czwartek, 22 października 2015

Strach się bać:-))) gdy to przeczytają wytrawne kucharki:-)

O strachu później...




Na początek coś miłego z życzeniami dobrych snów!
Mam nadzieję, że pięcioletni Dorian zaakceptuje moją wizję dobrych snów.
Ten obraz zamówiła u mnie
niezwykle miła i sympatyczna Mama Doriana, która swoją pogodą ducha sprawia, że świat pięknieje tam, gdzie Pani Oleńka się pojawia.









W naszym domu nigdy nie marnowano żywności. Ja też staram się wykorzystać, to co kupiłam lub dostałam.
Ostatnio wyrabiałam pierogi z kapustą. Zgodnie z tradycją farsz musi być smażony z białej ugotowanej uprzednio kapusty. Przez wiele lat moja mama lepiła pierogi przed świętem Wszystkich Świętych. Pierwszym smakoszem tych pierogów był jej brat, który przyjeżdżał w tym czasie na groby bliskich i takim do dziś pozostał mimo sędziwego wieku, a ja staram się czynić zadość tej rodzinnej tradycji. Ale nie o tych pierogach będzie mowa...

Z obiadu zostało trochę kaszy jęczmiennej przygotowanej z warzywami ( marchew, groszek, kukurydza, zioła, nać pietruszki).
Zostało też trochę ugniecionych ziemniaków. Zmieszałam te resztki, doprawiłam pieprzem i tak przygotowanym farszem wypełniłam pierogi. Na talerzu polałam pikantnym ketchupem i posypałam posiekaną pietruszką.
I skwareczki ze słoninki- rzecz jasna
Jak dla mnie- pyszności!!!
I pomysł autorski! A teraz czekam na komentarze naszych blogowych, kulinarnych Mistrzyń...
Patrząc na dojrzewającą przed domem Babci, trzmielinę oskrzydloną wspomniałam niespotykaną potrawę, którą czasami po moim powrocie ze szkoły podejmowała mnie Babcia.
Piekła sodziaki ( proziaki, blaszaki), potem kroiła je w paski, przelewała na durszlaku wrzątkiem, polewała stopionym masełkiem i posypywała cukrem...czy ktoś zna taki smak???


A oto najwytrwalsi z wytrwałych...
Nie spodziewałam się, że szałwie tak się mrozu nie boją! W nagrodę dostaną piękne miejsce w moim ogródku w przyszłym sezonie.


Te balkonowe, białe drobiazgi cieszą nasze oczy w wiszących donicach już sześć miesięcy, nawet pleszki zdołały w nich wychować potomstwo:-)





Skoro dzisiejszy post jest takim mixem, to zaprezentuję jeszcze kilka detali związanych z malarzem zimy- jak go nazywam- Julianem Fałatem. Wszak zima się zbliża powoli, a wspomniany malarz cuda z nią wyczyniał.
Moja koleżanka Alusia pokazała nam muzeum w Bystrej.
Mistrz, przede wszystkim akwareli, mieszkał tam prawie 20 lat i uwieczniał wspaniałą przyrodę Beskidów.
Zimowe pejzaże, które wyszły spod jego ręki są mi znane,
 ale akwarele obrazujące tamtejszy lud w regionalnych strojach, zachwyciły mnie zupełnie.
Warto więc odwiedzić Fałatówkę przy okazji pobytu w Szczyrku czy Wiśle.


Z myślą o Zosi http://galeriazosi.blog.pl/ i wszystkich, którzy kochają sztukę ludową Fałat gromadził piękne przedmioty:-))))))
Dla rzeczonej grupy miłośników tej sztuki- szafa narożna!






I już się z Wami żegnam zmykając do mojej szkoły:-)

63 komentarze:

  1. Basiu, z żywnością też tak mam. Nie wyrzucam, a przerabiam tak jak Ty, na wszelkie sposoby i Twoje autorskie pierogi chętnie bym zjadła. Pokazujesz ciekawe miejsca, ich historię, aż żal, że ja tak daleko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam smak proziaków czy też sodziaków, które robiła moja babcia. Jakiś czas temu odnalazłam przepis i zrobię je dla przypomnienia smaku z dzieciństwa. Zdaję sobie sprawę, że ich smak nie będzie taki sam, bo też nie uda się ich zrobić w tradycyjny sposób, ale może choć częściowo przypomną dawne lata:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierogi z kaszą i ziemniakami? Czemu nie? To na pewno pyszne danie.Trzeba eksperymentować w kuchni i nie bać sie niczego. Cudny, basniowy jest ten nocny obraz z kotkami na dachu. Na pewno sie spodoba adresatowi!
    Pozdrawiam Cię z usmiechem, Basieńko i wszystkiego dobrego życzę!;-))

    OdpowiedzUsuń
  4. Basiu Twój obraz bardzo mi się podoba, a pierogi smakowicie wyglądają:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Basiu proziaki , tez robię w domu / zwłaszcza jak widzę że w chlebaku chleb się kończy/ i co najważniejsze nauczyłam robić je synową , piękny obraz i miejsca urokliwe

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo fajny wpis. do Fałatowki z pewnoscią sie wybiorę , a pierożki sprawiły nagły przypływ apetytu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Basiu, śliczny obraz, który z pewnością kojarzyć się będzie z wizją dobrych snów.
    U mnie też jedzenie się nie marnuje. Farsz wymyśliłaś świetny. Sama chętnie bym wypróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Obraz śliczny. Proziaki piekę czasem i ja ale z ziołami prowansalskimi :) albo z kminkiem.

    Jak ja dawno nie robiłam pierogów...

    OdpowiedzUsuń
  9. Basieńko dziękuję że o mnie wspomniałaś bo tak bardzo kocham tą sztukę że odwiedzam wszystkie kąty jak tylko jestem przy okazji ze sztuką ludową.Szafa cudna mam nadzieję że moje skrzynie posagowe które idą w świat a będą nadszarpnięte zębem czasu też tak będą pięknie wyglądały. Pierogi cudnie wyglądają tylko ten keczup mi nie bardzo pasuje ale to rzecz gustu. Też przerabiam jedzonko nie wyrzucam. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Basiu, toż to musiało być niezwykle wytrawne danie! Przecież wiele wspaniałych potraw powstaje przez przypadek;)
    Nasyciłam się dziś u Ciebie do woli!

    OdpowiedzUsuń
  11. Mistrzem kuchni nie jestem, zdarza mi się eksperymentować i powiem Ci od dawna coś takiego jak pierogi, wrapy czy krokiety, traktuję jak dobrą zabawę. Farszem jest co się nawinie, nawet z rabarbarem robiłam, choć generalnie go nie cierpię. W Twoich wszystko mi smakuje, oprócz ketchupu ( zbyt hojnie, albo cebulka, albo ketchup :), ale to oczywiście kwestia smaku. O rzeczach innych potrafisz pisać pięknie. Gdybyś nie była nauczycielem, byłabyś genialnym przewodnikiem :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cebulki nie ma, tylko skwarki i zieleninka!

      Usuń
    2. Napisałam cebulka, bo to takie oczywiste, jak skwarki to i cebulka :)

      Usuń
  12. Jak smakowały to znaczy,ze udane.Nawet z ketchupem....Ja nie jestem dobrą kucharka i wolę nie eksperymentować.zimowy pejzaż Fałata zawsze mnie zachwycał.

    OdpowiedzUsuń
  13. o tak jedzenia sie nie marnuje i bardzo mnie złości jak widzę ile jedzenia znajomi i ludzie wyrzucaja , a mozna by było jeszcze cos z tego zrobic , pierogi na pewno smakowit , a do fałatówki muszę zawitać tak daleko to ja nie mam ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nic nie ma prawa się zmarnować, wyrzucanie to nie tylko przejaw lenistwa ale i grzech. Pozdrawiam Basiu :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeśli Ela mnie nie zgromiła, to dobrze:-)

    OdpowiedzUsuń
  16. O Basiu:) ja też przerabiam potrawy zwlaszcza rosyjskie :) pyry,kasza,ryż,nawet biały ser hihi.lubie eksperymentować:)i ciesze sie że nie robie tego tylko ja bo juz myślałam że coś nie tak z moją głową! Ale najważniejsze że smakuje bo talerze zawsze puste:)
    Wyrzucać biada jak juz to dla piesków bedzie!
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Moje pieski nie wszystko lubią:-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Basiu, obraz piękny! I uwielbiam otaczać się takimi ludźmi, jak pani Oleńka! Żyć się wtedy chce:)))
    I te obrazy Fałata przedstawiające ludzi w strojach ludowych, uwielbiam! Cięgnie mnie także własnie w stronę folku:)
    A pierogi...wczoraj miałam ruskie, więc Twój przepis zapisuję i dam znać, co mi wyszło;)))
    dobrego dnia :)))

    OdpowiedzUsuń
  19. Kocia noc bardzo wyciszająca. Eksperymenty w kuchni się opłacają. Mój mąż raz zrobił pierogi z kaszą, białym serem, cebulką i skwarkami. Były zaskakująco smaczne. Następnym razem już mu nie wyszły, bo chyba proporcje zmienił. Twój farsz jest rzeczywiście autorski, połączenie ruskich z pierogami męża, z pewnością pyszności. zapisz sobie, ile czego było. Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
  20. Oj zjadłabym takie pierogi, chociaż pierwszy raz o takim farszu słyszę.

