środa, 29 stycznia 2014

Tu i teraz...historia starych butów...

Jest taka stara chatka- jedna z wielu.
Drewniane ściany bielone wapnem, "stragaże" nasiąkłe przeszłością, popękana farba na małych oknach zimą zakwitających pod mistrzowskim pędzlem mrozu...Kunsztowna robota ciesielska sprzed lat, wynik pracy i znoju rąk ludzkich. A w drewnianą ścianę wbity gwóźdź, na którym, nie wiedzieć dlaczego, zawieszono stare buty... Ile dróg przedreptały, ile miejsc zobaczyły, ilu zdarzeniom świadkowały, nikt nie wie. Czyja ręka zawiesiła je na ścianie "wylepionej" gliną, pobielonej codziennymi troskami? Do kogo należały owe buty, bez firmowych znaków, biedne, zwyczajne, ze śladami ziemi nieurodzajnej, ale ukochanej?
Buty- symbol ludzkiego wędrowania...

Takie chaty utrwala od zapomnienia Konrad https://www.facebook.com/pages/Konrad-W%C3%B3jcik-Fotografia/274028385946151 i jedna z owych chatek znalazła swoje miejsce w albumie " Piękno odnalezione", który wysłałam Beatce- wrażliwej i wszechstronnie uzdolnionej Osobie  http://paverpolart.blogspot.com/

-
A co zrobiła Beatka? Przeczytała wiersze, zachwyciła się fotografią chatki i zrobiła mi wspaniały prezent- niespodziankę! Własnoręcznie wymalowała dla mnie wisiorek z motywem owej chatki. Najbardziej intrygujące jest to, że wisiorek ma wymiary kwadratu o boku ok. 2 cm ( spróbujcie namalować chatkę na takim obszarze !) A Beatka potrafi !!!
Dziękując Beatce i wszystkim, którzy potrafią czynić innym miłe niespodzianki, zamieszczam wiersz- niech przyniesie odrobinę ciepła i blasku:

TU I TERAZ

Promień słońca 
po raz kolejny wpadł przez okno
i do mojego serca 
też po raz kolejny .
Patrzę 
na drugiego człowieka
ze słonecznym zadziwieniem
odkrywając nowe okruchy dobroci.
Jestem tu
gdzie nikt nie jest sam
skoro okruchy dobroci
wpadają przez otwarte okno
razem z promieniem słońca.
Jak dobrze, że jesteś
właśnie ty i nikt inny
tu i teraz
po to bym mogła czuwać
w bezpiecznej przystani
naszego człowieczeństwa.

 W wyniku wymianki z Basią z bloga http://odkrywamnanowo.blogspot.com/ otrzymałam piękny komplet wymarzonej biżuterii z motylami

Do biżuterii marzeń Basia dołączyła piękny kołnierzyk, który znajdzie swoje lokum na czymś stosownym:-)

Bardzo się cieszę prezentami Basi, są piękne i z serca ofiarowane.I serdecznie jej dziękuję!
Natomiast do Basi powędrował mój obraz" na rozweselenie".
I tym ciepłym akcentem pozdrawiam Was pośród śnieżnej zamieci!

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Zwolenniczka 5 pór roku poleca...



Widok z mojego balkonu – zima

Czapy  śniegu
otuliły nagie gałęzie
zakrywając zeschnięte wdzięki
czarna ziemia
ułożona do snu nie chce zamknąć powiek
 zimny wiatr wyrywa
piosenki żółtym trawom
czarny las
kryje tajemnice zwierząt
obecnych i nieobecnych
wraz z lotem sikorki
pokonuję nurt Żabnicy
ukrytej między wałami zwyczajnej historii.
A mój Chrystus
spogląda w bezkresne  przestrzenie
możliwe
że wśród wróbli, bażantów i saren
pojawi się człowiek.
Jak tu zwyczajnie
nawet bezkres jest blisko.

Śnieg wypisuje inicjały...
Las otulił się zimową bielą...
Nie ma końca zabawom na śniegu...
Ślady na śniegu kryją tajemnice...
Cisza niezmącona przenika serce...
Różane pąki śpią snem kamiennym...
W ptasiej stołówce pełno jest gości...
Odśnieżarka czeka:-)

A anioł chabrowy, wbrew zimie, lato roznosi...

sobota, 25 stycznia 2014

Czas na radość...

