poniedziałek, 30 września 2013

CB Radio i porcelanowe figurki

Było to ok. 25 lat temu. Żyliśmy bez telefonów komórkowych (a do naszej wsi nie dotarła nawet TP), komputerów, internetu. Nie wyobrażałam sobie wówczas, że kiedyś będę prowadzić bloga i kontaktować się z różnym wspaniałymi ludźmi siedząc sobie w domu, w maleńkiej wiosce otoczonej zewsząd polami i leśnymi zagajnikami. I wówczas pojawiły się tzw. CB- radia, które dawały możliwość porozumiewania się za pomocą odbić fal radiowych, z różnymi użytkownikami na całym świecie. Było to w pewnym sensie okno na świat, a dla mnie dodatkowa możliwość językowego kształcenia poprzez kontakt radiowy z rodowitymi Anglikami. Na dachu naszego domu stanęła antena na wysokim maszcie... a my zakupiliśmy odpowiednie urządzenia. Fale radiowe "skakały" jak chciały, zależnie od warunków atmosferycznych i innych czynników, ale zawsze na falach można było spotkać ciekawych ludzi. Jednym z nich był Terry, mieszkaniec Sheffield, z którego rodziną nawiązaliśmy kontakt. Terry nawet nauczył się kilku słów po polsku. Potwierdzeniem nawiązanych łączności były kartki- widokówki tzw. QSL- ki. Mieliśmy z mężem całe ich mnóstwo z różnych stron świata.
Do jednego z listów Terry dołączył upominek w postaci porcelanowych angielskich figurek ( zdjęcie poniżej), które jako pamiątka tamtych czasów zajmują ważne miejsce pośród sentymentalnych drobiazgów.

"Dzisiaj CB-radio popularne nazywane "radyjkiem" służy głównie kierowcom do pozyskiwania aktualnych informacji o wydarzeniach i bieżących sprawach, jakie czekają na szoferów podczas prowadzenia samochodu. Najpopularniejsze jest wzajemne ostrzeganie się przed kontrolą policji (tzw. "miśków") oraz funkcjonariuszy Inspekcji Transportu Drogowego (AKA "krokodyle"). Niestety CB-radio to też źródło nieustannych trzasków i zakłóceń, wśród których posypią się czasem "bogate" i niezbyt eleganckie słowa. Tak czy inaczej rozmowa przez "gruszkę" (mikrofon) pozwala uniknąć sporo mandatów, a co za tym idzie także i stresu. Pozdrawiam, Kamil"

Jak widzicie, od czasu, do czasu, w prowadzeniu bloga pomaga mi Kamil (ale tylko w wybranych przez niego tematach).

Oto porcelanowe figurki Terrego...które przetrwały u nas ponad dwadzieścia lat.

Czasami kupuję na targach staroci porcelanowe figurki, bo ciągle mam wrażenie, że muszą kryć w sobie przeróżne historie...

Ten pies pilnuje moich " skarbów" od Was otrzymanych!

A ta para zaprasza do odpoczynku...

w domu, w którym można zawsze napić się dobrej herbaty!

Patrząc na porcelanowe drobiazgi lubię sobie układać historyjki, może prawdopodobne a może nie...
Ale życie czasami nas zaskakuje różnymi niespodziankami.
Ciekawa jestem czy ktoś z Czytających miał podobne doznania i radiowe przygody- jeśli tak- napiszcie.
Pozdrawiam serdecznie!

19 komentarzy:

  1. Basiu ja też tak mam jak coś starego kupię zaraz myślę sobie ciekawe u kogo było, kim ten człowiek był. No i mówię do tej rzeczy teraz jesteś u mnie i będziesz cieszyła moje oko swą pięknością. Ja połowę domu babci męża przeniosłam do naszego domu. Wszystkie starocie które odnalazłam i kamień z którego kiedyś była obora a teraz jest z niego płot zbudowany i kominek w moim domu. Czasami sobie mówię ciekawe co by babcia powiedziała, czy byłaby dumna. pewnie tak. Mówią że ludzie żyją tak długo jak o nich mówimy. Babcia męża żyje ciągle wśród nas. Pozdrawiam cieplutko Zosia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Basiu zawsze tak ciekawie wszystko opisujesz, figurki bardzo ładne, pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię stare rzeczy.Wszystkie te drobiazgi mają duszę ;), mają swoją historię i to w nich lubię. Nie ważne, że czasami są trochę zniszczone, to tylko dodaje im powabu :) Lubię chodzić na targi starociami, nawet jeśli nic nie kupię, to chociaż podziwiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie opowiedziana historia:) a figurki jak na nie spoglądam czy tutaj u Ciebie, czy u siebie lub kogoś zawsze jakby do mnie przemawiały...jedne chcą aby choć na chwilę na nie spojrzeć inne kuszą jakimś kolorem i na pewno każde z nich chce nam coś powiedzieć i za każdym razem będzie to inna historia.Mnie zauroczyła figurka psa,taki dostojny i poważny a jednocześnie prosi aby go pogłaskać:)Pozdrawiam jesiennie i cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Basiu- ja też odnoszę wrażenie, gdy patrzę na porcelanowe figurki, że one rzeczywiście zawierają w sobie historie ludzi, u których "przebywały". Będąc u córki w Anglii miałam możliwość częstego ich oglądania a nawet dotykania, szczególnie, gdy jeździliśmy na carboot sale.
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię starą porcelanę. Nie musi być miśnieńska :)
    Najcenniejsze są drobiazgi związane z ofiarodawcami

    OdpowiedzUsuń
  7. też kiedyś miałam kolekcje figurek :)))

