czwartek, 4 lipca 2013

Boso po rosie...

Znana na Powiślu Dąbrowskim poetka Maria Kozaczkowa wydała kiedyś tomik wierszy ( pięknych zresztą) pt." Boso po rosie". Tak mi się przypomniały te strofy wiejskiej, prostej, ale jakże mądrej kobiety, gdy wczesnym rankiem wyruszyłam w stronę kwitnących na wale malw- właśnie- boso po rosie...

 Chciałabym ludziom dać w swoich wierszach
Trochę dobroci:
Uśmiechu dziecka i tego szczęścia
Z kwiatu paproci.

Ażeby każdy czuł, gdy je czyta,
Że jestem przy nim
I może liczyć na moją pomoc,
Gdy dozna krzywdy.

Tak mało w życiu mieliśmy kwiatów,
Prawdy na świecie:
- Schylcie się po nią, jeśli ją w moich
Wierszach znajdziecie!

Tam się rodziły, gdzie śpiew skowronka
W życie i w owsie:
- Niech idą z Wami, tak jak szły ze mną
B o s o  p o  r o s i e. ..

                                      M. Kozaczkowa




Spróbujcie zmrużyć oczy:
Mocne słońce pieści swoje promienie w kroplach rosy osiadłej po nocnym zauroczeniu na trawach, źdźbłach i ziołach.
Jeszcze nie pora drobinkom wody poszybować w rozgrzane powietrze, jeszcze turkawki nawołują się w gałęziach rozłożystego dębu, który rozpanoszył się w międzywalu i nic sobie nie robi z letnich pogróżek Żabnicy.
Rolnicy już na polach, ale świat dopiero się budzi. Krople ciepłej rosy łaskoczą nogi, a barwy letniego poranka pozwalają choć na chwilę zapomnieć o obowiązkach, terminach, zobowiązaniach i powinnościach.
Bajkowy świat w najprostszej postaci zakwita różowymi i czerwonymi płatkami malw na tle tarnin i rzecznych zarośli. Nad rzeczką szybuje może duch małej Julci, najstarszej córeczki mojej babci po kądzieli, która w drodze za swoją babcią ( a moją prababcią) nie zdołała pokonać wód rzeczki sięgającej dwuletniej dziewczynce po kostki. Julcia była mądrą, rozgarniętą dziewczynką i ilekroć w szkole omawialiśmy Treny Kochanowskiego, znana mi z opowiadań Babci, Julcia, pojawiała się przed moimi oczyma jako ta, którą widocznie P. Bóg chciał mieć u siebie.
Zresztą sami zobaczcie, że takie proste, zwyczajne miejsca można pokochać miłością stałą...

  Ścieżyną wśród malw, które codziennie witają wschód i zachód słońca...

Trawy, polne goździki, zioła- to co natura rozdziela hojnie między tych, co mają oczy szeroko otwarte..

 Z wysokości malw dostrzega się piękno ukryte w sercu..

I rozmawiamy mową kwiatów...

Zakwita cebulka, może jeżyna też pospieszy za nią?


A nad marzeniami " o rosie" czuwa śpiący o tej porze ANIOŁEK...


12 komentarzy:

  1. ładnie napisałaś:) cudne zdjęcia, miłego dnia życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham wieś, ale do Zamościa kiedyś przyjadę! Czy dostałaś Gosiu przesyłkę( wysłałam w poniedziałek)? Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. te malwy zachwycają!!!!

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, toż to całkowity sukces mojego męża- muszę przyznać!

      Usuń
  4. Sliczne widoki i Aniołek :) az wszłabym między te malwy ;)) sielsko :))
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie napisane i jeszcze piękniej oprawione wprawnym okiem fotografa. Wielkie brawa.
    A mój Ksiażę ( czyli ślubny ) lubi sobie nucić " Najlepiej z rana z rosą, ciąć trawę kosą ... "
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne słowa cudownie zobrazowane:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się, że Wam się podoba, a kosę mam, tylko buty trzeba" ozuć" i jeszcze sierp po Babci mam:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mmmm:)jak ja dawno nie chodziłam po rosie:)))Basiu:)co rusz trącasz we mnie ckliwą nutkę wspomnień:))))

    OdpowiedzUsuń
  9. Widocznie jesteśmy sobie podobne:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam malwy i mam nadzieję, że kiedyś będą zaglądać do mojego kuchennego okna:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak nic tylko kapelusz , suknię z halkami, parasolkę i na spacer !!!!
    Pozdrawiam cieplutko!!

    OdpowiedzUsuń