wtorek, 28 kwietnia 2015

Cóż jest piękniejszego nad kwitnące drzewa?

Staff twierdził, że wysokie drzewa, a ja, mimo, że podziwiam poezje Staffa, twierdzę z uporem, że kwitnące drzewa!

Ta pora roku sprawia, że wszystko wokół śpiewa, zapada radością w serca i przypomina o cudzie, jakim jest nasze życie.
 Jabłonie w naszym "ogrodzie- lesie" kwitną od lat, a my niezmiennie radujemy serca ich widokiem.



 Jest taki obraz
matka i synowie
pod parasolem kwitnącej jabłoni
białe płatki szczęścia
spadają na roześmiane usta
młodość miesza się z wiosną
jak radość synów z marzeniami matki.
Pod parasolem miłości
życie przybiera barwę słońca
tańczą pszczoły
kłaniając się wiosennej radości
a niebo przeczyste
przygląda się z uśmiechem
tej miłości bez granic.
Synowie dawno dorośli, pozostały fotografie z tamtych lat i wspomnienia pięknych chwil obsypanych kwieciem jabłoni...Przeglądam albumy i wracam myślami do lat młodości mojej...
A jabłonie znów kwitną...

 Dziś wspólnie ze wspaniałymi żonami moich synów tworzę kulinarne cudeńka...i świat znów przybiera szczęśliwe kształty...




Oto tort wykonany przez Justynkę, żonę Kamila,
dla innego, malutkiego Kamilka na pierwsze urodziny:-)  pełna gama kolorów i smaków...



Doskonały deser w wykonaniu Angelinki, żony Konrada, prezentuje się jak kwiaty z ogrodu...ulubione róże- piękne w wyglądzie i smakowite...


I serniczek teściowej, łatwy, smaczny i do wykonania " na szybko":
2 wiadereczka zmielonego sera utrzeć z 1,5 szkl. cukru, 15 żółtkami i 1 kostką masła, dodać mały budyń śmietankowy, odrobinę aromatu pomarańczowego, a na koniec pianę z 15 białek. Po upieczeniu ( ok. 1 godz) polać grubo polewą czekoladową. Sernik " muślinowy", znika w mgnieniu oka:-) POLECAM!



Kolejny miły akcent to niespodzianka od Przemiłej Jadzi z bloga  http://jadwiga-sercemtworzone.blogspot.com/ która tworzy przepiękne rzeczy i wielokrotnie mnie obdarowywała. Dziś zawitał do mnie ten piękny notes z dedykacją od Drogiej Jadzi, bym zapisywała rzeczy ważne. Mam pomysł, ale to tajemnica, kiedyś ją ujawnię:-)
Dziękuję Jadziu i zapewniam, że wszystkie upominki od Ciebie sprawiają mi mnóstwo radości...



A na koniec posta zagadka dla Was: jaki to ptak zgubił owe piórka? Dla ułatwienia ustawiłam je obok kwiatu stokrotki, by zobrazować ich wielkość. Pierwsza prawidłowa odpowiedź zostanie nagrodzona...zatem zaczynamy...

niedziela, 26 kwietnia 2015

Wiosenne opowieści...




Dzwoneczkami, jaskrami, firletkami
wiosna się zaczyna
dywan rzuca pod moje stopy
a ja biegnę ponad trawami
by nie zdeptać życia zrodzonego
z tęsknot za słońcem.

W mojej wiosce mieszka Pani Pola. Według mojej wiedzy, jej życie przekroczyło 90 wiosen...
Odkąd ją pamiętam, zawsze była skromna, cicha i niezwykle religijna, choć codzienność boleśnie ją doświadczała. Najpierw na stanowisku pracy zginął jej dwudziestokilkuletni syn. Później na skutek powikłań powypadkowych zmarła córka osierocając troje malutkich dzieci. Potem przyszło jej pożegnać na wieki syna kapłana, który pełnił misję na Ukrainie. A Pani Pola, dzielna, drobniutka kobieta, pomogła ojcu swych wnuków wychować je na uczciwych ludzi, a zastępując im matkę przekazała najcenniejsze wartości, które wyznawała życiem.
Kiedyś przejeżdżałam obok jej domu ( pamiętam z jakim trudem wznosiła go ze swym nieżyjącym już mężem) i moje oczy utkwiły w niezwykłym obrazie.
Owa Pani, która z wielkim trudem porusza się przy pomocy dwóch kul, na kolanach, przygotowywała grządki wiosennego ogródka.
Nikt jej tego nie nakazał, to było jak najpiękniejsza modlitwa wyrażająca szacunek dla matki ziemi.
Od takich ludzi nam się uczyć trzeba...
Wieczorną porą uchwyciłam ten obraz. Skojarzył mi się z niezwykłym życiem Pani Poli, które prostą drogą prowadzi do nieba...

piątek, 24 kwietnia 2015

O czym szumią stare wierzby, gdy wiosna budzi świat?

O czym szumicie
stare zwiastunki  młodej radości
na przedwiośniu 
biednym jak chłopski przednówek 
rzucając wierzbowe gałązki 
w objęcia marcowego wiatru 
śpiewającego pieśń skowronka 
nad piaszczystym łanem mojej ziemi 
chcę zrozumieć waszą mowę 
utkaną z marzeń 
o życiu wśród prostych ludzi 
jak ja…
Są takie polskie, jak bocianie gniazda, jak polne grusze posadowione na miedzach wśród pól, jak kaczeńce na podmokłych rowach, jak ścierniska, po których późnym latem, wieczorami snuje się dym.
Dlatego są bliskie memu sercu, na tyle bliskie, by im poświęcić strofy i obrazy...
 Kojarzą mi się z biedą, dawnymi czasami, z moim dzieciństwem, gdy mój Tato zabierał mnie na spacer i w naturalny sposób przekazywał mi miłość do otaczającej mnie przyrody, niewyszukanej, ubogiej, takiej, w jakiej przyszło nam żyć...
Można tak wędrować i zachwycać się, gdy nad głową białe obłoki, to i w sercu może narodzić się maj...

wtorek, 21 kwietnia 2015

Radością zapadają w serca...

Wiosna przybywa powoli. Spragnieni słońca, ciepła i kwiatów, skrupulatnie szukamy dowodów na jej istnienie. I dobrze, bo przecież od nadmiaru piękna w fotografiach, pracach, strofach, obrazach, nic złego nikomu się nie stanie.
Dziś główną rolę w wiosennym spektaklu zagrają forsycje. Te wesołe krzewy należą do grupy oliwkowatych i pochodzą z Azji. Stały się u nas bardzo powszechne, ponieważ są odporne na przymrozki, łatwe w rozmnażaniu i nie mają wielkich wymagań glebowych. Są wszędzie, jakby chciały przypominać ludziom o nieustannej radości wynikającej z faktu daru życia...
Najpiękniej komponują się ze starymi chatkami, zaprzeczając opuszczeniu, przemijaniu, równoważąc smutek starych siedlisk.

Z wiosennym powiewem 
marzeń zakorzenionych w sercu 
z liśćmi zamkniętymi 
w pąkach najskrytszych uczuć 
wołam 
o radość błyszczącą słońcem 
przywołuję 
spojrzenie które odwzajemniam ciepłym słowem 
posłanym z okruchami mojego życia 
przybywam 
o porze właściwej więc każdej 
dobrej na to by być zawsze 
proszę 
o nieustanne szczęście 
dla mojej ostoi 
którą każdego dnia 
pragnę karmić swoją wiernością.
 Pozostałość po starym dworku. Nowi właściciele zadbali o to, by alejki kwitły jak niegdyś w czasach świetności.
Forsycje otaczają też nasz kościół parafialny, który pamięta XVIII wiek
I z tym słonecznym blaskiem posyłam Wam serdeczne pozdrowienia.
 


sobota, 18 kwietnia 2015

" Serce napomina mnie nawet nocą..."


Wolna sobota. Popołudnie. Zimno, wiatr, ciężkie chmury zwiastują deszcz lub śnieg...
 Czterdzieścioro gimnazjalistów, uczniów klas trzecich, bez żadnego przymusu, ze swoim katechetą i trzema nauczycielkami wyrusza do Wał Rudy, by przejść długą drogę śladami męczeństwa bł. Karoliny. Nie sami prymusi idą...Każdy niesie coś w sercu, bo jak głosi napis na jednej z czternastu stacji " serce napomina mnie nawet nocą".
Piękna postawa młodej Dziewczyny, która w czasie I wojny światowej obroniła swą godność przed rosyjskim żołnierzem, gromadzi każdego 18. dnia miesiąca kilka tysięcy ludzi podążających Jej śladami przez ten las, który stał się świadkiem Jej bohaterstwa.
Właśnie zakwita samotna stara grusza, w cieniu której kilkunastoletnia Karolinka uczyła wiejskie dzieci.
Wędrówka, a raczej pielgrzymowanie przez las trwa blisko dwóch godzin. W kwietniu, las zarzucony jest białymi zawilcami kwitnącymi na chwałę tej kilkunastoletniej dzielnej Polki. Kwitną też kaczeńce, fiołki, rozkwitają czeremchy. Wśród idących są ludzie z całej Polski, a nawet ze świata.
To nic, że zimno, że świat oferuje inne formy spędzania czasu. I tak jest od lat, przez wszystkie pory roku...każdego miesiąca. Pierwszy raz tam byłam i jestem pod ogromnym wrażeniem.
A tak niedawno przecież, w 1987 r. w Tarnowie, Jan Paweł II ogłaszał Błogosławioną, córkę polskiego ludu.
 
Spakowałam ciężkie serce
zabrawszy całą litanię próśb
wyruszyłam w las szumiący nadzieją
przenikliwy wiatr przeszywał moje myśli
wpadał w najdalsze zakamarki
by odczytać sens każdego pragnienia
miłość jest uparta
nie lęka się zimna ni bólu
przygląda się nieśmiałym zawilcom
i konarom starych drzew
zgiętych pod brzemieniem próśb
wiem dlaczego idę
wiem do kogo idę
wiem dla kogo idę
wiem wiele
nagle spostrzegam słowa
SERCE NAPOMINA MNIE NAWET NOCĄ
teraz wiem więcej.
 
A później wyszło słońce. Rozświetliło białe krzaki tarnin na znak, że nadzieja jest zawsze młoda.

czwartek, 16 kwietnia 2015

Jeśli Baranów, to najlepiej w czas kwitnienia magnolii!

Ubiegłego roku, o tej porze zachwycałam się Krasiczynem zobacz
Dziś czas na " brata" czyli Baranów Sandomierski nazywany " małym Wawelem".
Zamek ma regularną budowę. Założony jest na planie prostokąta o stosunku boków 1:2, w narożach znajdują się cylindryczne baszty, a w środku wieża z wejściem na piękny dziedziniec.
Dziedziniec z trzech stron otaczają dwukondygnacyjne skrzydła mieszkalne. Na dwóch z nich są arkadowe krużganki, których kolumny ozdobiono maszkaronami czyli twarzami ludzko-zwierzęcymi. Od strony wejścia znajduje się loggia z prowadzącymi na piętro paradnymi schodami, powyżej widać dekoracyjny grzebień attyki.

Zaskakujące, że dziedziniec położony jest na wysokości piętra - wchodzi się na niego po schodach.
Tłumaczone to jest częstymi wylewami Wisły. Woda docierała pod zamek, jednak nie zalewała dziedzińca.
Zamek w Baranowie wykorzystano przy kręceniu znanego serialu "Czarne Chmury".
To ze schodów na baranowskim dziedzińcu, w pamiętnej scenie, zbiegała Anna do pułkownika Dowgirda. Zachwycałam się tym filmem jako młodziutka dziewczyna.
Tak więc te magnolie pamiętają romantyczne filmowe sceny, które rozgrywały się w dawnej siedzibie rodu Leszczyńskich.
Park pokryty jest wiosenną roślinnością.
Piękne kwiaty spoglądają ku niebu...
Po powrocie do domu nie zapomniałam o naszej domowej magnolii, która od kilku lat wita wiosnę przed naszym domem.
Jest wytworna...
 Obrazy tych dostojnych kwiatów posyłam wraz z pozdrowieniami moim Czytelnikom.