    OdpowiedzUsuń
  21. I especially love the cats on the roof! Great atmosphere. ;))

    OdpowiedzUsuń
  22. Rozmarzyłam się kulinarnie, ach te pierogi :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Basiu najdroższa, Twoje posty czytam jak powieść w rozdziałach, gdzie każdy rozdział wprowadza mnie w inne światy... Długo by opowiadać ;) Ale cieszę się, że poznałam Ciebie, a twój blog często jest dla mnie odskocznią... Pozdrawiam cieplutko <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Kocham pierogi, ale raz w życiu je lepiłam. Za to moja synowa jest mistrzynią tego dania:) Myślę, że Twoje by zaakceptoiwała:) Obraz dla chłopczyka uroczy, baśniowy...Mały ja spojrzy to się uśmiechnie na widok kotków:)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  25. Sama zatęskniłam za pierogami:-) Główka kapusty zakupiona:-)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja tam kucharką dobrą nie jestem ale z doświadczenia swojego wiem, że im bardziej "pozbierane "
    jedzonko z lodówki, tym smaczniejsza wyjdzie autorska potrawa :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Obrazy Fałata uwielbiam, szczególnie właśnie te zimowe pejzaże. Chętnie odwiedziłabym Fałatówkę. Kwiaty u Ciebie dzielnie się bronią przed zakusami mrozu. U mnie wszystko co kwitło pozostało tylko wspomnieniem.

    OdpowiedzUsuń
  28. Piękne drzwi przedmioty ludowe bardzo lubię , zaraz tam zajrzę. Podaj mi proszę swój przepis na ciasto pierogowe :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany ! Dzielisz się swoją pracą a ja o swoich interesach :/ Ale mam nadzieję, że już przyzwyczaiłaś się, że ja tak po trochu bo ja lubię dogłębnie wczytać się w posta :)))) Buziaki :D

      Usuń
    2. Moje ulubione ( choć różnych przepisów próbowałam) ciasto pierogowe to takie najzwyklejsze po babci i mamie:
      1 kg maki tortowej, 1 całe jajko, 1 łyżka miękkiego masła, zarabiam gorącą wodą-( byle ręka wytrzymała), ma być dość miękkie. Dobrze jest gdy po wyrobieniu, odpocznie kilkanaście minut. Nigdy nie zaakceptowałam ciasta bez jajka, choć wiele osób tak robi. Smacznych pierożków Agatko:-)

      Usuń
    3. Basiu, proponuję zagnieść wodą pół na pół z mlekiem ( to od mojej Babci ) , a ciasto po zagnieceniu nakryć gorącą miską i odstawić na pół godziny, wtedy jest " rozpływające się w ustach ", też dodaję jajko i do tego szczyptę soli :)

      Usuń
    4. Czasami dodaję mleko, ale o sposobie z miską nie słyszałam, a to cenne- wypróbuję:-)

      Usuń
    5. Nie daję cebulki bo jakoś nie lubię:-)

      Usuń
    6. Kochana Basiu bardzo dziękuję, tak czułam, że to będzie ten przepis :) Ostatnio chciałam robić ale nagle uświadomiłam sobie, że pierogi mi nie wychodzą, w sensie za twarde ciasto a miałam się podpytać o przepis. Siedząc w kolejce przed badaniami nagle dwie starsze panie zaczęły rozprawiać o pierogach. Jedna z pań powiedziała, że uwielbia lepić pierogi i lepi ich tak na dzień dobry z 300 sztuk. pomyślałam sobie, że musi mieć dobry przepis na ciasto bo jak inaczej? I zaczęłam słuchać pilniej. Dowiedziałam się tylko, że własnie dodaje bardzo gorącej wody tak jak Ty napisałaś byleby ręka wytrzymała. Jak napisałaś, że masz przepis po babci to miałam nadzieję, że to będzie taki prawdziwy babciowy to to można lepić i lepić i lepić :D
      Bardzo Ci dziękuję :)

      Usuń
    7. Bożenowdaniec :) twoją podpowiedź również sobie zanotowałam i wypróbuję :) Pozdrawiam

      Usuń
  29. Basieńko, uczta dla oczu - kociaki na dachach mnie zauroczyły :) A potem uczta dla podniebienia - te pierożki wyglądają na niezwykle smakowite. Kreatywność to Twoje drugie imię, więc czemu ma się nie objawiać także w kuchni? :)
    Lubię twórczość Fałata. A sztuka ludowa zachwyca mnie od lat. Szafa przepiękna!
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Aż zapachniało. Uwielbiam takie różne łączenie składników. Takie eksperymenty dozwolone i wychodzą smakowite potrawy . Również nie lubię jak w kuchni marnotrawstwa . Obrazek Darianowi z pewnością się podoba, Cudny. Kwiaty Cie Basiu lubia więc długo możesz nacieszyć oczy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  31. Obraz na pewno ucieszy maluszka. Kociaki są przeurocze. Oj pierogi. Lubię je z każdym farszem. Z takim jeszcze nie robiłam. Wypróbuję na pewno. U mnie w domu nic się nie marnuje. Robię eksperymenty niekiedy z różnym skutkiem.
    Proziaki pamiętam. U mnie w dzieciństwie piekło się je na piecu kuchennym. Jedliśmy bez dodatków, bo tak szybko znikały.Co to był za smak. Jesień u Ciebie piękna:):):):):)

    OdpowiedzUsuń
  32. Śliczny ten obrazek z kotami.Mój ogród prawie opustoszał, zostały marcinki i chryzantema (jedna).

