piątek, 25 września 2015

Poezja kocha jesień i jesień kocha poezję.


Jesień to czas refleksji i zadumy...
W tych dniach częściej zatrzymujemy się w milczeniu, pochylając nad zżółkłymi, szeleszczącymi pod stopami, liśćmi.
Wśród moich przyjaciół jest człowiek renesansu- malarz, poeta, redaktor lokalnych czasopism, programista, grafik etc.
Na co dzień człowiek pracujący z pasją od lat w oświacie.
Nic dziwnego, że wystawa malarska połączona z prezentacją dorobku literackiego p. Ryszarda Ostrowskiego w pobliskiej książnicy, zgromadziła tłumy ludzi kochających sztukę w jej najlepszej odsłonie.
Kolejny raz zachwycaliśmy się bogactwem przeżyć Autora,
który w niezwykle piękny sposób
swoje doznania maluje za pomocą pędzla i słowa...

Prezentuję kilka zdjęć obrazów,
które zachwycają kunsztem artystycznym i ciekawą symboliką.
Poniżej cztery żywioły: ogień, powietrze, woda, ziemia.


A oto fragment jednego z wielu wspaniałych wierszy Ryszarda...

"Z okruchów szczęścia lepię świat,
on znów się nie chce skleić…
Jest pełen zrostów, blizn i łat
lecz jest –  dzięki Nadziei.
Wolontariuszka –  Miłość dba
o to, by wspierać Wiarę
i dzięki nim to wszystko trwa…
Tymczasem –  przejdźmy dalej…"


Dziękujemy Autorowi za to, że uczy nas pokory wobec świata i przybliża nam nieustannie jego piękno. 
Popatrzmy raz jeszcze na jego grafiki.


 Pozostając w temacie literatury, prezentuję dwie książki: Wędrowiec oraz Czterdziestka to nie grzech, autorstwa naszej blogowej Koleżanki Basi Smal http://czterdziestkatoniegrzech.blogspot.com/, które otrzymałam w ramach literackiej wymianki( ja wysłałam Basi  Piękno odnalezione oraz Między słowem a ciszą). Po przeczytaniu kilku rozdziałów Wędrowca mogę już powiedzieć, że pisarstwo Basi zachwyca. Więcej napiszę po przeczytaniu, ale już dziś polecam, bo wiem, że warto. Bardzo Ci Basiu dziękuję.
Kolejnym miłym akcentem była paczuszka od Moniki http://mojepasjewjednymmiejscu.blogspot.com/, u której zamówiłam niebanalny prezent dla koleżanki kochającej książki. Monika wykonała piękny i funkcjonalny zestaw: segregator i zakładkę, a ja dostałam gratis drugą śliczną zakładkę, która powędrowała do książki Basi. Bardzo Ci Moniko dziękuję i podziwiam na Twoim blogu kolejne prace.

 Spodobał mi się pomysł "pomysłowej" Ewy http://hubka38.blogspot.com/
by napisać parę informacji na temat upodobań własnych w celach wymiankowych:-)
Życzę wielu dobrych chwil na nadchodzące dni...
  
