, opromieniona tak niezmiernym blaskiem..."


Odeszły straże, została biała chusta i biało- czerwone kwiaty...
Chrystus Zmartwychwstał, a z pustego Grobu wychodzi Miłość mocniejsza niż śmierć.
Kolejny raz dane mi było przeżyć Triduum Paschalne. Im jestem starsza, tym bardziej rozumiem tajemnicę Wielkiego Czwartku, Piątku i Soboty. Tym bardziej odczuwam radość Wielkanocnego Poranka.
W tym roku Grób Pański łączył Golgotę ze stuleciem odzyskania niepodległości przez Polskę. Wymowny, piękny, bliski sercu jak Biało- Czerwona.
Powodów do radości było wiele. Wszak strażacy pełniący wartę w galowych mundurach, to wszyscy Absolwenci naszego Gimnazjum, młodzi, przystojni, mądrzy.
I kolejny raz sztandar naszego Gimnazjum z wizerunkiem Sł. Bożego Kardynała Stefana Wyszyńskiego był niesiony przez naszych Uczniów w procesji rezurekcyjnej.
To nic, że padał deszcz, nagie jeszcze konary bardzo starych dębów lśniły pięknie kroplami deszczu mieszającego się z melodią pieśni na Zmartwychwstanie.
Kolejna moja radość wynikała z faktu, że w moim rodzinnym kościele, który kochałam od zawsze zawisł mój obraz Chrystusa Ubiczowanego, namalowany w Wielkim Poście.
Nigdy wcześniej nie śmiałam nawet marzyć o takiej chwili...








Na dźwięk rezurekcyjnych dzwonów, bijących długo, bo trzykrotne okrążenie kościoła przy dużej liczbie uczestników zajmuje sporo czasu, odżyły moje bolesne wspomnienia.
Moja Mama w ostatnich latach swojego życia lękała się by jej pogrzeb nie wypadł w Wielki Piątek, wtedy nie sprawuje się ofiary Mszy św. i milczą dzwony.
Mama była bardzo religijna, czerpała siły z modlitwy i odeszła do wieczności w największe święto- Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego. To była nagroda za wieloletnie cierpienia i niełatwe życie.
Mija trzy lata od Jej śmierci, a mnie Wielkanoc zawsze będzie się kojarzyć z tym smutnym doświadczeniem.
A przecież to dzień radości, więc odnalazłam zdjęcie Mamy z jakiegoś wesela z tzw. "drużbą z przydziału"- wtedy jeszcze nie znała mojego Taty.
Tak się ubierały druhny na weselne przyjęcia.





Tradycją mojego domu są wielkanocne grzybki, robione niezmiennie z przepisu Joli, uczennicy sprzed lat ze Szkoły Podstawowej im. Stefanii Łąckiej w Gorzycach.
Pośród tych wielkanocnych rozmyślań i radości znajdzie się też miejsce na podziękowania za życzenia, które nadesłały:
Krysia B, Basia M. Agaja, Wanda-Leptir, Ewa B, Iwona, Aldi, Janeczka i Lucynka U.



Iwonka nadesłała też pocztówki z pracami jednego z moich ulubionych malarzy-
V. Hofmana.
A jak ona pięknie pisze, może uda mi się ją namówić na założenie bloga.
Jej relacje z podróży i jej wiedza to prawdziwy rarytas w dzisiejszym zabieganym świecie.












Bardzo dziękuję za wszystkie życzenia.
Pozostając w świątecznym klimacie radości, w oczekiwaniu na gości prezentuję zajączka kaktusowego, który przez sześć lat pobytu u mnie ( dostałam go od miłej Osoby) rozrósł się mocno!
Patrząc na dzisiejsze " święcone" wspominam swoje dziecięce wędrówki do domu, do którego przyjeżdżał ksiądz święcić pokarmy, wszak nikt nie miał samochodu, a do kościoła było daleko.
I dziękuję Bogu za to, że dożyłam chwili gdy moje Wnuki Natalia i Konradek chodzą ze święconym w Wielką Sobotę.
Niech Wasza radość w rodzinnym gronie będzie pełna:-) Dla miłośników poezji ten oto wiersz:
Nie pamiętam, czy go już prezentowałam na blogu, ale jeśli nawet, to zawsze warto przypomnieć...