Radość dodaje nam skrzydeł, zmienia barwy tego świata na piękniejsze, sprawia, że troski tracą wyraziste kontury.
W piątkowe popołudnie przybyła do mnie taka radość za sprawą Gosi http://sutaszgochy-artsmak.blogspot.com/, która obdarowała mnie hojnie z okazji zbliżających się powoli podwójnych urodzin, czyli moich i bloga. Do wykonanej wcześniej pięknej bransolety http://sutaszgochy-artsmak.blogspot.com/2013/12/bransoleta-sutasz.html, Gosia zrobiła śliczne kolczyki sutaszowe, więc mam komplet ( bardzo lubię biżuterię wykonaną tą techniką!)
Dodatkowo Gosia dołączyła delikatne i eleganckie kolczyki wiszące. I to nie koniec, bo zakładka, którą otrzymałam wygląda jak wspaniały wisior. Gosia wie, że kocham książki, więc sprawiła mi biżuterię książkową! Wszystko było zapakowane w piękne pudełeczko, starannie, a życzenia urodzinowe- szczere i od serca zapisała na kartce z warszawskimi Łazienkami!
Bardzo Ci Gosiu dziękuję, nie spodziewałam się takiego prezentu, więc moja radość jest tym większa. Jesteś niezwykłą osobą.
Kto nie zna prac Gosi, niech zobaczy na jej blogu, naprawdę warto!



Kolejna książka, którą czytam, zapowiada się interesująco. Zafascynował mnie tytuł, marzę o tym, aby zobaczyć prowansalskie pola lawendowe!


Do Małopolski zawitała zima, mrozy, dziś śnieg szalejący z porywistym wiatrem, ale przecież to styczeń...
Pamiętam zimy z dzieciństwa, rzęsy sklejały powieki na mrozie, kiedy szliśmy polami do szkoły. Rowy były zawiane śniegiem, szron okrywał drzewa. Z daleka, na wzgórzu rysował się stary dworek otoczony ośnieżonymi modrzewiami. Zatrzymywałam się wśród pól i stałam urzeczona tym widokiem. Próbowałam niedawno zrobić zdjęcia tego miejsca, ale z żadnej strony nie widać go przez gęste drzewa, a bez zgody obecnego właściciela nie mogę wejść na posesję. W tym dworku odbywały się lekcje religii w czasach" zakazanych", a kolejni jego zarządcy patrzyli na nas ze starych portretów wzbudzając w nas respekt.
Wokół dworu rosły tysiące fiołków, a ogrodzenie z żywego głogu zakwitało następnym tysiącem małych kwiatuszków.  Ach, jak tam pachniało historią... a ja od zawsze kochałam historię...
Gdybym odnalazła jakąś fotografię z tamtych lat... muszę poprosić mieszkańców Gorzyc, przecież tam zostawiłam kawał serca...

 W ten zimowy dzień ożywiłam moją pracownię tymi miniaturkami, by przypominały o ciepłych dniach!
Nie mam zdjęcia dworku, ale wszystkie stare domki mają swoje tajemnice i swój wyjątkowy urok...
Pozdrawiam ciepło, dla kontrastu pogodowego:-)

piątek, 24 stycznia 2014

Zimowe zabawy Soniaczka:-)

Przychodziła nocami na nasze podwórko przez trzy kolejne noce...Byłam pewna, że to pies któregoś z pobliskich domostw. A jednak nie, znów okrutny człowiek wypędził? wyrzucił? nie wiem jak to nazwać, pozbył się psa, skazując go na poniewierkę. No cóż, niektórzy ludzie tak mają!!!!!

Więc przygarnęliśmy psinkę ( a mamy już Browara i Rudusia- dwa duże psy) i nazwaliśmy ją Sonia.

Sonia, Sonusia, Soniaczek okazała się wspaniałym pieskiem, wesołym, zabawnym i przymilnym...

Dziś nie mogłam jej dogonić z aparatem!

Jak ktoś mógł porzucić takiego wspaniałego psa?

Sonia zagląda właśnie na terytorium Browara i Rudusia:-)

Browar jeszcze rozmyśla, czy zaakceptować nową koleżankę, Ruduś chwilowo jest nieobecny, pewnie szuka ptaków:-)

I jeszcze kilka zimowych kadrów...

Bo zima też ma swoje uroki!

 No proszę, Sonia już drzemie:-)

I już serdeczne pozdrowienia z zimnej Małopolski...