1. Nick/imię
Barbara Wójcik
2. Co najchętniej przygarnęłabyś? Jakie techniki podziwiasz?
Podziwiam ręcznie wykonaną biżuterię, wszystko, co wydziergane i wyhaftowane ( szczególnie haft wstążeczkowy i frywolitki), oryginalne notesy i albumy, bo sama nie działam w tych obszarach.
I oczywiście wszelkie wyroby filcowane wzbudzają mój nieustanny zachwyt.
A skoro podziwiam, to wiele z tych rzeczy przygarnęłabym z radością. 
3. Jakie techniki wykorzystujesz w swoich pracach?W czym jesteś najlepsza?
Malarstwo olejne i poezja. Choć odpowiednio zmotywowana potrafię stworzyć inne " wytworki".
4. Trzy ulubione kolory to…..czerwony, szafirowy, zielony... i czwarty- różne odcienie fioletu
5. Kolory, których nie noszę/nie lubię to…….brąz, popielaty i " neonówki".
6. Czy lubisz dostawać przydasie? Jeśli tak, to jakie?
Rzadko je wykorzystuję, więc wolę by trafiały w lepsze ręce, bo będą wówczas bardziej " przydatne".
7. Czy nosisz biżuterię? Jeśli tak, jaką?
Noszę, to skromnie powiedziane, uwielbiam biżuterię, a zwłaszcza dużą, oryginalną, taką dla odważnych kobiet:-)
8. Czy masz jakiś ulubiony motyw, który przewija się np. w Twoim mieszkaniu, ubiorach?
W domu królują Anioły, w ubiorach kwiaty, ale z umiarem.
9. Kawa czy herbata(jeśli tak, co lubisz a czego nie)
I kawa i herbata w dużych ilościach z wyjątkiem herbatek owocowych.
10. Ze słodyczy to ja najbardziej…..
Wszystkie słodycze, a najbardziej chałwę:-)
11. Czy ucieszyłaby Cię książka w paczce wymiankowej? Jeśli tak, jaki gatunek?
 Kocham poezje, powieści psychologiczne, obyczajowe i autobiograficzne.
12. Czy ucieszyłby Cię kosmetyk? Jeśli tak, to jaki?
Uważam, że kosmetyki najlepiej dobiera się samemu, więc- nie.
13. Chciałam jeszcze dodać....że każda rzecz wykonana z sercem i darowana szczerze bardzo mnie cieszy, niczego nie wyrzucam, każdy dar serca cenię sobie bardzo.
14.Urodziny mam 15 lutego( razem z blogiem) a imieniny 4 grudnia( razem z wszystkimi Basiami).

środa, 23 września 2015

Jesienne rozmyślania o poranku...

Ten ostatnio namalowany przeze mnie obraz to wspomnienie dzieciństwa- szczęśliwych lat, mimo trudów życia w jednej z najmniejszych wsi południowej Polski. Mimo trudnych czasów i niedostatku, ale za to z tym co najważniejsze, z poczuciem bycia kochaną...
Poranna mgła unosząca się nad pobliską rzeką, nad którą wiele lat temu opłakiwałam losy Króla Jęczmionka, przywołuje wspomnienia.  W tym kawałku świata nic się nie zmieniło.
Krople porannej rosy są jak łzy po stracie bliskich. Dziś mija 11 lat, gdy ciepły, wrześniowy dzień zabrał mojego Tatę. Nie przeżył "dwóch kos"- tak mawiają w naszych stronach na wiek 77 lat.
Niby ładny wiek, ale na odejście kogoś bliskiego jest zawsze za wcześnie...
Nie doczekał ślubu ukochanych wnuków, nie towarzyszył im w dorosłym życiu, nie zobaczył prawnuka...
Nasze dni mijają tak szybko, delikatne jak te nici pajęcze rozpostarte na owocach dzikiej róży...
Zbieraliśmy ją przed wielu laty z mężem, dla jego taty, który z dzikiej róży robił nadzwyczajnie dobre wino. Nasz synek był taki mały, a drugiego jeszcze nie było na świecie. A my byliśmy tacy młodzi...
Praca pochłaniała czas, obowiązki domowe angażowały nas bez reszty. Nie było czasu na zatrzymywanie się przy jesiennych niciach babiego lata...
Teraz mogę wstać o świcie i dziękować za kolejny wrzesień w moim życiu...i za domowe ognisko ukryte za krzewem dzikiej róży...
Taką jesień kochają dalie, więc zabiorę całe naręcze by podzielić się ich pięknem z tymi co odeszli, za wcześnie...

