sobota, 4 maja 2013

O planach, pokorze i innych drobiazgach...

No cóż, zdarza się, moje własne uzębienie popsuło mi cały weekend majowy. Na szczęście, mój Doktor, nie bacząc na wyjątkowy charakter tych dni, ratował mnie z opresji, za co mu dziękuję...
Plany się zmieniły, a ja kolejny raz uświadomiłam sobie, że nawet takie " maleństwo" może wszystko zmienić, a człowiek całe życie uczy się pokory.
Mimo wszystko, w chwilach bardziej znośnych udało mi się parę rzeczy zrobić.
Przede wszystkim, zmieniłam siedlisko kuchennym aniołom i teraz mają jaśniej...i weselej...

Jak już kiedyś wspominałam- w moim domu królują anioły. A że w kuchni spędzam mnóstwo czasu, to sobie ucinamy różne pogawędki:

Anioł z kuchennego okna. 



Anioł radością zawitał
na moim kuchennym oknie
bo należy do wszystkich
którzy cudów świata
wypatrują przez jego szybę.
Anioł fruwa i czeka w bezruchu
milczy bo słucha
opowiada i wtedy trzeba go słuchać
filtruje promyczki słońca
które załamane w jego sukience
osiadają na filiżance aromatem kawy
podnosząc temperaturę uczuć
które wkładam w moją
szczęśliwą codzienność kuchni.

Patrzę na mojego Anioła
który ma więcej zajęć ode mnie
bo jego stróżowanie
musi pokonać moje troski
o wszystkie sprawy świata
których początek ukrywa się w kuchni.

Uśmiecham się do mojego Anioła
który jest mój i nie tylko mój
tak jak moje szczęście
jest moje i nie tylko moje
bo w nim musi być miejsce
dla wielu aniołów
które z radością przycupnęły
na oknie mojej kuchni
przez które serce wygląda na świat. 

I tak to moje pracowite anioły powiększyły swoją rodzinę w czas weekendu. Moje dorosłe Dzieci obdarowały mnie pamiątkami z podróży- oczywiście aniołami:


 
 Ostatnie dni obfitowały w prezenty, otóż od Gosi- Stare Pianino otrzymałam śliczną deseczkę lawendową jako dodatek do zakupów. Gosia sprawiła mi mnóstwo radości, a sama może się cieszyć radością obdarowywania. Oto sympatyczne drobiazgi, które wnoszą niepowtarzalny urok do kuchni, bo przecież kuchnia musi mieć" to coś".

 
 A w ogrodzie tulipany drżą na wietrze i piją krople rosy...

 A storczyki nie chcą być gorsze i kwitną na nowo, mimo, że poświęcam czas tylko ogrodowym braciom...

 

Maj to czas kwitnących jabłoni




- to dla nich ten wiersz:



Białe płatki
moich nieustannych zachwytów
spadają na ziemię
razem z nimi
opada wiosna
kolejna wiosna mojego życia
i kolejna radość istnienia

biel i róż
przebiegają przez moje życie
tchnieniem wiosny
nieustannie budzą
źródło
które jest we mnie
od zawsze
zbieram płatki
i posyłam je
w  stronę słońca.

A ja odnawiam dwie rodzinne pamiątki, ale o tym w następnym poście, na który zapraszam  wyczekując słońca...


7 komentarzy:

  1. Ale masz piękną kolekcję aniołów:))))pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A deseczka Ci się Gosiu podoba? Stoi obok aniołów, a w pudełeczku ulubione herbatki, które sobie popijamy z Justynką:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oszalamiajaca masz kolekcje Aniolow... i ten wiersz!
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  4. To tylko część kolekcji, reszta w pozostałych pomieszczeniach- są mi bardzo bliskie, każdy jest jakąś pamiątką- nawet jeśli jest najskromniejszy, dzięki za ciepłe słowa:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie Anioły również są wszędzie..panoszą się czasami nie pytane..ale mają moje pełne pozwoleni!!!:):)Nawet je proszę , żeby buszowały po mym mieszkaniu bez pytania.
    Czasami wpadną jak wicher sprawdzić czy wszystko w porządku a czasem usiądą na dłużej i wtedy pogadamy...:):)
    Pozdrawiam , podziwiam czytając i oglądając to co u Ciebie.
    Serdeczności ślę

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj wielbicielko aniołów. Mam nadzieję, że u mnie zagościsz na stałe, bo masz poetycką duszę...Pozdrawiam ...anielsko!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem ugotowana anielsko. Okno pełne aniołów..... Pomysł po prostu cudny. A u mnie jeno jeden anioł w oknie wisi....
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń