środa, 10 kwietnia 2013

Miła prowokacja...

Zostałam sprowokowana. Otóż jedna miła osóbka zapytała mnie, dlaczego tak rzadko umieszczam posty, skoro ona zagląda tu codziennie. No to masz Uluniu, ten post dla Ciebie i dla tych wszystkich, którym nie żal czasu na czytanie moich dywagacji.
Miało być kulinarnie, ale najpierw anielsko.
I tu znów sprowokowała mnie Gosia- Stare Pianino, ogłaszając anielską zabawę. Podjęłam temat w lot, bo kolekcjonuję aniołki, maluję je z wielką radością, a nawet wyklejam z resztek materiału.
Każdy mój anioł ma swoje przesłanie, swojego adresata i swoją misję.
Wspomniana powyżej Ula też ma anioła- czarnulkę ode mnie.
Malując anioły, wkładam w te prace wiele serca, bo anioły są przyjazne, zatroskane i zapracowane, zwłaszcza te, które za podopiecznych mają osoby z ADHD. Mój Anioł się teraz zaśmiewa:-)
A że wszyscy oczekują wiosny i ja też w swoich postach ją zamawiałam, to dziś ciąg dalszy, czyli anioły wiosenne. Ten poniżej wyklejony został z resztek materiałów, jako jeden z czterech obrazujących pory roku.
I czas na działanie, bo u mnie na blogu pięć pór roku, więc trzeba wykonać anioła na przedwiośnie.
Wiosenny anioł fruwa między niebem a ziemią oznajmiając światu, że wiosną mamy się uśmiechać i nawet maruderzy muszą się budzić do życia:-)

Następny z mojej kolekcji to anioł z konwalią.
Konwalie to moje ulubione kwiaty- kojarzą mi się ze szczęściem maleńkim odnajdywanym w drobiazgach dnia codziennego.

Anioł jest w domu Marty i Zbyszka- przemiłej pary małżeńskiej tworzącej kulturę w szerokim słowa znaczeniu i promieniującej dobrocią i życzliwością na co dzień.

I tym sposobem dotarłam do konwalii, a to już zaawansowana wiosna- no to proszę- są konwalie- pachnące, skromne i piękne w swej prostocie ( myślę o tych leśnych- nie mylić z obrazem).

A wracając do aniołów to przeczytałam dziś świetny artykuł w " Liście do Pani"( miesięcznik, który polecam, ale można go dostać chyba tylko za prenumeratą).
Otóż w " Rozmowach aniołów o nienarodzonym"- Sabiny Korpysz, anioł opiekun matki oczekującej dziecka, uczy młodego anioła jak ma towarzyszyć swojemu Podopiecznemu, wsłuchiwać się w jego myśli, te radosne i te trudne, kiedy przyjdzie na świat, nie opuszczać go, żeby zawsze czuł przy sobie obecność kogoś, kto kocha...
Jakoś ten obraz kojarzy mi się z dzisiejszym tekstem. ( wersję dla dziewczynki też namalowałam).


I tym akcentem pełnym wiary w opiekę Aniołów, żegnam się dziś z Wami, życząc, abyście mieli świadomość ich istnienia.

9 komentarzy:

  1. Dziękuję za zaproszenie:))Malujesz obrazy?:)zawsze chciałam malować,ale niestety nie mam talentu:)))pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, ze sa Anioly, te z Nieba i z Ziemi... Krotko mowiac powinnismy miec po dwa /smiech/ i jestem pewna, ze mamy!
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam i pozdrawiam.Pięknie tu u Ciebie,będę stałym gościem.W wolnej chwili zapraszam do siebie na przysłowiową kaweczkę.Miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoje obrazy są przepiękne:))gratuluję talentu:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oświadczam niniejszym wszem i wobec, że czasu nigdy nie jest mi żal, kiedy do Ciebie zaglądam:) Bo tak tu pięknie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki i zapraszam w każdej chwili:-) Do ...spotkania następnego...

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakie to piękne...jestem oczarowana:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Aniu na moim blogu, serdecznie pozdrawiam:-)... i zapraszam w wolnych chwilach.

      Usuń