A na oknie w pokoju Mamy ( mimo, że jej od kilku miesięcy tam nie ma)  niestrudzenie kwitną storczyki, chyba w podzięce za jej miłość do kwiatów...
Jesiennie Was pozdrawiam...
I polecam książkę, którą poznałam na jednym z blogów czytelniczych. Nie pamiętam, na którym, ale dziękuję za to, że mogłam przeczytać to wspaniałe , budujące świadectwo. Oto fragment:


" Najważniejszą rzeczą, jaką zrozumiałam, jest to, że liczy się tylko miłość. Zobaczyłam, że bez niej jesteśmy niczym. Jesteśmy tutaj, by pomagać sobie nawzajem, troszczyć się o siebie wzajemnie, rozumieć, wybaczać i służyć sobie nawzajem... Wszystko, co robimy, żeby okazać miłość, jest wartościowe: uśmiech, słowo otuchy, drobne poświęcenie. Dzięki takim uczynkom wzrastamy duchowo."



Ta książka jest opisem przeżyć
z pogranicza życia i śmierci w formie prostej i wspaniałej opowieści, która daje nam nadzieję i pocieszenie.

poniedziałek, 21 września 2015

Zboże w stodołach zamknięto...

Obrazy, jakie dla Was dziś przygotowałam, przeniosły mnie znów w świat dzieciństwa i wspomnień.
Jestem sentymentalna, a na dodatek, mój wiek mnie usprawiedliwia:-)
Zanim opowiem o tych niezwyczajnych budowlach, przywołam wspomnienia sprzed prawie pięćdziesięciu lat.
Moja Babcia, odkąd pamiętam, prowadziła gospodarstwo rolne sama, bo mój dziadek zmarł 9 lat przed moimi narodzinami.
Do ważniejszych prac polowych " najmowała" gospodarza z końmi.
Hodowała jedną krowę- Krasulę, trochę królików i kur.
Nie mieliśmy murowanej piwnicy, więc ziemniaki należało przez zimę przechować w ziemnym kopcu, starannie " wybranym" w ziemi, a później przykrytym na zimę.
Dziś jednak chcę opowiadać o stodołach. W każdym gospodarstwie stodoła była nieodzowna, bo wszędzie była słoma, ziarno i inne płody roli. Nasza staruszka była drewniana i kryta strzechą. Środek zajmowało " boisko", a z prawej i lewej rozciągały się " zapola". Marzyłam, żeby wyjść na szczyt snopków aż pod sam dach, ale małej dziewczynce robić tego nie pozwalano!!!
Za stodołą stała sieczkarnia. Babcia cięła w niej " zielone" dla Krasuli.
Sieczkarnia mnie przerażała, ileż to opowieści słyszałam o uciętych palcach i dłoniach.
Nie podchodziłam do niej zbyt blisko, bo nigdy nie wiadomo było, jak się może zachować:-)
Tak wówczas myślałam, a podobno jako dziecko byłam bardzo rozsądna:-)
Niestety nie zachowało się żadne zdjęcie  tej czcigodnej staruszki, która przed trzydziestu laty runęła częściowo pod podmuchem huraganu...
Stodoły już nie ma, ale Chrystus z miejscowej kapliczki pamięta tamte czasy...
Podczas niedawnej podróży pokazano nam pewną osobliwość. Otóż w miejscowości Żarki zachowało się skupisko stodół. Ze względu na szczupłość miejsca i zagrożenie pożarowe, władze tej miejscowości nie pozwalały na budowanie stodół obok domów, więc wydzielono poza terenem mieszkalnym obszar dla stodół. Drewniane, kiedyś spłonęły, potem odbudowano je wykorzystując miejscowy surowiec skalny. I stoją majestatyczne, w rzędach, rozmawiają ze sobą o minionych czasach i przyglądają się targom, które współcześnie tam się odbywają.
Sami zobaczcie, jakie są dostojne...
W żadnym innym miejscu w Polsce nie spotkałam takiego skupiska stodół!
Ale wróćmy już w moje rodzinne strony, bo czas ogłosić wyniki losowania niespodzianki.
W losowaniu wzięły udział 23 osoby, które jasno w komentarzu określiły, że chcą przygarnąć niespodziankę.
Moja sekretarka p. Renia ( właśnie pracuje nad dokumentacją szkolną) wybrała nr 17, a pod nim ukryła się na mojej liście BLOGCHWILA http://mojechwilewytchnienia.blogspot.com/  
której gratuluję niespodzianki i proszę o adres do wysyłki. Postanowiłam też zrobić radość drugiej osobie i tym razem p. Renia wymieniła nr 5 pod którym zapisana była MYSIA http://mysianorka1.blogspot.com/
Żeby Was zachęcić do obejrzenia ich pięknych blogów, celowo nie zamieszczam zdjęć moich niespodzianek:-) z nadzieją, że Dziewczęta się pochwalą:-)
Maluteńka zupełnie pocieszajka leci do Bożenki http://bozenawdaniec.blogspot.com/ , która napisała w komentarzu, że nie startuje w żadnym candy, bo szczęścia w losowaniach nie ma:-)
A te dary jesieni dla Wszystkich, co nic nie wylosowali- tym razem:-) Serdecznie pozdrawiam!