środa, 22 stycznia 2014

"Możesz zgromadzić przeróżne skarby, ale najcenniejszym jest prawdziwy przyjaciel."( zabawa- podaj dalej)

O przyjaźni napisano tak wiele, ale nic dziwnego, bo swą bezinteresownością i szlachetnością zachwyca niezmiennie.
Zacznę od przyjaźni kanarka z człowiekiem, która trwa już 5 lat, bo taki czas Duduś przyjaźni się ze swoim panem, któremu został ofiarowany w imieninowym prezencie. Najpiękniejsze melodie wyśpiewuje właśnie na głowie swojego przyjaciela...Zaprzyjaźnił się z nim bardzo szybko:-)


Po pięciu latach obecności w naszym domu zaprzyjaźnił się też z Kamilem. Reszta domowników dotąd nie dostąpiła tego zaszczytu ( siadania na głowie:-)))))

Czytając Wasze blogi jestem pod wrażeniem wielu blogowych przyjaźni. Wszystkim, którzy odnaleźli przyjaciół dedykuję kilka myśli, pięknych i prawdziwych...

" Przyjaźń jest najpiękniejszym ze wszystkich prezentów, jakimi możemy zostać obdarowani, aby szczęśliwie ukształtować swoje życie"- Epikur

" Ten, kto ma przyjaciół, jest jak step rozległy, kto ich nie ma, jest jak dłoń mały"- przysłowie mongolskie

" Jeśli jakaś dłoń ma swoje miejsce w drugiej dłoni, to właśnie jest przyjaźń"- Adam Asnyk

" Przyjaźń jest jak owoc. Dojrzewa szybciej przy właściwej pielęgnacji.- przysłowie japońskie

" Przyjaźń jest drzewem, pod którym możemy się schronić"- Samuel Taylor Coleridge

" Wierny bowiem przyjaciel potężną obroną, kto go znalazł, skarb znalazł"-Mądrość Syracha 6,14

" Najlepszym przyjacielem jest ten, kto nie pytając o powód twego smutku, potrafi sprawić, że znów wraca radość"- św. Jan Bosko

" Dzięki przyjaźni staję się spokojniejszy. Dzięki spokojowi bardziej przyjazny"- Jan Kochanowski

" Czym dla ptaka są skrzydła, tym dla człowieka przyjaźń: wznosi go ponad proch ziemi"- Zenta Maurina Raudive

Wielokrotnie pisałam o pięknych upominkach, niespodziankach, wygranych candy, którymi zapełnia się mój dom.
Dziś koleżanki z pracy miały okazję podziwiać prześliczny wyrób Dori z bloga http://czarymaridori.blogspot.com/  Wygrałam go w zabawie ogłoszonej przez mistrzynię filcu i nie tylko... ale sami zobaczcie na jej bloga...

Broszka cieszy moje serce, podobnie jak anioł, który dziś przybył do mnie od Janeczki, co twierdzi, że " jej musi być na wierzchu". Że Janeczka dzierga nieziemsko, to bardzo się cieszę tym" na wierzchu".
Janeczka wykonała aniołka w kolorach współgrających z poprzednimi prezentami od niej. Janeczko, masz wielkie serce i wierzę, że ten aniołek będzie się mną opiekował, jak mu poleciłaś:-) Domyślacie się, że Janeczka czeka na Was na blogu http://janeczkowo.blogspot.com/


I żeby radości było jeszcze więcej, to w ramach zabawy "podaj dalej" Dusia z bloga http://syndromkurydomowej.blogspot.com/ przysłała mi tak wspaniałe poduchy, że chyba się niebawem rozleniwię:-)))) Podusie w kolorach przeze mnie wybranych oczywiście. Są tam i hafty wstążeczkowe i szydełkowe koronki i mistrzowskie wykonanie- oczu nie odrywam Dusiu od moich pięknych poduch!

 I jeszcze Dusia dołożyła mnóstwo słodkości:-))))

I jak tu nie pisać pięknie o przyjaźni!!!!!
Dori, Janeczko, Dusiu, bardzo Wam dziękuję, bo wniosłyście dziś w mój dom wiele ciepła i radości.

A teraz ogłaszam zabawę " podaj dalej" na moim blogu.
Dwie pierwsze osoby, które w komentarzu napiszą, że chcą u siebie taką zabawę zorganizować, otrzymają ode mnie prezenty- niespodzianki! Zapraszam!

wtorek, 21 stycznia 2014

Miałam dwie wspaniałe BABCIE!

 Kto kocha spokojnie i łagodnie,
każdą radość stokrotnie przeżywa,
wszystkie prośby spełnia pogodnie
i zalety wnuków odkrywa?

Babcia z Dziadkiem wiecznie zakochani
swoją misję cichutko spełniają,
całym sercem rodzinie oddani
jesień życia wnukom poświęcają.

 Babcia i Dziadek- dwie ważne postaci w życiu każdego dziecka...
Miałam i ja dwie wspaniałe Babcie- cudowne:
Babcia " domowa" Józia- uosobienie ciepła i spokoju była powiernicą moich dziewczęcych " tajemnic", była matką dziewięciorga dzieci, a w jej życie wpisano wiele trudów i zmartwień. Ale Babcia uśmiechała się " do końca".
Babcię "z Kłyża Agnieszkę ( ma dziś imieniny) widywałam rzadziej, ale była wesoła, gaduła z wieczną pogodą ducha, którą obdarzała dwanaścioro żyjących jej dzieci spośród czternaściorga, które urodziła.
Jednego dziadka Józefa nie znałam, zmarł przed moimi narodzinami.
Drugi, Andrzej był małomówny i dzieci nie miały do niego przystępu, ale za to pięknie grał na skrzypcach i to jako dziecko, podziwiałam.
Mam wielki szacunek dla tradycji, szperam, szukam pamiątek, gromadzę wspomnienia, zdjęcia.
I tak powstała galeria przodków z mojej i męża strony.

Niestety, nie mam wielu zdjęć, bo bieda na wsi nie sprzyjała działaniom, które wykraczały poza zapewnienie rodzinie niezbędnego minimum życia. Ale to co mam, chronię pieczołowicie i jestem z tego dumna.

Wszystkim Babciom i Dziadkom czytającym tego posta życzę, aby zawsze mogli być dumni ze swoich Wnuków!

A dziś " Święta Agnieszka wypuszcza skowronka z mieszka"- tak mówi ludowe przysłowie, a przysłowia są mądrością ludu...

 Św. Agnieszka poniosła śmierć męczeńską w wieku 12 lat, a w ikonografii przedstawiana jest z barankiem ( a ja bym dołożyła jeszcze skowronka:-)

Pozostając z nadzieją rychłej wiosny ( w związku z wypuszczonym skowronkiem), dziękuję Kasi z bloga http://magiczneslowaa.blogspot.com/ za wyróżnienie. Odpowiadam na pytania postawione przez Kasię, a że ulubionych blogów mam całe mnóstwo ( nie nadążam z czytaniem i komentowaniem), więc proszę, aby przybywający do mnie, chętni, pobrali owo wyróżnienie i odpowiedzieli na te same pytania na swoim blogu!


1. Twoja ulubiona książka, piosenka, film?
w kolejności j.w."Spóźnieni kochankowie", Tolerancja, Jasmine- Kolski
2. Jakie Państwa chciałabyś zwiedzić?
Hiszpania, Grecja
3. Co Cię najbardziej wkurza?
niedbalstwo, lenistwo, fałsz
4. Czy Twoja praca jest Twoją pasją?
tak, w 100%
5. Jak zaczynasz dzień?
krótką modlitwą
6. Do czego masz słabość?
do słodyczy i biżuterii
7. Najbardziej szalona rzecz jaką zrobiłaś w życiu?
samodzielna jazda motocyklem( Yamaha 600)
8. Co sprawia, że czujesz się szczęśliwa?
szczęście moich bliskich
9. Co robisz, gdy masz zły nastrój?
maluję obraz, to wycisza...
10. Cele na Rok 2014?
nie skrzywdzić nikogo...
11. Kot czy Pies?
zdecydowanie psy- trzy

Pozdrawiam i idę poszukać skowronków:-)
***********
Znalazłam... w internecie:-)

sobota, 18 stycznia 2014

Poczytaj mi, mamo...

Odkąd sięgam pamięcią, książki były zawsze obecne w moim życiu! Jako małe dziecko, często chorowałam, więc ich obecność wspaniale rekompensowała mi brak rówieśniczego towarzystwa. Cztery lata starsza ode mnie sąsiadka czytała mi wiele książek do czasu kiedy zdecydowałam, że nie mogę być w tym temacie zależna! I tak oto, w wieku czterech lat posiadłam umiejętność czytania" drukowanego" dzięki podpatrywaniu starszego o 8 lat brata podczas jego nauki. Na moje pytania o kolejne literki, brat odpowiadał z pośpiechem, bo myślał jak wyrwać się z domu razem z kolegami i piłką:-) Ale ja byłam uparta i niebawem czytałam sama. Serię" Poczytaj mi, mamo", Basia czytała samej sobie, mówiąc " poczytaj mi, Basiu". Moi Rodzice nie byli zamożni, ale widząc mój zapał, nie żałowali pieniędzy na zakup książek i prasy.