 Poranek Wielkanocny
Już świt.
cisza …
śpią spokojnie wrogowie
ukrzyżowanej Miłości
umilkły ptaki
które poraziła nienawiść
i tylko różowe niebo
zna tajemnicę radości
pierwsze promienie rozświetlają drogę
Marii szukającej Pana
anioł przysiadł na kamieniu,
który już nie będzie ranił
i ogłasza przechodzącym
cud poranka
cisza trwa
by nie zagłuszyć
stąpającej wśród nas Miłości
już świt
i grób wypełniony radością,
że każdy kamień można odsunąć.


środa, 28 marca 2018

Ocalić od zapomnienia, zachować, podziękować, ucieszyć kogoś...

Ten krzyż mijam każdego dnia w drodze do pracy i w drodze do domu. ( zdjęcie wykonane późną jesienią)
Krzyże  i przydrożne kapliczki, którymi od lat się zachwycam, zgodnie z tradycją, są przystrajane na Wielki Piątek.
Tak też jest w naszych okolicach, pojawiły się więc bratki, nowe girlandy, znaki naszego przywiązania do tradycji, która ma swe korzenie w wierze przekazywanej przez kolejne pokolenia.Wiele z dawnych tradycji przetrwało lata ideologicznych nacisków.
Część z nich znają już tylko najstarsi mieszkańcy, bądź etnografowie.
Korzystając z dostępnych opracowań, przywołam kilka z nich...
W piątek wieczorem lub w Wielką Sobotę wierni pielgrzymują do Grobów Pańskich. W Polsce ten zwyczaj jest kultywowany od XVI w. I choć symboliczne groby przybierają różne kształty, zawsze centrum stanowi monstrancja okryta białym welonem na pamiątkę całunu, którym owinięto ciało Chrystusa. 
Święcenie pokarmów odbywa się dziś w ilościach symbolicznych, a kiedyś gospodarze zawozili do kościoła ogromne kosze jedzenia, bądź ustawiali na stołach przed dworem, do którego przybywał ksiądz.
W sobotę święci się ogień i wodę, ale przed stu laty, w chatach w tym dniu wygaszano całkowicie stary ogień, skażony całorocznymi kłótniami domowników i zapalano nowy od płomienia Paschału.
W wioskach robiono też głośne pożegnanie żuru ( wylewano go do rzeki) i śledzia ( wieszano na drzewie) by zakończyć definitywnie czas postu i ubogiego pożywienia.
Radość wynikająca ze Zmartwychwstania Pańskiego przenoszona jest do domów i celebrowana podczas wielkanocnego śniadania. 
Na stole wielkanocnym stoi baranek, zazwyczaj słodki, kiedyś robiony był z masła , a oczy miał z paciorków różańca.
Przed podzieleniem się jajkiem- symbolem życia, miłości i płodności, spożywano poświęcony, gorzki chrzan na pamiątkę Męki Chrystusa.
Najstarsze odnalezione na ziemiach polskich pisanki, pochodzą z X w. i niegdyś były farbowane łupinami cebuli, orzecha i sokiem z buraków.
Kolor czerwony na pisankach oznacza w symbolice śmierć Jezusa, biały- czystość, zielony- młodość, żółty- światłość, a pomarańczowy- siłę i wytrzymałość.
W magnackich dworach, zdarzało się, że pieczono cztery dziki ( cztery pory roku), dwanaście jeleni ( miesiące), 52 mazurki ( tygodnie), 365 babek ( dni w roku) oraz 8760 pisanek ( liczba godzin).

I choć w naszych domach będzie skromniej, najważniejszym jest, by radość Wielkanocy pozostała w sercach na zawsze.
Ale52 grzybki będą:-) 
Za nadesłane życzenia i piękne kartki, które eksponuję w moim domu przez świąteczny czas, a potem zachowuję na pamiątkę, serdecznie dziękuję Marysi https://stopchwilka.blogspot.com/
Eli https://elizaart-handmade.blogspot.com/ Ewuni http://ogrod-cardmaking-pasje.blogspot.com/ Alusi.
Małgosi http://papierowy-jarmark.blogspot.com/ 
Gosi https://sutaszgochy-artsmak.blogspot.com/
Magdusi http://nitkiariadny.blogspot.com/
Edytce http://eda-z-szafirowego.blogspot.com/  
również za ciekawą publikację traktującą o losach Latyczowskiej Madonny.
Ani K. która obdarowała mnie wieloma upominkami nie pierwszy raz.
I zawsze pamięta o moich kochanych Wnukach: Natalii i Konradku- dla nich kolorowanki:-)
Bardzo dziękuję za te wszystkie dowody pamięci i bezinteresowności. W czasie Świąt będziecie mi, drogie Ofiarodawczynie przypominać o Was i Waszych sprawach, o których będę pamiętać...
Do wszystkich, którym złożyłam już życzenia- różnymi drogami- i do tych, których mogłam w zabieganiu swoim pominąć, kieruję serdeczne życzenia wszelkich łask płynących z otwartego grobu Chrystusa. Niech każda chwila spędzona w gronie bliskich i kochanych Osób będzie opromieniona Miłością.

piątek, 23 marca 2018

Sprawy, które dzieją się z potrzeby serca...