wtorek, 15 września 2015

O czym rozmawiają białe obłoki?

Szlak turystyczny wiodący z Częstochowy do Krakowa obfituje w niezwykłej urody ruiny zamków i warowni usytuowanych wśród wapiennych skał.
Białe ostańce już z daleka sygnalizują urodę tych stron.
Na jurajskich wzgórzach przysiadły niczym orle gniazda, warownie wybudowane za czasów Kazimierza Wielkiego z przeznaczeniem obronnym. Dziś prezentuję kilka fotografii tych wyjątkowych miejsc, które letnią porą przyciągają " poszukiwaczy piękna".

 List

nadawca: wiatr jesienny, odbiorca: poranna
chmurka

Przyfrunę do ciebie w jesienny poranek.
Czy chcesz?
– Chcę.
Bardzo chcę.
– Więc przyfrunę by cię objąć ciepłym dotykiem
musnąć szeptem słów niewypowiedzianych
objąć rękoma pełnymi marzeń
przytulić w przestworzach nieba
i zanucić kołysankę pragnień.
– A jeśli nie przyjdziesz?
Jeśli noc cię zatrzyma?
– Rozproszę mrok silnym podmuchem
słońcu wykradnę promienie
przemknę po różanych autostradach poranka
poszybuję z ptakami
wzrok utkwiwszy w błękicie
odnajdę cię pośród innych obłoków
choćbyś odpłynęła daleko
dosięgnę ogromnym sercem
zbudowanym z miliona powiewów …
Czas pożegnać to bajkowe miejsce...

Kiedyś zgłosiłam chęć udziału w zabawie " podaj dalej" i zostałam właśnie hojnie obdarowana przez Teresę z bloga http://tessart57.blogspot.com
Terenia  wykonała dla mnie dwie piękne prace pergaminowe i wyhaftowała śliczną martwą naturę.

Dołączyła " kawowy" woreczek i słodkości, których już nie ma:-) Kto zna jej bloga, wie, że Tesa wykonuje wiele różnorodnych artystycznych wspaniałości.
 Bardzo dziękuję Tereni za miły upominek, zachęcam do zapoznania się z jej pięknymi pracami i proszę dwie osoby chętne do kontynuacji zabawy by taką gotowość zaznaczyły w komentarzu.

Moja prośba: gdyby się zdarzyło, że kiedyś, czegoś, komuś zapomnę wysłać, bardzo proszę o przypomnienie mi drogą mailową, bo nie chciałabym się nie wywiązać z obietnicy. A czasami w nawale zajęć pamięć może szwankować:-)









Serdecznie pozdrawiam wraz z promieniami odchodzącego lata:-)))