Przy takiej lampie naftowej czytałam do dziesiątego roku życia, bo w naszej wsi nie było elektryczności. Miałam w tym temacie lepiej niż moja mama, która w czasach wojny podczytywała wespół ze szkolnym kolegą książki, ukradkiem, bo dziadek nakazał oszczędzać naftę, jako, że biedę cierpieli okrutną. Pamiętam owego "czytelnikowego" wspólnika mamy, który do późnej starości pożyczał stosy książek w naszej szkolnej bibliotece.Miłość do książek była silniejsza niż groźby dziadka nakazującego gasić lampę.

Ponieważ moja mama pracowała przez kilkadziesiąt lat jako ekspedientka w Wiejskim Domu Towarowym, zabierała mnie w letnim okresie do tej " dużej wioski" ( obecnie w tej wiosce od 15 lat kieruję gimnazjum), gdzie był kiosk " Ruchu", a w nim przeurocza Pani Marysia, która wpuszczała mnie do kiosku i pozwalała całymi dniami czytać gazety. Po kilku latach takiej komitywy, P. Marysia wybrała dla swojej córeczki imię Basia:-) Do dziś pamiętam tę radość, gdy P. Marysia oznajmiała mi, że właśnie" przyszły" nowe gazety.
Jestem jej wdzięczna za to, że dzięki jej wyrozumiałości moje wakacje były takie wspaniałe.

Cały plik gazet przynosiła każdej niedzieli po powrocie z kościoła, moja babcia.W tej samej co sklep miejscowości był kościół, chodziliśmy wszyscy pieszo na nabożeństwa. Ówczesny kościelny rozprowadzał prasę. Babcia szła na poranną Mszę św. więc po jej powrocie, mogłam zasiadać do lektury. Zakupiony plik gazet podpisany był " Kwapniowo" i widniała na nim cena łączna. Ale babcia też lubiła czytać, mimo, że nie miała dużo pieniędzy, gazety kupowała zawsze. Ach, jaka ciekawa była czarno- biała " Przyjaciółka" z tamtych lat...
Poszukałam więc w zasobach internetu zdjęcia tej wspomnieniowej gazety:

 Tak wyglądał pierwszy numer z 1948 roku...

Kiedyś na starociach kupiłam taką figurkę żeby mi przypominała moją kochaną, światłą, zmarłą przed dwudziestu laty, Babcię.

Jedna z moich młodych koleżanek ma trzyletnią córeczkę. Raz w tygodniu pożycza w bibliotece kilka książek i czyta  z córeczką ok. 1 godziny codziennie. Tak robi od momentu ukończenia roku życia Dziewczynki. Jestem pod wrażeniem mądrości tej młodej mamy. Daje swojemu dziecku, to, co najpiękniejsze...Podziwiam ją i pochwalam. Przywołuje we mnie wspomnienia, kiedy jako mała dziewczynka rowerem jeździłam do odległej kilka kilometrów biblioteki... Moja miłość do książek pozostała niezmienna...
A jeśli tego posta będą czytać młode mamy, chcę im powiedzieć, że warto w dzieciach takie zamiłowania rozbudzać od najmłodszych lat. Wszystkim czytającym życzę wspaniałych lektur i wiele czytelniczych radości... i serdecznie pozdrawiam.
Napiszcie proszę w komentarzach jakie są Wasze ulubione książki....

czwartek, 16 stycznia 2014

Lubię ciszę, bo w ciszy słyszy się głos własnego serca...



Cisza bieszczadzka


przenika moje serce

tylko trawy szumią

językiem zakochanych

w urodzie świata


chwytam ich szelest

chłonę ich mowę całą sobą

zanurzam stopy wędrowca

w jesiennym zakątku świata

zapatrzona w niezwykłą paletę barw

przenoszę myśli na odległe szczyty

moje marzenia

wędrują połoninami

wolne i bezpieczne i takie własne

słońce zmienia obrazy

mienią się kolory zatrzymane w sercu

czekam na zachód

czekam na cud

który na kilka minut

niweczy każdą szarość dnia
nie śmiem wypowiedzieć słów

nie chcę spłoszyć piękna

ale wiem

że serce zostawi ślad na szlaku

by nieustannie tęsknić do powrotów.

Za oknami raczej smutny krajobraz, więc powracam do ciepłych barw jesieni i farbami czaruję wspomnienia.

Tęsknota za pięknem jest nieodłącznie wpisana w każde ludzkie istnienie.

A na zimowe wieczory otrzymałam w prezencie wspaniałą książkę od Ilonki z bloga http://czytaniejakoddychanie.blogspot.com/, oczywiście, że pożyczę ją wielu osobom...

A od Zosi z bloga http://galeriazosi.blogspot.com/ takie oto cudowności na uśmiech... znalazły one już godne miejsce.

Dziękuję Ilonko, dziękuję Zosiu.