Namalowałam obraz cierpiącego Chrystusa- tak z potrzeby serca.Obraz powędruje do Osoby, która wiele pomagała mojemu Bratu podczas jego ciężkiej choroby. To dar serca za okazaną dobroć...

Zanim

Zanim postawisz na stole
wielkanocnego baranka
zauważ
chorego i opuszczonego Człowieka
który modli się z Chrystusem w Ogrójcu
zanim usłyszysz
głos rezurekcyjnych dzwonów
spójrz na zmęczonego człowieka
w którym Chrystus dźwiga swój krzyż
zanim uwielbisz
Zmartwychwstałego Króla
pochyl głowę
przed najmniejszym z małych
jeśli to uczynisz
powiedz
DZIĘKI CI PANIE,
ŻE
ZMARTWYCHWSTAŁEŚ





Na prośbę Księdza, namalowałam drugi, prawie taki sam, ale w znacznie większym formacie. Znajdzie miejsce w Ciemnicy w Wielki Czwartek.
Dla mnie to ogromne wyróżnienie i niesamowita radość, że podczas Triduum Paschalnego będzie w naszym kościele.
To jeden z najbliższych memu sercu obrazów jakie namalowałam.

Zgodnie z tradycją, w czwartek poprzedzający Wielki Czwartek, nasi uczniowie pod kierunkiem polonistki p. Barbary przygotowali piękny i głęboki  w treści spektakl pt. „ Dwie Marie”.
Osadzony we współczesności, w problemach człowieka ogarniętego słabościami i uzależnieniami, wprowadził nas w świat, który może stać się udziałem każdego z nas.
Abyśmy nie popadli w tarapaty podobne współczesnej Marii, na scenie pojawiła się Maria Magdalena, która wspominając Jezusa i Jego nieskończoną miłość, dała nam nadzieję, że z każdego upadku można się podźwignąć, a niesienie własnego krzyża wespół z Chrystusem staje się łatwiejsze.
Przepiękna dekoracja, nowatorskie ujęcie tematu, śpiew, poezja, zaangażowanie młodych aktorów, to wszystko sprawiło, że widzowie zostali wprowadzeni w czas refleksji związanych z Wielkim Postem.

W spektaklu uczestniczyło wiele osób, a w przygotowanie włączyło się jeszcze więcej.
Takie wspólnie działania dają dużo radości.
Jestem szczęśliwa, że nasi Uczniowie z takim zaangażowaniem tworzą rzeczy piękne i biorą czynny udział w życiu środowiska. Dziś pójdą razem z innymi Drogą Krzyżową wiodącą ulicami wioski, w której się uczymy i poprowadzą przygotowane wspólnie z Ks.Katechetą rozważania.
Tak jest od wielu lat i dlatego w różnych polemikach bronię młodzieży dając argumenty na ich piękne postępowanie.
Dziękuję za Waszą tu obecność.

sobota, 17 marca 2018

Kto lubi czytać różności?

Marzec przekroczył połowę. Zgodnie z wcześniejszą obietnicą czas na kolejną " Rozmowę z Madonnami".
W czasie wielkiego Postu wspominamy Matkę Bożą Bolesną, a Jej wyobrażenie często kojarzy się z Pietą.

W naszej diecezji takie właśnie sanktuarium- Matki Bożej Bolesnej znajduje się w Limanowej. Dawno tam nie byłam, nie mam zdjęć, ale może ktoś z Czytelników zna to miejsce, a może kiedyś tam zawita.
Gotycka Pieta z XV w. przedstawia Maryję w postawie siedzącej z martwym ciałem Jezusa na kolanach. Figura mierzy 90 cm wysokości, jest wydrążona w środku i wykonana z jednolitego pnia lipowego.
Poniższe zdjęcie pochodzi z internetu, a wiersz jest mój.







Limanowska- Bolesna

Nie mogli Cię zranić bardziej
wiedzieli że cierpienie Syna
mieczami boleści
przenika serce Matki
patrzyli jak Go tulisz
daninę za nasze grzechy
my też patrzymy
i nawet się wzruszamy
na widok Matki
dźwigającej Ciało Syna
nawet zapłakać potrafimy
ale w zwyczajne dni
nasze łzy
wysychają zbyt szybko.

