    OdpowiedzUsuń
  33. u mnie też się jedzenie nigdy nie marnuje:)))zawsze wszystko zostaje przerobione:)u nas najczęściej starzejący się chleb piekę otoczony jajkiem posypany serem i z keczupem:)))

    OdpowiedzUsuń
  34. Dzięki Wam, poznałam nowe sposoby wykorzystania żywności- dziękuję:-)

    OdpowiedzUsuń
  35. Autorskie pierogi, jak najbardziej godne wypróbowania! Kociaczki na obrazie - przeurocze, a szafa skradła moje serce. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  36. do pierogów można wszystko schować i będą pyszne

    OdpowiedzUsuń
  37. Basiu pierogi na pewno były pyszne, proziaki jadłam na festynach ale suche nie polewane masełkiem niestety....zainteresował mnie Fałat i jego malarstwo, dziekuję:)

    OdpowiedzUsuń
  38. Te pierogi musiały być pyszne!

    OdpowiedzUsuń
  39. Pyszne- przepadam za pierogami, najbardziej z kapustą:-)

    OdpowiedzUsuń
  40. U mnie również nie marnuje się żadne jedzenie. Lubię, to za mało powiedziane, ubóstwiam pierogi.
    Z kapustą kiszoną, grzybami suszonymi, pieczarkami, owocami... mniam co za pychotka.
    Lubię Fałata. Oglądałam jego prace w Muzeum Narodowym w Krakowie i Kielcach.
    Pozdrawiam serdecznie:)*

    OdpowiedzUsuń
  41. Żałuję, że nie znam smaku proziaków:) na pewno wiele dobrego mnie ominęło. Zaś pierożkom z takim wymyślnym farszem się nie dziwię bo ostatnio jest to bardzo modne. Pierogi z kaszą gryczaną na przykład. Obraz taki bajkowy tym razem, a ja takie lubię. I miejsce do zwiedzenia ciekawe...

    OdpowiedzUsuń
  42. smaka zrobiłaś :)
    obrazek z kotami cudny :-))))

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  43. Olá querida, passei por aqui para agradecer sua doce presença
    no meu cantinho.Obrigada !!!
    Abraços, Marie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Estou contente por Mario com a sua visita.
      Saúdo cordialmente. Basia.

      Usuń
  44. Basiu, obraz bardzo mi się podoba :) Na pewno mały Dorian będzie zachwycony. Kojarzę zimowe akwarele tego malarza, są piękne.
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Piękny ten malunek, a pierożki - mniam!! Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  46. Takich pierogów jeszcze nie jadłam, i nie z ketchupem, naprawdę unikalny pomysł :-) Ale obraz przecudny. Mimo, że w ciemnej tonacji, to bardzo radosny w gruncie rzeczy. Budzi w duszy iskierki uśmiechu.

    OdpowiedzUsuń
  47. Kociambry są przepiękne, już przypięłam na swojego pinteresta https://www.pinterest.com/13gduau4m1jb2hv/koty/.
    Pozdrówki.

    OdpowiedzUsuń
  48. Przepiękne rzeczy znalazłam na blogu przez Ciebie polecanym. Ogromnie mnie cieszą takie rzeczy, może akurat nie do końca je kolekcjonuję i nie jestem pewna czy umiałabym żyć w takim florkowym otoczeniu na co dzień ale uwielbiam oglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  49. Cieszę się, że skorzystasz z przepisu:-) udanych pierożków! tylko nie zarabiaj zbyt twardo!

    OdpowiedzUsuń
  50. Basiu u Ciebie zawsze można się czegoś nowego dowiedzieć,proziaki już trafiły na moją listę do wypróbowania,pierogi zajadem z każdym farszem,Twoje pewnie były pyszne,nie ma to jak dobra gospodyni :)
    Twoje obrazy zawsze są piękne,a te z kotami cudeńko,taki mały raj dla kociaków,księżyc i nocne wędrowanie :)
    Wiesz czasami łapię się na tym że chcę mieć w domu jakiś akcent z naszego folkloru,choćby nawet papeteria.
    Basieńko serdeczności przesyłam:)

    OdpowiedzUsuń