    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  8. Też ma sporą kolekcję figurek i każda z nich związana jest z jakimiś wspomnieniami, a to jest bezcenne:) Dziękuję za udział w moim Candy i życzę powodzenia:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cieszę się, że tak wiele osób myśli podobnie i przeżywa podobnie historie ludzkich losów.
    Pozdrawiam Wszystkich, którzy potrafią się zatrzymać i zauważyć najdrobniejsze piękno:-))))

    OdpowiedzUsuń
  10. Porcelana ma cos w sobie...
    Serdecznosci
    Judyta

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie miałam żadnych doświadczeń z CB radiem, ale stare rzeczy wzruszaja mnie i budzą podziw oraz ciekawosc jaka drog przeszły, co widziały, zanim dotarły w to miejsce, gdzie są teraz. Bo ironią losu jest przecież, że przedmioty zyją przewaznie znacznie dłużej niz my, ludzie. Czasem sie tłuka, niszczą, ale przy dobrym przechowywaniu moga być nieomal wieczne. Tak...Gromadzimy je przez całe życie. Myśląc moze, że w ten sposób oddalimy moze jakos naszą własną kruchość i przemijalność. Ale nie da się. Wreszcie znikamy a one stoją nadal na półkach zastanawiając sie nad ulotnoscia wszystkiego i nad swym trwaniem na poły wesołym, na poły smutnym w tym dziwnym, zmieniającym sie jak obrazki w kalejdoskopie świecie...
    Ciepłe pozdrowienia zasyłam Ci Basiu!:-))

    OdpowiedzUsuń
  12. Pięknie opisałaś nam tą historię.
    U mnie radiowych przygód brak ale chętnie słucham moją ciocią która ma radyjko w samochodzie:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie przepadam za takimi figurkami, to znaczy sama ich nie kupuję, ale mam w domu trochę takich drobiazgów, które choć mało urodziwe, to mają za sobą jakąś ciekawą historię, albo przypominają kogoś szczególnego... No cóż, czasami bywam po prostu mniej racjonalna, a bardziej - sentymentalna :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Przepiękne są te figurki:) Uwielbiam kolekcjonować takie drobiazgi, które ciszą oko:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Cieszę się, że znalazłam osoby, którym historie zaklęte w maleńkich przedmiotach nie są obojętne:-)

    OdpowiedzUsuń
  16. O tak!!!!!!
    CB radio!!! Miałam! Urzędowałam na nim w tych samych czasach chyba co Ty! hihi!
    Wtedy nie było komputeryzacji, ale człowiek dzieki eterowi miał kontakt ze światem.Ja miałam Alana 87. Było to wtedy najlepsze radio na rynku, do tego na kilkunastometrowym maszcie była jeszcze antena stacionarna, zdaje się Skylab czy jakoś tak się nazywała.
    Oj.... To były czasy! Ile Ja ludzi przez to radio poznałam! Miałam mapę na ścianie i zaznaczałam sobie swoje "zasięgi". Z wyjazdem do Niemiec (21 lat temu) wszystko się jednak urwało...
    Potem za parę lat spróbowałiśmy odpalić nasze stare radio, ale to już nie było to samo... W eterze zrobił się śmietnik, słychać zewsząd obscesyjne słowa.... To już nie tamten mój dawny świat...
    Ale na zamiankę mam teraz internet! No i mojego bloga oczywiście!

    Kurcze..... Masz podobny czajniczek do mojego!!!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Kocham Basiu takie rzeczy stylowe stare a jeszcze mające wygląd - tak i we mnie masz mióśniczkę zatartych czasów czar zamkniętych w porcelanach i starociach - tak aja pamiętam Radio wolna europa aż do znudzenia musiałam to słuchać a wracając do Terrego - to ludzie na wyspach czuli prawdziwi angole mają serca jak dusza wiem coś o tym:):):)pozdrawiam ciepło Maria

    OdpowiedzUsuń
  18. Basiu:)znowu jest coś co nas łączy,Zbierałam figurki porcelanowe 20 lat temu,potem je schowałam do pudeł i przeleżały w nich sporo lat,a jakiś miesiąc temu znowu je wyjęłam.To są same prezenty od dzieci i przyjaciół :)mają wartość bardzo sentymentalną.Kiedy biorę je w dłoń żeby wytrzeć z kurzu moja myśl ucieka automatycznie do darczyńcy:))Moja ciotka nie mogła się nadziwić,że cieszy mnie szklany ptaszek podarowany przez koleżankę,a kiedy jej wytłumaczyłam moją "filozofię daru" ,widzę,że sama zachowuje i wystawia wszystkie hafty jakie ode mnie dostała z różnych okazji,a już niesamowicie dumna była jak ksiądz chodząc po kolędzie się nimi zachwycił:))))buziaczki:)))

    OdpowiedzUsuń
  19. No i cóż ja mogę napisać...:) ...lubię te wszystkie cacuszka porcelanowe, małe i duże, Basiu. Szczególnym sentymentem darzę oczywiście te rodzinne.Bywając na targach staroci, zawsze podziwiam, choć nie zawsze kupuję..:) Lubię się nimi otaczać. Jeśli chodzi o radio...cóż, wychowałam się raczej z "nosem w telewizorze", więc radio nie miało za bardzo okazji,wywrzeć na mnie większego wrażenia. Pamiętam głównie niedzielne poranki, czekałam na teleranek, a potem był ..cykl, W starym kinie...i to był dla mnie prawdziwy cymes:) Buziaki posyłam ciepłe

    OdpowiedzUsuń