Z wędrówek po krakowskich kościołach przywiozłam też zdjęcie takiego wymownego obrazu, wszak wizerunki Matki Bożej Bolesnej nie są częste w naszych okolicach.
Drugą część dzisiejszego posta pragnę poświęcić podziękowaniom.
Miałam szczęście wygrać candy u Lucynki:  https://ponitcedoklebka.blogspot.com

A że sama nic nie dziergam, więc moja radość z pięknego, czerwonego szala jest ogromna.
Mój telefon nie poradził sobie ze zdjęciami, zwłaszcza nie lubi selfie, ale zapewniam Was, że szal jest piękny, a słodycze smaczne.
Zresztą, zobaczcie u Lucynki, której serdecznie za upominek dziękuję, jakie piękne rzeczy tworzy.


Kolejny piękny upominek nadszedł od Joli https://yolanda-art.blogspot.com/2018/03/miedzyzdrojskie-inspiracje.html#comment-form
 Jest to wspaniały album zawierający różnorodne i piękne prace tamtejszych artystów. Znalazło się tam wiele prac i wierszy utalentowanej Joli.
 Cieszę się bo pośród prac znalazł się portret Konradka, autorstwa Joli. Poprosiłam naszą Mistrzynię również o portret Natusi, gdy będzie w tym samym wieku, co portretowany Konradek.
Joli ogromnie dziękuję za tę cenną pamiątkę, a wszystkim Gościom życzę jak zawsze, wszystkiego dobrego i dziękuję za komentarze, ale również za ciche odwiedziny.

niedziela, 11 marca 2018

" Cieszy się starzec, jak przeżyje marzec".

Ludowe przysłowia biorą swój początek w mądrości prostego ludu. Wynikały one z obserwacji codziennego życia, cyklu powtarzania i pewnych prawidłowości. Kiedy nie znano dzisiejszych cudów nauki i techniki, człowiek był zmuszony radzić sobie inaczej, więc wykorzystywał mądrość przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Nie bez przyczyny bano się marca. Nagłe przesilenie, skoki ciśnienia, zmiany temperatury nie wpływały dobrze na organizm rozleniwiony krótkim dniem i brakiem ciężkiej pracy w polu. Wiadomo, że wszelkim niedogodnościom podlegają w pierwszym rzędzie ludzie chorzy, słabi, starcy. Dziś nie potrzeba nawet być starcem, by w takich dniach " poszalało" serce, "pękała" głowa, a depresja i niechęć " wskakiwały" nawet przez szczelnie zamknięte okna. Jednym z dobrych, skutecznych i darmowych lekarstw jest spacer o przedwiośniu i " zajęcie" umysłu pięknem zamkniętym nawet w pozornej brzydocie.
A my  w szkole przygotowujemy kolejny spektakl wielkopostny. Gramy go zawsze w czwartek poprzedzający Wielki Czwartek.
W tym roku na szkolnej scenie zmagać się będą " dwie Marie", ta współczesna nam i ta współczesna Chrystusowi.
Na tę okoliczność napisałam dwa wiersze, którymi pragnę się z Wami podzielić w ten refleksyjny czas.

Natrętne pytania
Usiądę wygodnie w fotelu
z nadzieją na kolejny serial
ktoś puka do drzwi
nieważne kto
pewnie kolejny zasmucony natręt
cóż mi po jego szarym życiu
gdy na ekranie świat błyszczy barwami
jak dobrze, że zamknęłam drzwi na zamek
szare i brzydkie nie ma dostępu
ani do zamkniętych drzwi
ani do serca
przeciągam się wygodnie w królestwie iluzji
tylko skąd ten niepokój
dlaczego wciąż słyszę natrętne pukanie
czyżby serce wymykało się spod kontroli
kiełkuje ziarno niepewności
może czas na przemianę?
strząsam uporczywe myśli…

Radość odnaleziona
Długo szukałam
brnęłam przez labirynt słów i spraw
chowałam okruchy serca w mroczne zakamarki
spokojnie przeżuwając życie
smakowałam pustą część jego bytu
pilnowałam spokoju wcale nie- świętego
i gdy mój świat runął znienacka
cicho wzeszło słońce
nad polami przeznaczonymi pod zasiew
powoli chwytałam nadzieję
choć zdawała się być kroplą rosy
wiara przychodziła cichutko o poranku
razem z ludźmi, którzy uwierzyli przede mną
odpłynęły uporczywe myśli
i serce oszalałe ze szczęścia
wyfrunęło zza zamkniętych drzwi.
Niebawem zmienię dekorację mojej ramy z życzeniami. Nadejdą świąteczne życzenia, a te urodzinowe pójdą do domowego archiwum. Do prostej drewnianej ramy przymocowałam dwa sznurki, do których łatwo przyczepić piękne kartki, jakie od Was dostaję.
Niech i moi Goście zobaczą te śliczne wytwory Waszych zdolnych rąk.
Ponad ramką mój dawny obraz, który przewędrował już trochę miejsc, a wciąż darzę go sympatią.

Teraz chcę Wam opowiedzieć o niezwykle miłym zdarzeniu.
Gdzieś w zasobach internetu odnalazła mnie Magdalena. Kiedyś, zupełnie przypadkiem natrafiła na moje tomiki i jakoś te wiersze wpadły jej w serce. Nawiązawszy kontakt ( mieszka poza granicami kraju), wysłałam swój ostatni wybór wierszy do Magdaleny, a Ona nie czekając aż dotrze do niej, za pomocą poczty kwiatowej obdarowała mnie tymi pięknymi kwiatami. Byłam zaskoczona, że ktoś, kogo zupełnie nie znam, takim pięknym gestem podziękował mi za moją twórczość. To są właśnie te piękne chwile dla których warto tworzyć. Bardzo Ci Madziu dziękuję...


Korzystając z czasu braku prac ogrodowych( jeszcze ziemia zamarznięta)  nadal czytam, tym razem proponuję Wam świetną książkę.
" Dziedzictwo" Katheriny Weeb to trzymająca w napięciu historia rodzinnych sekretów mających swój początek w Ameryce w pierwszych latach XX w.
Po śmierci babki, dwie siostry: Erica i Beth przybywają do rezydencji, gdzie spędziły dzieciństwo, z którym wiąże się wiele trudnych wspomnień. Erica próbuje rozwikłać rodzinną zagadkę i stawić czoła aktom zdrady, jakie kiedyś miały miejsce w tej rodzinie.
Książka trzyma w napięciu i pokazuje jak bardzo skomplikowane bywają natury ludzkie.


Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za wszystkie poprzednie odwiedziny i komentarze.

środa, 7 marca 2018

Przez szarość do jasności...

Czas Wielkiego Postu jest dla mnie wyjątkowy. Lubię ten czas i staram się " wykorzystać" go na inny sposób niż pozostałe części roku. Zanim obudzi się przyroda, zanim wejdę w ogród wymagający wiele pracy, chcę pomyśleć, zrobić coś pożytecznego, zastanowić się nad trudnymi sprawami, nauczyć się dziękować za każdą barwę życia, choć to wcale nie jest łatwe.
Znajomy ksiądz poprosił mnie o namalowanie obrazu, który będzie " zmuszał" oglądających do zamyślenia.
Zainspirowałam się " Spowiedzią" V. Hofmana, jako, że od lat ten obraz przyciąga moją uwagę. Wykonałam ze skupieniem tę pracę ( olej na płótnie) i chcę się podzielić z Wami jego symboliką.
Ubiczowany Chrystus, w cierniowej koronie, przebaczający i pocieszający, czeka na wędrowca pośród polskich pól, tak samo prawdziwych jak człowiecze, rany, lęki i upadki.
Za wędrowcem ciemne, nagie gałęzie wierzb, ostre kamienie, ciemne niebo- obraz smutku i przygnębienia.
Po drugiej stronie, za Chrystusem, jasne niebo, kwitnące pole lawendowe, brzoza wystrojona w najlepszą suknię, soczysta zieleń i kobierzec kwiatów.
Człowiek w czerwonym kubraku " choćby twoje grzechy były jak szkarłat, nad śnieg wybieleją", przychodzi do Chrystusa po pociechę, po zrozumienie, które niebawem rozjaśni jego duszę, serce i umysł...
Taki był mój pomysł na obraz, nie tylko wielkopostny.
A teraz efekt poetycki moich zamyśleń.





Trzeba przeżyć życie
żeby się nauczyć życia
trzeba wypić garnek goryczy
by umieć smakować jego słodycz
trzeba przetrawić każdą niestrawność
by odzyskać apetyt na życie
trzeba się mocno poobijać
by móc smarować obolałe miejsca
trzeba się dać poranić
by stać się samemu lekarzem
i trzeba umieć znaleźć lekarstwo
co zaleczy każdą ranę…

W oczekiwaniu na piękno budzącego się do życia świata, niech towarzyszą nam kwiaty, bo " piękno jest po to, żeby zachwycało..."